Gravity Badgers

Gier indie z dnia na dzień jest coraz więcej. Cyfrowe sklepy są zalewane tytułami niezależnymi, w serwisie Kickstarter co kilka minut tworzy się nowy projekt, a Sony coraz chętniej wspiera finansowo twórców niezależnych. Spokojnie można stwierdzić, że nastała „era indyków”, dzięki której mamy możliwość zagrania w takie perełki jak Limbo czy Jacob Jones.

Oczywiście pośród gier indie, oprócz ciekawych pozycji, pojawiają się też te nie do końca udane. Dość często ich twórcy garściami czerpali z co bardziej popularnych produkcji, lecz efekt końcowy był mizerny. Jednym z takich tytułów jest Gravity Badgers, którego inspiracją było Angry Birds. Nic w tym dziwnego, ponieważ ptaki z prostej gry wyewoluowały w ogromną markę, co przełożyło się na ogromne zyski czerpane także z gadżetów takich jak maskotki, podkładki pod mysz czy nawet napoje.

Grawitacyjne Borsuki są i pozostaną jedynie zręcznościowo-logiczną grą, w której należy poprowadzić zwierzaki do zielonych teleportów.. Nim jednak wkroczymy w niewartki nurt akcji, uruchomimy menu i zniechęcimy się do rozgrywki po raz pierwszy. Ujrzymy w nim nieczytelne zakładki, w których na niebieskiej poświacie narysowano jaskrawe ikony tego samego koloru. Dzięki tak monotonnej kolorystyce będziemy musieli mocno wytężyć wzrok, aby wyłuskać poszukiwaną opcję. Szybciej jednak zrobimy to metodą prób i błędów. Szkoda tylko, że wysiłek idzie na marne. Większą część „lobby” zajmują ikony odnoszące do portali społecznościowych, jak Facebook czy Twitter, co jest dość nachalnym pomysłem na zachęcenie graczy do odwiedzenia stron studia Wales Interactive.

Fabuła, podobnie jak autopromocja, jest mało ciekawa i wepchnięta na siłę. Wcielając się w Kapitana T Baybacka, ruszamy na pomoc zaginionym członkom rodziny oraz przyjaciołom. Po drodze mierzymy się z kilkoma bossami, aby uratować naszą planetę przed totalną zagładą. Ile to już razy Ziemia była w niebezpieczeństwie? Zbyt wiele, a już na pewno o ten jeden raz.

1

Rozgrywka opiera się na wykorzystaniu fizyki elementów otoczenia. Trzeba bowiem wiedzieć, że akcja rozgrywa się w nieznanym nam miejscu gdzieś w kosmosie. Ustalamy więc tor lotu, niczym wAngry Birds, i wysyłamy borsuka do wspomnianego wcześniej teleportu. Aby jednak trochę utrudnić grę, musimy brać pod uwagę meteoryty – czerwone przyciągają, a niebieskie odpychają. W trakcie zaliczania poziomów ujrzymy również teleporty, które będą nas przenosić pomiędzy sobą, lasery dezaktywujące ochronę docelowego punktu oraz mało oryginalne przeszkody, które zmuszą nas do rozpoczęcia levelu od początku. Każdy poziom możemy zaliczyć na jeden, dwa bądź trzy punkty. Nie liczy się przy tym liczba prób czy czas przejścia, a jedynie liczba zebranych poświat. Jak można się domyślić, na każdym levelu znajdują się trzy takie i należy je złapać, nim borsuk dotrze do zielonego portalu kończącego misję.

 To tyle, jeśli chodzi o zasady gry. Studio Wales Interactive oddało nam dość sporo, bo aż 123 poziomy, do tego dziewięć misji treningowych, pięć wyzwań specjalnych oraz tyle samo bossów do pokonania. Wszystko to podzielone zostało na prolog (trening) oraz pięć epizodów zakończonych potyczką z wielkim monstrum. Po pokonaniu bestii na trzy gwiazdki (tu, dla urozmaicenia, liczy się liczba zgonów), odblokujemy wyzwanie specjalne, które do trudnych zdecydowanie nie należy, oraz zdobędziemy nową, grywalną postać. Tych w sumie jest sześć, a różnią się jedynie wyglądem oraz wagą, dzięki której inaczej zachowują się przy zbliżeniu do meteorytów. Jednak, tak naprawdę, całą grę można ukończyć jednym bohaterem.

2

Oprawa wizualna stoi na przyzwoitym poziomie. Przed niektórymi misjami przyjdzie nam obejrzeć krótką, dwuwymiarową cutscenkę bądź dialog pomiędzy bohaterem i jego babcią, która wszystkiego nas uczy. Sama gra również jest stworzona w znów popularnym dwuwymiarze, lecz levele prezentują się nieco gorzej niż przerywniki. Winna temu jest także mała różnorodność, ponieważ jedyną zmienną są przeszkody. Na plus na pewno można zaliczyć projekty bossów, które są dość oryginalne. Mamy tu na przykład wielki statek widmo czy przerażającą krowę kosmiczną (na wzór tej morskiej).

Jeśli chodzi o udźwiękowienie, uchwycimy trzy fragmenty utworów. Pierwszym z nich jest pięciosekundowy, zapętlony i odstraszający kawałek, który męczy w menu. Drugi to wręcz kołysanka, która zapętla się (tym razem jednak ze słyszalną przerwą) podczas normalnych misji. Ostatnim utworem jest skoczny i rytmiczny kawałek, którego będziemy słuchać podczas potyczek z ogromnymi bestiami. O ile te dwa pierwsze nagrania są beznadziejne, o tyle ten ostatni jest dość oryginalny i dobrze wprowadza w klimat, jednocześnie zwiększając zapał do walki. Dialogów mówionych w Gravity Badgers niestety nie uświadczymy, więc pozostaje jedynie ich zapis tekstowy. Możemy jednak przebierać pośród dziesięciu języków, ale nie ma wśród nich polskiego.

3

Grawitacyjne Borsuki to bez wątpienia gra słaba. Twórcy, inspirując się produkcją Angry Birds, nie zmienili nawet wyglądu punktacji, który jest niemal identyczny, jak ten znany ze wspomnianej zręcznościówki. Mimo wielu poziomów, grę można ukończyć w dwa wieczory. Same levele są nudne, a walk z bossami zbyt mało (jedyny ciekawy element gry). „Extras”, czyli dodatkowe wyzwania, nie różnią się niczym od zwykłych misji, włączając w to dość trywialny poziom trudności. Tytułu nie ratuje całkiem udana oprawa graficzna o kreskówkowej stylistyce oraz dobra optymalizacja, dzięki której wszelkie animacje są płynne. Zdecydowanie zabrakło w tej grze chociażby kilku nietuzinkowych pomysłów czy czegokolwiek, co przyciągnęłoby na dłużej. Niestety nie można polecić tej pozycji nikomu, nawet za grosze.


Plusy:

  • Duża liczba poziomów
  • Przyjemna, kreskówkowa oprawa graficzna

Minusy:

  • Bardzo słabe tło fabularne
  • Zapętlone udźwiękowienie
  • Nudny i powtarzalny gameplay
  • Zero innowacji

Grafika: 6
Dźwięk: 3
Fabuła: 2

Gameplay: 2
Ogólna: 3/10


Serdecznie dziękujemy Wales Interactive
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Wales Interactive
Wydawca: Wales Interactive
Data wydania: 20.08.2014 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 74 MB
Cena: 21 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *