CastleStorm
Czas ubrać trzewiki, przyodziać napierśnik, założyć na plecy łuk i wziąć żelazo w dłoń, bo oto czeka na nas wój i stwór do pokonania oraz zamek do zdobycia. Gotujcie się więc pachołkowie i białogłowy, bo oto czas zagrać w CastleStorm.
Recenzję napisał: MorfiTM
Zaledwie odłożyliśmy poprzednią produkcję studia Zen Studios “na półkę”, a już na tapecie mamy następną. Węgrzy, którzy nie tak dawno zaproponowali nam KickBeat, powrócili oferując nam kolejne nietypowe doświadczenie. Mowa o przedstawicielu gatunku tower defense – CastleStorm.
Zasady gry są banalnie proste na pierwszy rzut oka – obroń swój zamek przed żądnymi krwi wikingami, jednocześnie wdeptując przeciwnika w glebę. Efekt ten możemy uzyskać na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest walka naszych jednostek na udeptanej ziemi i zabranie flagi z warowni wroga. Drugi jest jednak prostszy i dający więcej przyjemności: przy pomocy zamontowanej na murach balisty będziemy ostrzeliwać wrogi zamek dopóty, dopóki nie pozostanie po nim jedynie gruz, który posypiemy solą.
Zanim jednak zagłębimy się w mechanikę gry, powiedzmy sobie co nieco o fabule CastleStorm.
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, od wieków trwała nieprzerwana wojna między dwoma królestwami. Z jednej strony rycerze w stal okuci, z drugiej wikingów weterani i rekruci. Tak trwała by walka ta w nieskończoność, gdyby nie łzy bogini pokoju i jej nad ludźmi litość. Z łez powstały dwa kryształy, które granice dwóch królestw ochraniały. Pokój ten trwałby i całą wieczność, gdyby nie spisek i złodzieja aktywność. Klejnot królestwa zginął i trafił w ręce watażki, czas więc zakasać rękawy i jako Ser Gareth nie dopuścić do całkowitej porażki.
Ser Gareth, będący „Protektorem Królestwa” będzie musiał odbyć długą podróż od zielonych lasów Królestwa, po skute lodem góry Wikingów, by odzyskać magiczny kryształ. W trakcie swych wojaży napotka sojuszników jak i wrogów, zaś kolejny krok będzie mógł podjąć dopiero po pozostawieniu za sobą setek pokonanych wojów i zgliszcza zrównanych z ziemią warowni.
Sama fabuła nie jest szczególnie wciągającą ani wymyślna, przedstawiając nam na wskroś archetypiczne postacie dobrego rycerza i złego barbarzyńcy. Służy ona jednak swojemu celowi łącząc w spójną całość kolejne 60 misji dostępnych w CastleStorm. Dzięki odrobinie suchego na pozór humoru oraz płynnej i kolorowej oprawie opartej na silniku gry przerywniki fabularne dodają blasku temu prostemu na pozór tytułowi.
Przejdźmy teraz do najważniejszej części gry – gameplayu. Jak wspomnieliśmy wcześniej, CastleStorm oferuje 60 misji, które trwają średnio od 1 do 6 minut. Tytuł ten nie zanudzi nas monotonnymi zadaniami, ponieważ w niektórych z nich będziemy musieli zniszczyć zamek, inne zaś każą nam zdobyć flagę przy pomocy wojska, kolejne każą nam upolować dziki lub indyki, zabezpieczyć inwentarz i środki wojenne, zaś w ostatnich będziemy musieli się wcielić w bohatera i samemu wymierzyć sprawiedliwość wrogom. Gra ta nie zawiera tutoriala, w zamian za to kolejne misje zostały tak skonstruowane, by zaznajamiać nas z nowymi typami umocnień, jednostek, czarów i pocisków.
CastleStorm to ewolucja gatunku castle defense oferująca nam wiele możliwości ataku i obrony. W nasze ręce zostanie oddanych 9 rodzajów pocisków do balisty, od zwykłych bełtów, przez bomby, pociski samo naprowadzane i ładunki odłamkowe, po tak egzotyczne jak odrzutowa owca lub mikstura zmieniająca wrogów w indyki. Każdą z broni możemy dodatkowo ulepszyć do maksymalnego, dziesiątego poziomu, co daje nam wiele możliwości.
Do naszej dyspozycji zostaną oddane także czary przywołujące herosa, spowalniające lub uśmiercające wrogów, uleczające lub potężne czary obszarowe, raniące wszystkich wrogów na planszy. Dysponować będziemy siedmioma zaklęciami i podobnie jak pociski, będą mogły być ulepszane. Jak będziemy udoskonalać to wszystko? Przy pomocy złota zdobywanego w trakcie gry. Nie będziemy jednak walczyć sami przy pomocy jednej balisty. Do naszej dyspozycji oddane zostaną bowiem zastępy żołnierzy, rycerzy, jazdy, jednostek walczących dystansowo, lub jednostek walczących w powietrzu.
Walka jest niezmiernie dynamiczna i wymaga od nas podzielności uwagi. Musimy bowiem nie tylko celować i niszczyć wrogi zamek przy pomocy balisty, lecz również blokować postępy przeciwnika wysyłając do boju własne jednostki. Dodając do tego również ciągłą potrzebę zwracania uwagi na stan własnego zamku, wydawać się może, że gra jest chaotyczna. Jednak jak wspomnieliśmy wcześniej gra z czasem zwiększa poziom trudności, pozwalając nam się przyzwyczaić do jej mechaniki.
Choć powiedzenie ludowe mówi, że atak jest najlepszą obroną, nie jest to zasadą w CastleStorm. W trakcie tego jak my ostrzeliwujemy zamek wroga i wysyłamy na niego zgraje naszych wojsk, on robi to samo. Dlatego ważnym jest stworzenie odpowiednio ufortyfikowanego zamku. Naszym zadaniem będzie stworzenie zamku posiadającego pomieszczenia dla jednostek, które będziemy chcieli wykorzystać w walce, jak również pokoje pasywnie wzmacniające nasz zamek. Nie możemy jednak zapomnieć o drewnianych i kamiennych murach, oraz wieżach, które będą chroniły ważne dla nas pomieszczenia przed zniszczeniem. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ źle skonstruowane fortyfikacje często można unicestwić niszcząc jeden element u jego podstawy. Edytor zamku jest intuicyjny i da mnóstwo frajdy każdemu domorosłemu architektowi.
Tryb fabularny to nie jedyne, co oferuje CastleStorm. Oprócz 38 misji fabularnych Królestwa i 22 misji Wikingów, do naszej dyspozycji zostanie oddany również tryb przetrwania, w którym będziemy musieli ochronić zamek przed falami kolejnych wrogów oraz tryby gry wieloosobowej, które dadzą nam możliwość zmierzenia się z żywym przeciwnikiem.
Trzeba oddać ukłony Węgrom, kiedy mówimy oprawie graficznej tytułu. Wszystkie elementy zamków, czary i modele przeciwników są kolorowe, żywe i nad wyraz szczegółowe. Tła na każdej arenie są dynamiczne i często zawierają humorystyczne elementy, jak garniec na końcu tęczy lub UFO w połowie przysypane przez śnieg. Nie raz, pomimo zmieniającej się z sekundy na sekundę sytuacji na planszy, łapaliśmy się na przyglądaniu się z bliska jednostkom i zamkom lub wpatrywaniu się w widoki majaczące w oddali.
Oprawa muzyczna stoi na równie wysokim poziomie – wszystkie utwory idealnie oddają nastój panujący na arenie, co rusz słyszymy jęki i zawodzenie padających jednostek, świst przelatujących strzał, wybuchy pocisków i szczęk metalu uderzającego o metal.
Tytuł ten nie jest jednak bez błędów. Wielu z nas zasmuci brak wykorzystania żadnej z oferowanych przez Vitę funkcji. Nie będziemy więc wykorzystywać paneli dotykowych lub wymieniać się złotem przy pomocy NEAR. Czasami doświadczymy również błędów z ścieżką muzyczną w trakcie przerywników filmowych. CastleStorm posiada jeszcze jeden, duży błąd – celowanie balistą, które jest niezwykle toporne. Błędy i braki te jednak nie obniżają znacząco wartości gry i nie sprawiają dużych problemów.
Podsumowując, zadajmy sobie najważniejsze pytanie: Czy CastleStorm jest warte swojej ceny? Jak najbardziej! Dzięki 60 misjom, do których często chętnie wrócimy, wielu trybom gry wieloosobowej, tabeli wyników oraz temu, że tytuł jest cross-buy, pieniądze poświęcone na zakup tego tytułu zwrócą się wielokrotnie w zabawie płynącej z gry.
Plusy:
- Suchary i memy
- Uzależniająca rozgrywka
- Rozwój i rozbudowa elementów uzbrojenia i zamku
- Edytor zamku
- Oprawa A-V
- Cross-buy
Minusy:
- Celowanie przy pomocy balisty
- Błędy z oprawą muzyczną w trakcie przerywników
Ocena: 8,5/10
Serdecznie dziękujemy Zen Studios
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry
Producent: Zen Studios
Wydawca: Zen Studios
Data wydania: 06.11.2012 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 533 MB
Funkcje crossowe: -buy z PS3
Cena: 39 PLN
Gra jest także dostępna na Nintendo Switch w cenie 60 PLN.
Najnowsze komentarze