PixelJunk Shooter Ultimate

Kolejna gra na Vitę jest znowu portem, a na dodatek indykiem. Brzmi kiepsko, ale przecież już nieraz okazywało się, że takie pozycje świetnie sprawdzały się na naszym handheldzie i dawały sporo frajdy. Czy i tym razem czeka na nas ta lepsza opcja?

PixelJunk Shooter pierwotnie ukazał się w dwóch częściach na PS3, a za jego produkcję odpowiadało studio Q-Games. W najnowszym wydaniu strzelanki pałeczkę dewelopera nadal trzymało to studio, lecz wydawcą zostało Double Eleven. Obie firmy skonfrontowały swoje poglądy na temat odnowionej wersji, co zakończyło się coss-buyowym wydaniem na PS Vita i PS4 wersjiUltimate. Łączy ona w sobie kampanię przedstawioną w dwóch poprzednich częściach, wiele usprawnień w samej rozgrywce oraz dodanie corss-playa między nowymi platformami Sony.

Trzeba przyznać, że jak na grę o małym statku, który ma do pokonania wielu kosmitów, otrzymujemy całkiem solidny podkład fabularny. Co prawda nie można go porównać do tego przedstawionego w Sine Mora, ale zawsze takie podejście cieszy. Tak więc nasza Żółta Rzutka zostaje wysłana na planetę Apoxus Prime, która jest położona gdzieś w odległej galaktyce. Jednak przed nami w pogoni za surowcami zawędrowali tam inni ludzie. Po wstępnych oględzinach pewna firma i grupa naukowców zdecydowali, że Apoxus zostanie najnowszym źródłem niezbędnych materiałów. Sęk w tym, że po jakimś czasie eksploracji planety oraz zagłębiania się w jej wnętrze obcy świat się zbuntował. Po wielkim trzęsieniu ziemi naukowcy i robotnicy zostali uwięzieni w wykopanych tunelach, lecz jeszcze jakimś cudem udało im się wysłać sygnał SOS. I w tym właśnie momencie wkraczamy my z misją ratunkową. Podczas ratowania ocalałych poznamy historię ekspedycji oraz dowiemy się co nieco o jednak nieprzyjaznej planecie. Przedstawią nam ją uratowani naukowcy, których wyróżniają kolorowe kombinezony oraz chorągiewki. Tylko zebranie ich wszystkich da nam pełny obraz sytuacji. Co prawda przyjdzie nam tylko przeczytać ich wywody, czasem dłuższe, czasem krótsze, lecz wciąż jest to miły dodatek. Swoją drogą, czeka na nas też jeden zwrot akcji, ale o tym przekonacie się już sami.

PJShooter1

Całą przygodę rozegramy w sześciu odcinkach podzielonych na pięć etapów każdy, które składają się z kilku plansz. W ten sposób twórcy chwalą się łączną liczbą 150 leveli, więc niech Was to nie zmyli. Z drugiej strony jednak, oprócz samego efektu PR-owego, można uznać to za jakiś wyznacznik czasu gry. Wszystko dlatego, że giniemy co chwilę z byle powodu. Zniszczyć statek możemy na kilka sposób – z powodu ostrzału wroga, wleceniu w niego, zetknięciu się z niebezpiecznymi płynami, jak lawa, oraz po zgonie pięciu ludków. Niektóre z tych sytuacji zabijają natychmiast, z innych możemy się jeszcze uratować. W drugim przypadku wiele zależy od tego, jak bardzo nagrzeje się nasz statek i czy zdołamy go odpowiednio szybko ostudzić właściwym płynem lub odczekując odpowiednią ilość czasu. Jednak gdy już dojdzie do wybuchu, z jakiegokolwiek powodu, rozpoczynamy daną planszę od nowa, ale, na szczęście, nie jesteśmy cofani do początku etapu. Zdecydowanie byłoby to zbyt frustrujące i chwała twórcom za tę decyzję.

Jak przystało na shootera, jednym z naszych głównych celów będzie niszczenie napotkanych wrogów, w tym przypadku kosmitów. Występują w kilku różnych typach, a wśród nich możemy np. wyróżnić kilka rodzajów wieżyczek strzelniczych, nietoperze, świdry nagle przebijające się przez ziemię czy lód oraz plujące lawą bulwy. W większości przypadków powtarzają się, zmieniając tylko wygląd, siłę ataku oraz wytrzymałość, lecz co jakiś czas naprawdę zostaniemy zaskoczeni czymś nowym, silniejszym i trudniejszym do ubicia. W celu obrony przed nimi mamy do dyspozycji trzy formy ataku: szybki, dość słaby ostrzał rakietowy, rakiety (prawie) samonaprowadzające oraz gwałtowny obrót wokół własnej osi, który często uratuje nam skórę. Zdarzają się jednak przeciwnicy, na których trzeba będzie znaleźć specjalny sposób, ponieważ zwykły ostrzał nie robi im krzywdy. Bywa też, że wpływając na płyny, uda nam się zniszczyć kilka jednostek. Wszystko to jednak blednie w starciach z bossami, których jest sześciu. Każdy z nich cechuje się innym wyglądem, zakresem ruchów oraz kilkoma formami ataków, które aktywuje odpowiednie zbicie paska zdrowia. Tutaj po raz kolejny należą się oklaski dla Q-Games, ponieważ każda walka z tymi stworami jest niemałym wyzwaniem i wymaga idealnego poznania ich zwyczajów.

PJShooter2

Jednak, chociaż sam tytuł gry może tak sugerować, strzelanie nie jest nadrzędnym zadaniem, jakie nas czeka. Na równi z nim została postawiona eksploracja świata, elementy zręcznościowe oraz rozwiązywanie swego rodzaju łamigłówek. W kwestii eksploracji czeka na nas zbieranie wspomnianych już ocalałych oraz porozrzucanych wszędzie diamentów. Aby dostać się do nich, często będziemy musieli wpłynąć na otoczenie, np. niszcząc miększe zwały ziemi, spuszczając lawę z zaworów, przepchnąć magnetyczną ciecz we właściwym kierunku czy też znaleźć ukrytą grotę. Brzmi prosto, ale znów, najmniejszy błąd możne nas wiele kosztować. Szybka próba ekstrakcji żółtego ludka może skończyć się spaleniem na samotnej kropli lawy czy też zabiciem ludka, gdy nagle pojawi się wróg, a nasza zbłąkana rakieta trafi w niego. Co więcej, ocaleni giną nie tylko z powodu naszych błędów, ale okazjonalnie także z „rąk” wroga  czy też zostają spaleni lawą. Aby uratować ich wszystkich, musimy wykazać się nie tylko zręcznością, ale także dobrze poznać planszę. I tu wchodzi element logiczny – w niektórych przypadkach trzeba dobrze przemyśleć kolejność działań oraz ich sposób, aby wyciągnąć ich wszystkich. Z drugiej strony twórcy zostawili pewną furtkę dla osób mniej nastawionych na maskowanie wyników. Przejścia pomiędzy levelami otwierają się, gdy ten, na którym jesteśmy, zostanie oczyszczony z żółtych chłopków, czy to w postaci żywej, czy martwej. Natomiast, aby zapewnić sobie dostęp do kolejnych etapów, potrzebne nam są diamenty, lecz zdobycie odpowiedniej liczby nie powinno nikomu nastręczać trudności.

Na tym nie koniec urozmaiceń. Ponieważ będziemy podróżować po sześciu różnorodnych lokacjach (np. kopalnia, lodowiec, wnętrze potwora) oraz napotkamy na kilka typów cieczy oraz substancji twardych, jak lód czy ziemia, podstawowa wersja Żółtej Rzutki nie wystarczy, by poradzić sobie z wszystkimi wyzwaniami. Z tego powodu na naszej drodze napotkamy urządzenia, które nałożą na statek specjalne „kombinezony”. Dzięki nim zdobędziemy takie umiejętności, jak plucie lawą lub wodą, oświetlanie drogi czy chwytanie ziemi lub lodu. Zdecydowanie jest to fajny dodatek, który urozmaica eksplorację świata, ale także sprawia wiele problemów, i głównie mam tu na myśli plucie lawą. Aż szkoda gadać, ile razy sam się nią załatwiłem… Mimo wszystko element ten jest niezbędny, aby przejść grę, więc trzeba się z tym pogodzić. Jednak by w pełni ją zaliczyć, na każdym etapie musimy zebrać wszystkie diamenty, odkryć sekretne lokacje oraz zebrać wszystkich ocalałych. Jest to o tyle ważne, że bez kompletu naukowców i diamentów tak naprawdę nie ukończymy gry, czyli nie wydostaniemy się z planety, ponieważ trzeba jeszcze zaliczyć jeden, sekretny etap. Dobrze rozegrane, Q-Games. I właściwie na tym można zakończyć opis zabawy dla solistów.

PJShooter3

Pora na coś dla wielbicieli rywalizacji z innymi graczami. Twórcy oddali nam do dyspozycji dwie formy takiej zabawy. Pierwsza jest pasywna, czyli rankingowa i dzieli się na dwa typy. Pierwszy z nich dotyczy pojedynczych misji. Podczas przechodzenia plansz danego etapu zdobywamy punkty za różne czynności, które ostatecznie rzutują na nasz wynik. Po każdym przejściu, gdy jesteśmy połączeni z Internetem, gra pokazuje nam, którą lokatę zajmujemy pośród wszystkich graczy. Drugim typem jest ranking całościowy, czyli suma wszystkich zdobytych na etapach punktów oraz umiejscowienie nas na właściwej względem nich pozycji. Naturalnie, gdy jesteśmy w menu, możemy sprawdzić nasz wynik w porównaniu do światowego zestawu graczy oraz pośród znajomych.

Druga forma zabawy opiera się na modelu PvP, czyli stajemy w szranki z wybranym dla nas przez system przeciwnikiem z tej samej ligi. Lig jest kilka, a awans pomiędzy nimi zapewnią nam zwycięstwa. Naturalnie każde wejście po drabinie będzie wymagało coraz większej liczby punktów. Co ciekawe, sama rozgrywka nie polega jedynie na zestrzeleniu przeciwnika. Aby wygrać, musimy zwyciężyć w dwóch etapach. Pierwszy polega na uratowaniu jak największej liczby przypisanych nam ludków, drugi na zniszczeniu wrogiego statku, lecz nie będzie to takie proste. Statek przeciwnika jest przez jakiś czas niewidzialny, więc ciężej go upolować. Gdy jednak nam się uda, musimy jak najszybciej przejąć jego ikonę, inaczej powtarzamy cały proces od nowa. Żeby jednak było jeszcze ciekawiej, zarobione po walce pieniądze możemy wydać na specjalne ulepszacze, jak zaburzenie sterowania wroga, sonar czy mocniejszą siłę ognia. Do każdej walki możemy wybrać sobie trzy takie wspomagacze, lecz każdego możemy użyć raz podczas rundy.

PJShooter4

Oprawa wizualna Shootera przypomina ręcznie rysowaną grafikę, co można uznać za plus. Została starannie zaprojektowana oraz wykona, więc poznawanie każdego kolejnego etapu jest bardzo przyjemne. Wrogowie, choć często powtarzalni, także cieszą oczy, a już zwłaszcza bossowie, którzy często w swojej przerysowanej formie po prostu rozbrajają. To samo można powiedzieć o ruchu cieczy, chociaż przyznam szczerze, że nie podzielam hurraoptymizmu twórców. Rzeczywiście wygląda to ładnie, ale już dynamika lawy i wody nie różni się aż tak znacząco, żeby wydawać z siebie ochy i achy. Lepiej natomiast prezentuje się ciecz magnetyczna oraz jej ruch. Zdecydowanym plusem jest też bardzo płynna rozgrywka. Podczas całej gry nie uświadczyłem ani jednego przycięcia.

Dobre słowo należy się także oprawie audio. Chociaż przede wszystkim przekłada się ono na muzykę. Wszystkie kawałki, które zostały wstawione do gry, wpadają w ucho i powinny przypaść do gustu wszystkim graczom Jedynym ich mankamentem może być długość, ponieważ podczas przechodzenia jednej planszy jeden kawałek potrafi zapętlić się nawet kilka razy. Reszta udźwiękowienia także została starannie wykonana, ale na dłużą metę irytują odgłosy wystrzałów wroga, szczególnie jeden typ, który trzaska gęstymi seriami, ale to dopiero w piątym etapie.

PJShooter5

PixelJunk Shooter Ultimate, nie przesadzając, spędziłem zdrowo ponad 20 godzin. Od jakiegoś już czasu nie udało mi się przejść żadnej gry, ale w tej coś mnie wciągnęło i tłukłem w nią, aż ubiłem ostatniego bossa. Na pewno pomogła w tym forma rozgrywki, ponieważ nie musiałem wygodnie rozkładać się w łóżku, jak to mam w zwyczaju. Co prawda nie mam już ochoty masterować etapów, ale zdecydowanie uważam, że czas spędzony z tą grą nie był zmarnowany. Nawet mimo setek bezsensownych zgonów, często z mojej własnej winy. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, byłoby to trzy rzeczy – co jakiś czas przenikające otoczenie rakiety, zapanowanie nad kombinezonem z lawą oraz średnio precyzyjne celowanie. Nie jestem jednak do końca pewny tego ostatniego. Może po prostu nadal nie jestem przyzwyczajony do sterowania dwiema gałkami. Jedno jest jednak pewne, nie można wykonać płynnego obrotu przy samym celowaniu, ponieważ odbywa się ono skokowo, więc trzeba posiłkować się ruchem statku. Niemniej jednak udało mi się to przezwyciężyć i dotarłem niemal do końca, z pominięciem ukrytego etapu. Tak więc polecam Shootera z czystym sumieniem wszystkim zainteresowanym, łowcy platyn także będą zadowoleni, chociaż trochę wysiłku i czasu trzeba będzie w nią włożyć. Pozostałym radzę poczekać na promocję, ponieważ mam wrażenie, że obecna cena jest trochę zawyżona z powodu opcji cross-buy z PS4.


Plusy:

  • Oprawa AV
  • Duża liczba leveli
  • Dużo rzeczy do zebrania
  • Walki z bossami
  • Dość wymagająca

Minusy:

  • Powtarzający się przeciwnicy
  • Mało precyzyjne celowanie
  • Okazjonalne przenikanie rakiet przez otoczenie

Ocena: 8/10


Serdecznie dziękujemy Double Eleven
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Q-Games
Wydawca: Double Eleven
Data wydania: 04.06.2014 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 290 MB
Funkcje crossowe: -play i -buy z PS4
Cena: 49 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *