Akiba’s Trip: Undead & Undressed

Akihabara, jedna z najbardziej rozpoznawalnych dzielnic Tokio, często jest określana jako centrum kultury otaku. Nie bez powodu, ponieważ właśnie w tym miejscu fani gier, anime oraz mangi mogą poczuć się jak w domu. Jeśli należycie do powyżej grupy, zapewne marzycie o zwiedzeniu Japonii i Akihabary. Nie każdy jednak może ot tak wsiąść w samolot i ruszyć do Kraju Kwitnącej Wiśni. Na szczęście pojawił się prostszy, znacznie tańszy sposób! Za sprawą Akiba’s Trip: Undead & Undressed możecie w pewnym stopniu zwiedzić „elektroniczne miasto” oraz przy okazji uratować je od nadciągającego zagrożenia.

Recenzję napisał: Nevrell

Główny bohater, Nanashi (domyślne imię, które można zmienić), to typowy otaku, który poza oglądaniem anime, czytaniem mang oraz graniem nie robi nic innego. Pewnego dnia, po przyjęciu dziwnej oferty pracy, jego życie obraca się o 180 stopni. Po podpisaniu umowy, zamiast otrzymać obiecane, rzadkie dobra, budzi się przywiązany do stołu operacyjnego. Następnie nieznany mu głos oświadcza, że za sprawą medykamentów stał się Synthisterem, czyli bytem podobnym do wampira. Dodatkowo daje mu wybór – albo przyłączy się do grupy, albo umrze. Nasz brotagonistabez chwili zastanowienia odmawia, tym samym przypieczętowując swój los. Na szczęście z pomocą przybywa tajemnicza dziewczyna, która ratuje go z opresji. Razem ze swoim wybawcą Nanashi wyrusza do baru Mogra, który jest siedzibą obrońców Akiby. Po długiej rozmowie oraz ustaleniu wstępnego planu, wyruszamy na miasto, aby ocalić Akihabarę przed złowieszczymi Synthisterami. Tak oto zaczyna się nasza przygoda, w której absurdalne wydarzenia oraz furgające strzępy odzienia są na porządku dziennym. Warto też wspomnieć, że w grze często pojawiają się różne wybory, które nie zostały wstawione pro forma. To właśnie od nich będzie zależeć, które z kilku zakończeń ujrzymy po skończeniu gry.

Akiba2

Poza zadaniami związanymi z głównym wątkiem fabularnym Akiba’s Trip oferuje także wiele misji pobocznych. Warto zainteresować się nimi, ponieważ często oferują zabawne sytuacje, parodie oraz inne nawiązania do japońskiej kultury masowej. Można podejść do nich w każdej chwili pomiędzy głównymi wątkami, więc posłużą nie tylko jako chwilowa odskocznia od fabuły, ale także sposób na wydłużenie czasu gry.

Jako że nie ma szans na pokojowe rozwiązanie konfliktu, jedynym wyjściem pozostaje walka. W tej kwestii Akiba’s Trip przede wszystkim stawia na różnorodność broni. Wybór nie dość, że jest ogromny, to jeszcze zadziwia, ponieważ możemy atakować niemal wszystkim, co wpadnie pod ręce. Przykładowo, za oręż może posłużyć tablica z rozkładem jazdy autobusu, drewniany miecz, monitor, parasol czy nawet rękawice przypominające kocie łapy. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że każda z broni oferuje inny zestaw ciosów, a tym samym styl walki. Co więcej, w tej grze nie istnieje „najlepsza broń”, więc wybór najefektywniejszego narzędzia do rozbierania zależy tylko i wyłącznie od naszych preferencji. A skoro przy rozbieraniu jesteśmy… Gdy dochodzi do starcia, bijemy przeciwnika tak długo, aż zniszczymy ubranie (poza bielizną), które ma sobie. W tym celu mamy do dyspozycji trzy ataki, które mierzą w inne partie ciała. W związku z tym nie pokonamy wroga, bijąc go np. tylko po nogach.. Gdy już uda nam się w pełni nawiązać do gry słownej zawartej w tytule, ludzcy adwersarze uciekną zawstydzeni, zakrywając swe wdzięki, natomiast Synthisterzy, wystawieni na działanie promieni słonecznych, zostaną unicestwieni. Ciekawą opcją jest możliwość łączenia rozbierania w swoiste kombinacje, co pomoże w szybkim i sprawnym rozprawianiu się z wieloma przeciwnikami naraz. Zostały one oparte na prostym QTE (Quick Time Event), które aktywuje się po osiągnięciu magicznej liczby siedmiu combosów. Możemy wtedy wykonać bezwzględny atak, który pozostawi każdego wroga w stroju Adama i Ewy.

Chociaż informowaliśmy do tej pory o niszczeniu stroju, nie jest to w pełni dobre określenie. Ponieważ ciuchy, przy których umiejętność ściągania została rozwinięta na maksa, nie zostają podarte na strzępy. Możemy je zbierać, a następnie ubrać w nie postać. Wybór ubrań jest pokaźny, więc możemy pobawić się w stylistów i stworzyć naprawdę unikatowe kreacje. A na tym nie koniec, ponieważ po przejściu pewnej pobocznej misji jeszcze bardziej poszerza się zakres wyboru strojów. Czym jednak jest stylista bez akcesoriów i innych dodatków? No właśnie, niczym. Dlatego otrzymaliśmy także pełną paletę opcji modyfikacji wyglądu, na którą składają się nie tylko przedmioty, jak nakrycia głowy, ale też animacje biegu czy nawet nowe style rozbierania. Niektóre z nich mogą przypomnieć Wam motywy znane z anime i mang.

Akiba3

Niestety w kwestii walki pojawia się jedna, dosyć poważna wada. O ile obrona przed z mniejszymi grupami przeciwników przebiega bez problemu, tak przy większej ich liczbie pojawiają się znaczne utrudnienia. Winny tego stanu rzeczy jest system zaznaczania przeciwników. na którym skupiła się nasza postać przez co ciężko jest wybrać dokładnie tego wroga, którego akurat chcemy uderzyć.

Jeśli gra kiedykolwiek stanie się dla nas za trudna, zawsze możemy skorzystać z pomocy młodszej siostry głównego bohatera, której pokój znajduje się na tyłach baru Mogra. Nana potrafi wzmocnić dowolny przedmiot, który posiadamy, lecz odbywa się to kosztem innych. W przypadku broni zwiększa liczbę punktów obrażeń, a ubraniom podwyższa wytrzymałość, a tym samym szanse na nasze przetrwanie. Jednak nie ma nic za darmo, jak to bywa u rodzeństwa, więc wcześniej musimy zadbać o napełnienie portfela.

W Akibie, podobnie jak w Sword Art Online: Hollow Fragment, również możemy skorzystać z pomocy drugiej postaci. Oprócz tradycyjnego wsparcia podczas walki, dzielenia się przedmiotami (ubraniami i bronią) oraz porad rzucanych co jakiś czas, pojawia się specjalna opcja. „Unison Strip”, czyli atak łączący wysiłki obu postaci, pozwala efektywnie rozebrać nieszczęsnego wroga, który dał się złapać w kleszcze ruchu specjalnego. W przypadku cięższych starć właściwe wykorzystanie ataku nieraz uratuje nam skórę.

Obok głównego wątku oraz zadań pobocznych ciekawie wypada arena walki, która pozwala przetestować własne siły. Zaczynając od najniższej rangi („F”), powoli wspinamy się na szczyt dzięki pokonywaniu kolejnych, coraz potężniejszych wrogów. Nagrodą za wygraną, oprócz awansu, są unikatowe przedmioty upuszczone przez rywali oraz pieniądze. Gdy znudzą nam się walki na arenie lub wykonywanie questów, zawsze możemy zabawić się w łowcę Synthisterów, wyłuskując ich z tłumów dzięki specjalnej aplikacji wbudowanej w nasz telefon.

Akiba4

Oprawa graficzna Akiba’s Trip stoi na przyzwoitym poziomie, oferując pełne detali modele postaci, zabawne animacje rozbierania oraz, przede wszystkim, wirtualną Akihibarę. To właśnie w tym aspekcie widać prawdziwy ogrom pracy, jaki twórcy włożyli w odwzorowanie mekki otaku. Każde miejsce z prawdziwej dzielnicy zostało pieczołowicie przeniesione do świata gry. Dzięki temu Akiba nie wydaje się wymarłym, nijakim miejscem akcji. Po ulicach chodzą ludzie zajęci własnymi sprawami, na bilbordach przewijają się reklamy produktów oraz trailery znanych gier, które pojawiły się na Vicie. Na uznanie zasługują również grafiki postaci pojawiające się podczas rozmów.

Niestety nie obyło się bez małych zgrzytów. Jednym z nich są liczne, niewidzialne ściany, które psują wizję otwartego świata. Nie pomaga także podział miasta na mniejsze lokacje, przez co dość często będziemy oglądać ekran wczytywania (na szczęście wygląda to znacznie lepiej niż w Valhalla Knights 3). Ostatnią, ale już mniejszą bolączką są sporadyczne spadki płynności, które nie wpływają zbytnio na jakość rozgrywki.

Odczucia, które mieliśmy doznać w wirtualnej Akibie, potęguje oprawa dźwiękowa. Podczas poruszania się po Akihabarze w tle słyszymy gwarne rozmowy, szum ulicy, dźwięk telebimów czy nawoływania sprzedawców do sprawdzenia ich towarów. Świetnie wypadają japońscy aktorzy podkładający głosy bohaterom i innym postaciom, idealnie oddając charakter danej osoby. Ze względu na osobiste preferencje nie sprawdzałem angielskiego dubbingu, lecz pochwalę fakt dania graczom wyboru. W przypadku utworów muzycznych mogę tylko napisać, że jest poprawnie. Ścieżka dźwiękowa nie przyciąga większej uwagi, więc nie zmusi nikogo do wyłączenia jej oraz szybko wyleci z pamięci.


Opinia: Nevrell

Akib’s Trip: Undead & Undressed jest naprawdę specyficzną produkcją, która trafi w gusta wąskiego grona odbiorców. Głównymi powodami ku temu są absurdalny klimat produkcji oraz niecodzienne rozwiązania, jak np. rozbieranie przeciwnika w celu jego pokonania. Jednak, gdy przysiądzie się do tej pozycji z rezerwą,, potrafi wciągąć na długie godziny. Pomimo schematyczności rozgrywki ani razu nie nudziłem się i chętnie wykonywałem kolejne poboczne zadania, byle tylko jak najdłużej przemierzać wirtualną Akibę. Na szczególne uznanie zasługuje odwzorowanie Akihibary, które wypadło naprawdę świetnie. Twórcy jednak poszli dalej i sprawili, że dzielnica żyje, co nie tylko widać, ale i słychać. To jednak nie koniec, ponieważ zdarza się, że przechodnie próbują nam coś sprzedać (a raczej naciągnąć), poprosić o dotację na szczytny cel lub okraść. Może się nawet zdarzyć, że gdy będziemy na minusie, spotkamy miłego pana w garniturze, który zażąda oddania długu. Podsumowując, Akiba’s Trip poleciłbym każdemu fanowi japońskiej kultury oraz gier. Warto jednak poczekać na promocję, gdyż aktualna cena jest po prostu za wysoka.

Grafika: 7
Dźwięk: 7
Fabuła: 6
Gameplay: 8

Ogólna 7.5/10


Opinia: Urouborous

Akiba’s Trip: Undead & Undressed to kondensacja wyobrażeń zachodniego gracza o produkcjach z Kraju Kwitnącej Wiśni. Bezpretensjonalne podejście do nagości i tematów krępujących zwykłych Europejczyków w połączeniu z dynamiczną rozgrywką tworzą ładunek pełen emocji i doznań w barwnej oprawie wizualnej. Pomysł na przeniesienie Akihabary, królestwa otaku, do świata gry komputerowej już sam w sobie wydawał mi się szalony. Natomiast fakt, że jedynym sposobem na pokonanie przeciwników jest pozbawienie ich odzienia w celu wystawienia skóry na działanie promieni słonecznych mnie rozbawił. Wciąż jednak miałem wrażenia, że gra trafi bardziej do zagorzałych fanów japońskiej popkultury niż do mnie.. Niestety nie pomyliłem się. Czar prysł dosyć szybko, gdy okazało się, że Akihabara w Akiba’s Trip nie została przedstawiona w formie otwartego świata, a jedynie bardzo małych obszarów, które łączą irytujące loadingi. Dosyć często bywa, że podróżując z punku A do punku B, spędzimy tyle samo czasu, czekając na wczytanie, co biegnąc. Sytuacja ta wydaje się absurdalna, gdy przypomnimy sobie, w jaki sposób zrealizowano otwarte miasto w Gravity Rush. Czy zatem powinniśmy szukać winny w większym nacisku na jakość tekstur czy obiektów? Otóż, nie. Otoczenie to proste bryły okryte teksturami o dosyć przeciętnej rozdzielczości, które, moim zdaniem, przy odpowiedniej optymalizacji z powodzeniem mogłyby zdobić otwarty świat. Dodatkowo pojawia się ograniczenie swobody w postaci niewidzialnych ścian, o które obije się nasza postać. Co więcej, gra, mimo że przeciętnie wykonana, wciąż cierpi na spadki płynności. Nie jest to poziom uniemożliwiający rozgrywkę, ale zdecydowanie powodujący odczucie dyskomfortu. Ma to miejsce głównie w przypadku jednoczesnego wyświetlania wielu obiektów i modeli postaci. Spadki płynności byłyby czymś zrozumiałym właśnie w otwartym świecie, ale na tak małych obszarach są raczej rozczarowujące.

Gra niestety nie przykrywa graficznych wad warstwą fabularną. Ta jest prosta, dosyć przewidywalna i mało porywająca. Gameplay natomiast powtarzalny do bólu i mało zróżnicowany. Praktycznie każde zdanie polega na odszukaniu osoby lub grupy osób na ulicach Akihabary, a następnie pozbawieniu ich odzienia. Sytuację nieco ratuje intensyfikacja różnego rodzaju smaczków porozrzucanych po mieście i odczytywanych między wersami. Nie jest to jednak deska ratunkowa, która pozwoliłaby mi uznać Akiba’s Trip: Undead & Undressed za grę dobrą. Uważam, że omawiana produkcja to przeciętny tytuł, po który warto sięgnąć wyłącznie ze względu na unikalną tematykę i wierność odwzorowania Akihabary. Należy jednak nabrać dużego dystansu do formy jej prezentacji oraz warstwy fabularnej, a także przyjąć bierną postawę w stosunku do rozgrywki. Gra dla otaku, lecz niekoniecznie dla niedzielnego fana japońszczyzny.

Grafika: 6
Dźwięk: 5
Fabuła: 5
Gameplay: 6

Ogólna 5.5/10


Plusy:

  • Zabawny klimat
  • Niecodzienne rozwiązania
  • Stopień odwzorowania Akihibary

Minusy:

  • Spadki płynności animacji
  • Częste ekrany wczytywania
  • Niewidzialne ściany

Grafika: 6,5
Dźwięk: 5,5
Fabuła: 5,5
Gameplay: 7,5
Ogólna: 6,5/10


Serdecznie dziękujemy NIS America
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Acquire
Wydawca: NIS America
Data wydania: 10.10.2014 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 2,6 GB
Cena: 169 PLN

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. Krowen pisze:

    Gra po trzech godzinach mnie trochę męczy… Na szczęście nie jest zbyt długa, więc jakoś dotrwam -_-

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *