Revenant Saga

Po w miarę przyzwoitym Asdivine Hearts oraz już znacznie gorszym Antiquia Lost na naszym wortalu pojawia się trzecia recenzja gry wydanej przez Kemco. Jak wypada ta pozycja na tle innych od mistrzów RPG Markera? Przekonajmy się.

Kraina Revenant Sagi to odzwierciedlenie klasycznego fantasy – rolnicze wsie i wielkie zamki. Jedyne środki transportu to albo własne nogi, albo łodzie, ale żadna opcja podróży nie jest bezpieczna, bo wszędzie grasują potwory. Ale nie one stanowią największe zagrożenie. Na świecie zaczynają panoszyć się zjawy, które uginają się tylko pod ostrzem Walkirii – naznaczonymi stygmatami przez Boga wojowniczkami kościoła. W takich klimatach pokierujemy losami Alberta, młodego człowieka, którego rodzice zmarli przez panującą w krainie plagę. Gdy dowiedział się, że zachorowali także rodziciele jego najlepszej przyjaciółki, a jedyną szansą na pomoc im jest przebywający obecnie w mieścinie wędrowny doktor, nie zastanawia się dwa razy i postanawia zgłosić się na ochotnika do jego eksperymentów przy opracowywaniu lekarstwa na tę chorobę. Heroiczna postawa kończy się dla niego zamianą w pół zjawę, pół człowieka, poza tym w jego ciele zamieszkał demon, a jego przyjaciółka zmarła. Celem jego życia zostaje więc zemsta na sprawcy tej sytuacji. Mimo dość schematycznej kreacji świata fabuła potrafi na początku zaciekawić. Niestety później dostajemy zbyt dużo klasycznych schematów oraz na siłę wepchniętych dowcipów, przez co tracimy zainteresowanie treścią.

DQDKBCZVwAES3KG.jpg large.jpg

Rozgrywka to właściwie klasyczny jRPG. Lecimy od miasta do miasta, mijając po drodze różne dungeony i staczając losowe walki. Podobnie jak w Asdivine Hearts, mapa świata została tak zrobiona, że póki nie zrobimy tego, co musimy, do kolejnej lokacji nie mamy dostępu, bo droga jest zablokowana lub po prostu nie ma jej na tej mapie umieszczonej. Aby jeszcze bardziej poprowadzić gracza za rączkę, na mapie ukazującej całą krainę mamy zaznaczone, do którego dokładnie miejsca musimy się udać.

DQDc0iwUQAE2uVT.jpg large.jpg

O walkach można napisać tyle, że są to klasyczne turowce, w których od szybkości postaci zależy częstotliwość atakowania. Oprócz standardowych ataków zwykłych i specjalnych każda postać może się transformować. Zwiększa to jej statystyki, ale nie można jej leczyć, a także odrodzić, gdy umrze. Właśnie to sprawia, że opcja ta staje się właściwie bezużyteczna, chyba że chcemy mieć dostęp do kilku dodatkowych umiejętności. Co mi najbardziej przeszkadzało, to brak rozróżnienia ataków specjalnych na zwykłe i magiczne, co wielokrotnie napsuło mi krwi przy potworach odbijających te pierwsze. Za walki otrzymujemy expa i złoto, a czasem jeszcze przedmioty oraz punkty specjalne.

DQDfo7bV4AAx2zB.jpg large.jpg

Rozwój bohatera to po prostu nabijanie poziomów. Jedyny wpływ na statystyki mamy poprzez ekwipunek. I tak każda postać może mieć broń, zbroję, pierścień i kryształ. Dwa ostatnie albo wzmacniają naszą postać bezpośrednio, albo dodają jakiś efekt, jak odnowa punktów many. Zbroja standardowo odpowiada za defensywę, ale najistotniejsze są jednak bronie. Oczywiście wpływają na atak, ale można je też wyposażyć we właściwości specjalne, takie jak np. zatruwanie czy spowalnianie. Istotne jest też to, że oręż można levelować odpowiednimi przedmiotami, dzięki czemu dostaje bonusy do ataku.

DQDc-nKUQAAW8rz.jpg large.jpg

Na oddzielny akapit zasługują punkty specjalne, które otrzymujemy raz na kilka walk. Wydajemy je w specjalnym sklepie znajdującym się w menu i za ich pomocą wykupujemy prawdziwe rarytasy. Przedmiot podwajający punkty exp? Jest. Pierścień dodatkowo podwajający punkty exp? Jest. Materiał znacznie levelujący nasz oręż? Jest. Oczywiście punktów tych nie otrzymujemy zbyt często, ale gdy już je uzbieramy, znacznie ułatwiają rozgrywkę. Prawdopodobnie jest to pozostałość po wersji mobilnej, w której punkty te kupowało się za prawdziwe pieniądze.

DQDdjHwU8AAGbO1.jpg large

Revenant Saga wygląda jak wygląda. Nie bez powodów nazywa się produkcje Kemco grami z RPG Makera. Mamy tu jednak próbę wprowadzenia w walkach 3D, co niestety nie wyszło za dobrze. Grafiką i efektami raczej bliżej im do PSX-a, aniżeli do PS2 (nie mówiąc o nowszych konsolach), co w tych czasach wielu może odrzucić. Kolejnym problemem jest przemierzanie lokacji. W czasie ruchu kamery otoczenie dostaje efektu rozmazania, co strasznie razi po oczach i sprawia, że wielokrotnie po godzinie gry musiałem zrobić przerwę. Przynajmniej audio jest na odpowiednim, jak na takie produkcje, poziomie – nie wybija się jakoś, ale i trudno mu coś konkretnego zarzucić.

DQDcUhsV4AAxOgb.jpg large

Asdivine Hearts było moim pierwszym tytułem od Kemco i muszę przyznać, że przyjemnie mi się w nie grało. Produkcja była dobrze zbalansowana, fabuła, choć nie wybitna, potrafiła przytrzymać, a humorystyczne fragmenty pasowały do całości. Do tego dodać trzeba ciekawą mechanikę. W Revenant Saga żadna z tych rzeczy nie jest dopracowana, choć fabuła zapowiadała się ciekawie, a rozwój ekwipunku miał potencjał. Ostatecznie wyszło słabo. Przynajmniej cena jest adekwatna do zawartości.


Ocena: 4,5/10


Serdecznie dziękujemy Kemco
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Exe-Create
Wydawca: Kemco
Data wydania: 19 października 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 194 MB
Cena dla Switcha: 52 PLN

Gra jest również dostępna na PA Vita w cenie 63 PLN.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *