Resistance: Burning Skies

Po raz pierwszy granie w strzelankę z widokiem z pierwszej osoby ma jakikolwiek sens na konsoli przenośnej, a wszystko dzięki dwóm analogom w nowym handheldzie Sony. Resistance ustanowił nową jakość grania w FPSy na kieszokonsolkach, choć to akurat nie było trudne, wystarczyło być pierwszym. Żeby jednak nie było zbyt różowo, od razu napiszę, że choć gra jest dobra, to nie wszystko do końca się udało. Zacznijmy po kolei… 

Napisał: Giewny

STRAŻAK Z POWOŁANIA

Mamy rok 1951, 15 sierpnia. Obca rasa Chimera przeprowadza szturm na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Wcielamy się w Toma Riley’a, strażaka z Nowego Jorku. Wezwanie, na które jedzie ekipa Toma szybko zamienia się w koszmar i walkę o przetrwanie. Po pierwszym skrzyżowaniu broni z przybyszami, celem naszego bohatera jest odnalezienie rodziny, która znalazła się w samym środku inwazji. Akcja bardzo szybko nabiera tempa, ruch oporu powstaje błyskawicznie, jak nietrudno się domyśleć, nasz strażak odegra w nim kluczową rolę. Wydarzenia opowiedziane w Burning Skies mają miejsce przed tymi z Resistance 2 (PS3). Fabuła nie wypada najgorzej, ale już sam bohater i jego wyprane z emocji dialogi są słabe. Podobnie jest z resztą postaci, godzinę po skończeniu gry zapomnicie o nich na dobre.

Seria Resistance zasłynęła przede wszystkim dzięki wymyślnemu arsenałowi broni. Burning Skies również nie zawodzi w tym aspekcie. Postrzelamy ze znanych już zabawek, ale nie zmienia to faktu, że wymiana ognia wciąż jest miodna i niewiele straciła na świeżości nawet, gdy ograne mamy poprzednie odsłony z PS3. Każda giwera posiada alternatywny tryb strzału, odpalany za pomocą dotyku. Używając Bullseye, podstawowej broni na wyposażeniu Chimer, wystarczy zaznaczyć przeciwnika, a przez kilka chwil, każdy wystrzelony nabój trafi w adresata nawet, kiedy strzelamy na oślep, coś a’la auto naprowadzane pociski. Natomiast ”rozsuwając” ekranik Vity stawiamy przed sobą tarczę ochroną, przez którą można dodatkowo prowadzić ostrzał, takie możliwości daje broń Auger. Również granaty rzucamy dotykowo, wystarczy przeciągnąć ikonkę wybuchowej niespodzianki w miejsc gdzie chcemy ją posłać i po sprawie. Łącznie w plecaku Toma znalazło się 9 broni, w tym siekiera, oraz 2 rodzaje granatów. Wszystko jest na miejscu – karabiny, snajperka, wyrzutnia rakiet, jak również coś na bliższy dystans – strzelba z bonusowo zamontowaną kuszą (!). W trakcie gry zbierzecie ulepszenia, które pozwalają na małą customizację, taką jak zwiększenie zadawanych obrażeń, szybsze przeładowywanie, czy zwiększony magazynek. Kilka rodzajów przeciwników wymusza częstą zmianę giwery, czasem trzeba ściągnąć snajpera z daleka, innym razem, kiedy wyskoczy cała grupka mięsa armatniego, przyda się granatnik. Na skacząco-latających skurczybyków dobrym pomysłem będzie karabin z lepszym celownikiem, aby zasadzić strzał w głowę i mieć od razu spokój. Sztuczna inteligencja działa różnie, czasami obcy dobrze się chowają i potrafią celnie rzucić granatem, z drugiej strony, często bezmyślnie pchają się pod lufę.

resistance_burning_skies_7_605x.jpg

HEADSHOT

Nie bez powodu już we wstępie wspomniałem o sterowaniu. Drążki analogowe Vity spisują się na złoty medal. Granie w Resistance, to czysta przyjemność. Lewy spust odpowiada za zbliżenie, prawy za strzał. Wszyscy dobrze znamy ten schemat. Gra się tak samo jak w każdego FPSa z dużych konsol na padzie. Panel dotykowy również został wykorzystany z głową. Ładowanie kuszy poprzez przeciągnięcie palcem po ekranie? Bomba! Żaden element sterowania dotykowego nie został dodany na siłę i za to twórcom należą się duże brawa. Strzela się dość precyzyjnie, więc warto zwrócić uwagę na tryb multiplayer, tym bardziej, iż kampania dla jednego gracza kończy się po około 5 godzinach gry na normalnym poziomie trudności. Przygoda trwa zdecydowanie za krótko, a tryb sieciowy nie oferuje zbyt wiele. Maksymalnie grać może do 8 graczy na sześciu mapach. Oprócz trybów Team Deathmatch i Deathmatch najciekawiej wypada Survival. Sześciu graczy zaczyna w drużynie ludzi, dwóch gra jako Chimera. Sfragowany żołnierz zostaje zarażony dołączając do ekipy obcych. Wygrywa ostatni ocalały człowiek, jeśli zdoła przetrwać do końca rozgrywki. Zdobywając punkty doświadczenia pniemy się na wyższy level odblokowując przy tym bronie i ulepszenia z trybu kampanii. Chętnych do wspólnej gry znajdziemy bez problemu, a po ostatniej aktualizacji wszystko chodzi płynie i nie ma problemów z serwerami.

7293263450_bdc9973d89_z.jpg

CHMURY PŁONĄ

Oprawa AV niestety nie zmusza Vity do nadmiernego wysiłku. Grafika nie trzyma równego poziomu, jedne levele wyglądają lepiej, inne gorzej. Misja rozgrywana no moście, gdzie w oddali płonie miasto, a nad głową przelatują nam statki obcych prezentuje się świetnie, ale już opuszczone miasteczko, które odwiedzamy później, wygląda okropnie strasząc marnej jakości teksturami. Ciała zabitych od razu znikają, co gorsza, animacja śmierci zawsze jest jedna i ta sama. Nie zabrakło natomiast fajnych poskryptowanych akcji, a efekty wybuchów są ok. Ważne, iż gra chodzi płynnie w 30 fpsach, animacji nie zdarza się krztusić. Burning Skies wygląda tylko porządnie, do poziomu oprawy z Uncharted zabrakło sporo. Muzyka świetnie współgra z tym co dzieje się na ekranie budując odpowiedni nastrój. Same efekty dźwiękowe nie są już tak dobre. Bronie brzmią pusto i głucho, nie czuć mocy oddawanych strzałów. Bez emocjonalne dialogi bohaterów przemilczę, jedynie Chimera wypadła tak jak powinna, groźnie i wrogo. Bolą takie detale jak brak  poruszających się ust kiedy postacie rozmawiają. Widać gołym okiem, że zabrakło ostatecznych szlifów nad tą produkcją. Błędy typu braku dogrania się poziomu i widok naszej postaci spadającej w ”nicość” tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu. Tego typu bugi zdarzają się bardzo rzadko, mi przytrafiło się to dwa razy.

7293263540_2108b10c18.jpg

Czy warto zainwestować? Zdecydowanie tak! Kampania jest bardzo wciągająca. Potem pozostaje multiplayer do ogrania, który na pewno umili Wam czas oczekiwania na Call of Duty: Declassified. Gra nie jest doskonała, zawartość nie zachwyca, lecz mimo wszystko strzela się bardzo przyjemnie. Mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się DLC z mapkami do multi. O braku alternatywy dla Resistance chyba nie muszę pisać, to jedyny FPS dostępny w tej chwili na Vite. Jeszcze w tym miesiącu ukażą się takie pozycje jak Gravity Rush, czy kolekcja Metal Gear Solid i tylko od Was zależy na co wydacie kasę. Resistance: Burning Skies na pewno nie będzie złym wyborem.


Plusy:

  • Wciągająca
  • Sterowanie
  • Klimat

Minusy:

  • Zbyt krótka
  • Momentami słaba oprawa graficzna
  • Dźwięk broni i słabi aktorzy

Grafika: 8
Dźwięk: 6
Fabuła: 6
Gameplay: 9

OGÓLNA: 7.5/10


Producent: Nihilistic Software Inc.
Wydawca: Sony Computer Entertainment
Data wydania: 01.06.2012 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 2.9 GB
Cena: 59 PLN

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. pecetowiec pisze:

    Ograłem Ressistanca tak późno że chyba nawet chwilę później wyłączyli serwery 🙂 zdecydowanie za krótki singiel, ale za to jak by nie patrzeć fps na Vite a tu tego jak na lekarstwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *