Dead Synchronicity: Tomorrow Comes Today

Największą zaletą Słicza jest jego inność, przez co rynek ciągle nie wie, jak go ugryźć. Dostajemy więc indyki, IP Nintendo, a nawet DOOMa czy Skyrima. Co ciekawe, pojawiają się także przygodówki, których na handheldach zbyt dużo nie wychodziło. Tym razem miałem przyjemność sprawdzić produkcję studia Fictiorama Studios, które mogliście poznać dzięki niedawnemu wywiadowi, i jestem mile nią zaskoczony.

Nasz bohater pewnego dnia budzi się i uświadamia sobie, że nic nie pamięta. Jedyne, co chodzi mu po głowie, to imię Michael, którego wołanie wyrwało go ze snu. To, co zastał po otwarciu oczu, nie było najprzyjemniejsze. Odkrył bowiem, że świat bardzo się zmienił i bliżej mu teraz do postapokaliptycznych realiów, w których przeżywają tylko najsilniejsi. Na domiar złego szaleje straszliwa zaraza, która wręcz roztapia ludzi. Nasz bohater rusza w ten świat i stara się dowiedzieć czegokolwiek o swojej przeszłości. W trakcie tej wędrówki wielokrotnie będzie musiał przekroczyć granice moralności, ale dowie się faktów o Wielkiej Fali, która doprowadziła świat do tego stanu.

DQdjG5_VQAAAkQI.jpg large.jpg

Apokaliptyczny świat już dawno pożegnał się z normami społecznymi i nie ukrywa tego pod płaszczykiem niedomówień. Na porządku dziennym są tu gwałty i morderstwa, choć mną najbardziej wstrząsnął park samobójców, który mamy (nie)przyjemność odwiedzać. Niech nikogo nie zmyli otrzymana kategoria wiekowa PEGI 12, ponieważ produkcja nadaje się tylko dla dojrzałych graczy. Właśnie dlatego najbardziej boli jej długość. Dead Synchronicity spokojnie można przejść w kilka godzin, a zakończenie pozostawia trochę do życzenia. Całe szczęście zapowiedziana jest kontynuacja.

DQdidljVQAE2yMJ.jpg large.jpg

Zamiast opisywać czystą rozgrywkę, postaram się omówić podejście Fictiorama Studios do p’n’ców na Słiczu. To, co najważniejsze, czyli sposób wybierania elementów i przemieszczanie się, pozostał taki, jaki znamy z pecetów, czyli wykorzystujemy kursor, tyle że sterowany gałką. Jednak mamy mały wyjątek od tej reguły – za pomocą krzyżaka możemy także przeskakiwać między różnymi punktami akcji, a nawet te punkty wyświetlić. Produkcja nie jest trudna, a zagadki logiczne napiszę tylko, że cel, jaki chcieli osiągnąć twórcy, został spełniony (jeśli jesteście zaintrygowani, przejdźcie do wywiadu!). Zastosowana mechanika dodatkowo ułatwia nam zadanie jeszcze bardziej, ponieważ możemy pójść na skróty, zamiast klikać po ekranie w poszukiwaniu przydatnych miejsc i przedmiotów.

DQdiBnIUIAIWLBq.jpg large.jpg

Dead Synchronicity to rysunkowe arcydzieło. Nie chodzi nawet o sam wygląd otoczenia czy postaci, ale pokazanie, że nawet z takich prostych elementów można zrobić coś porządnego. Przykładowo, podchodząc do sadzawki niedaleko obozu, nie dostajemy całkowicie nowej planszy, a komiksową wariację, gdzie docelowe miejsce pojawia się tylko jako kadr. Jest to tylko jeden przykład, a takich różnych ciekawych zabiegów jest więcej i każdy prezentuje się świetnie. Do tego otrzymaliśmy klimatyczny soundtrack pasujący do realiów produkcji i… trochę drętwy angielski dubbing – jedynie ten element mógłby zostać wykonany lepiej.

Dead Synchronicity to dla mnie największe zaskoczenie growe w tym roku. Obawiałem się, że produkcja na hasłach wzorowań na klasykach będzie próbowała się rozreklamować, sama nic nie oferując. Myliłem się. Tytuł śmiało mogę polecić zwłaszcza tym, którzy wychowali się na takich klasykach, jak Książę i Tchórz, Hokus Pokus Różowa Pantera czy Ace Ventura, ponieważ z jednej strony poczują się jak dziecko, z drugiej dostaną scenariusz odpowiedni dla swojego wieku. Jak już wspomniałem w recenzji, boli długość, ponieważ Dead Synchronicity możemy ukończyć w kilka godzin, a zbyt otwarte zakończenie wręcz zmusza nas do czekania na kontynuację. Trudno powiedzieć, czy warto wydać całą premierową sumę, jednak przy jakiejkolwiek promocji zakup jest obowiązkowy!


Ocena: 7,5/10


Serdecznie dziękujemy BadLand Indie
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Fictiorama Studios
Wydawca: BadLand Indie
Data wydania: 21 listopada 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 2,1 GB
Cena dla Switcha: 60 PLN

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. Duckingman pisze:

    Na PS Vita wyszło sporo przygodówek point-and-click jak na niemal wymarły gatunek. Wymieniając tylko z pamięci:
    – Machinarium
    – Broken Sword 5
    – Broken Age
    – Day of the Tentacle: Remastered
    – Full Throttle Remastered
    – Grim Fandango Remastered
    – The Walking Dead: A Telltale Games – Sezon 1
    – The Walking Dead: A Telltale Games – Sezon 2
    – The Wolf Among Us: A Telltale Games
    – Demetrios: The BIG Cynical Adventure
    – i właściwie trylogia Zero Escape też można uznać za przygodówki point-and click.

    Ale mimo tej ilości szkoda, że Dead Synchronicity na Vitę nie zostało wydane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *