Squareboy vs Bullies: Arena Edition
Czego najbardziej brakuje mi na Vicie? Odpowiedź jest jedna, i nie są to zachodnie duże marki. Chcę więcej chodzonych bijatyk! Jest to gatunek niedoceniany, mimo że potrafi zapewnić świetną rozrywkę. Dlatego indykowe tytuły, jak Squareboy vs Bullies: Arena Edition czy 99Vidas, witam z otwartymi rękoma. Dzisiaj opiszę ten pierwszy, ponieważ drugi nie dotarł jeszcze do Europy.
Selekcja naturalna działa w ten sposób, że słabsze osobniki stają się ofiarami silniejszych. Rozwój cywilizacji oraz postęp nauki wyeliminował tę zasadę pośród ludzi. Tak przynajmniej jest w teorii, bo każdy, kto chodził do szkoły, wie, że teoria z praktyką nie zawsze ma po drodze. Brutalnie przekonał się o tym się również nasz bohater – Squareboy. W czasie powrotu ze szkoły do domu został napadnięty przez paru osiłków. Po tej traumie szok pourazowy i filmy z serii Karate Kid wywołały u niego zwidy w postaci mistrza kung fu, który zaczął uczyć naszego biedaka wielu przydatnych technik perswazji bezpośredniej. Jednak w przeciwieństwie do bohaterów większości filmów o wschodnich sztukach walki lekcje te posłużą mu do obrony. O nie, on wkracza więc na ścieżkę zemsty!
Chodzone bijatyki to jeden z moich ulubionych gatunków gier. W produkcjach tych na arenach 2,5D kierujemy wojownikiem, który musi zmierzyć się z falami nacierających wrogów, i nie inaczej jest w Squareboy vs Bullies: Arena Edition. Nasz Kanciasty Chłopiec wyposażony został w techniki zbliżone do MMA, więc mamy do dyspozycji uderzenia, chwyty i rzuty (a właściwie rzut). Niestety arsenał nie jest pokaźny, a wyprowadzanie niektórych ciosów jest tak niewygodne, że w bliskim starciu są właściwie nieużyteczne.
Kolejną mało rozwiniętą częścią gry są przeciwnicy. Liczba dostępnych oprawców nie jest zbyt imponująca – liczbę ich typów można policzyć na palcach rąk. Dodatkowo, ich „IQ” to tylko odejdź, podejdź i zaatakuj. Zamknięcie w skryptach idealnie podsumowuje sytuacja, gdy nas dopadną. Jeśli jesteśmy w potrzasku, to właściwie nie jesteśmy w stanie się wydostać i giniemy. W produkcji znajdziemy też kilku bossów, jednak nie stanowią oni większego wyzwania, ponieważ ich inteligencja również nie zawstydzi dziesięciolatka.
Grafika w Squareboy vs Bullies stylizowana jest na produkcję gameboyową i dokładnie to dostajemy, ale na szczęście z wersji Color. Gra chodzi płynnie, co nie powinno dziwić. choć jeden mankament występuje w czasie wbijania trofeów – zdobywanie ich powoduje przycięcia. Jest to zauważalne, zwłaszcza na początku, gdy przez około dziesięć minut można wbić piętnaście pucharków. Przyczepić się można też do braku efektownych ataków, które są poniekąd standardem dla beat’em upów. Najgorzej z AV sprawuje się audio., które również zostało ubrane w szaty gameboyowe. Wiele produkcji indie pokazało, że można taki podkład zrobić dobrze, jednak w tym przypadku trudno pozbyć się wrażenia, że udźwiękowienie jest, bo musi być.
Niestety z powodu rozgrywki Squareboy vs Bullies: Arena Edition nie jest produkcją, którą warto polecić. Można ją przejść jednym atakiem, ma niewygodne sterowanie, a głupi przeciwnicy skreślają ją już kompletnie. Prawda jest jednak taka, że większość ewentualnych nabywców sięgnie po nią tylko ze względu na łatwość zdobycia platyny i niską cenę, co od biedy można uznać to za jakiś plus…
Ocena: 3,5/10
Serdecznie dziękujemy Ratalaika Games za kod recenzencki!
Producent: Rohan Narang
Wydawca: Ratalaika Games
Data wydania: 11 października 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 58,5 MB
Cena: 21 PLN
Gra jest również dostępna ma Nintendo Switch w cenie 20 PLN.
Vita została olana przez sony. Poza tym playstation ma ambicje byciem komputerem do gier – kierunek, który obrali jest bez sensu. Ale może im się to przełoży na sprzedaż, ale szczerze wątpię, by gracze komputerowi czy xboxowi przejdą na maszynę.
Ale fakt, mało jest mordobić “chodzonych”, te arenowe może i są super w detalach, ale szybko nudzą. Swoją droga remasterowane stare z automatów 16bitowe mordobicia podobno zbierają całkiem niezłą kasę i nie tylko u zgredów co chca powspominać. Sam zagrałbym w Golden Axe 2 (z automatów) czy Punishera (jak na swoje czasy dość dziwna uproszczona grafika).
To szczerze polecam https://mypsvita.pl/2017/10/31/wulverblade/
Zastanawiałem się, ale jakoś topornie wygląda gameplay (z tego co udostępnili ludzie).