Super Hydorah

Cosmophony? Sine Mora? Sound Shapes? Ukończenie tych produkcji napsuło naprawdę sporo krwi. Chowają się jednak w cieniu nowego lidera. Poznajcie jedną z NAJTRUDNIEJSZYCH gier na PlayStation Vita! Przed Państwem Super Hydorah!

Mroczny, odległy kosmos kryje w sobie wiele tajemnic. Niebezpieczne planetoidy, odłamki skalne, kosmiczne śmieci. Czy uwierzycie, że gdzieś tam, „wysoko nad nami” znajduje się baza, w której pracują dzielni Ziemianie i chronią naszą planetę przed złowrogo nastawionymi kosmitami? Mi oczywiście też ciężko było w to uwierzyć, ale Super Hydorah przenosi nas właśnie na taką bazę i oferuje wcielenie się w jednego z obrońców planety. Tym razem jednak Ziemia jest bezpieczna, ale przeciwnicy nie śpią, obrali sobie za cel gwiazdę Omios.

Zasiadając za sterem niezbyt imponującego pojazdu latającego, będziemy musieli przebrnąć przez kilka poziomów, zniszczyć wrogie jednostki biomechanicznych stworzeń i oczywiście przetrwać. Brzmi sztampowo? Być może, ale zapewniam Was, że gra jest tak kurewsko trudna, że nowe rysy na konsoli są niemal pewne, a ścianom grozi podziurawienie już od pierwszego poziomu!

Na każdym poziomie napotkamy szereg przeciwników do zlikwidowania, od jednego do trzech bossów, ciasne ścieżki, elementy otoczenia, które skutecznie utrudnią, a czasem wręcz uniemożliwią wędrówkę i szereg innych utrudnień. Dodatkowo nasza maszyna nie jest imponująco wyposażona, więc warto zbierać pozostawione po zniszczonych statkach bonusy, które zwiększą zadawane obrażenia, oraz pozostawione po bossach moduły, które dostarczą nam nowych możliwości w likwidowaniu oponentów. Nie myślcie sobie jednak, że po ukończeniu poziomu i zdobyciu nowej broni (np. potężnego lasera czy strzelającego w czterech kierunkach działa) przez kolejny level przejdziecie jak przez masło, nic bardziej mylnego! Twórcy tak opracowali wszystkie poziomy, że niezależnie od wyposażonej broni będą one cholernie trudne do ukończenia. Dla przykładu, do trzeciego poziomu miałem już kilka nowych rys na tylnej obudowie, ciśnienie kilka razy podskoczyło mi do dwustu, przekleństwa wylewały się z ust niemal co kilka sekund, aż w końcu rzuciłem tym w cholerę, by… po godzinie, dwóch powrócić do tej męczarni i spróbować swoich sił raz jeszcze, bo a nuż inne działko pomoże?

Żeby było zabawniej, posiadamy jedynie trzy życia, które kolejno tracimy po kontakcie ze ścianą, przypadkowym pociskiem czy dowolnym innym elementem niebędącym profitem do zebrania. Na ekranie z czasem zaczyna robić się tak gorąco, że nie wiemy, co robić, jak grać i czy uciekać czy zacząć już przeklinać. Po utracie każdego życia, przenosimy się na sam początek danego segmentu rozgrywanego poziomu (dla przykładu, poziom podzielony jest na cztery segmenty  misja, boss, misja, boss), a po utracie wszystkich powracamy do bazy z wyzerowanym licznikiem punktów lub rozpoczynamy zabawę od samego początku, czyli pierwszego poziomu.

Przykładem poziomu, który na długo utkwi mi w pamięci (zaliczyłem go!) jest level, w którym na ekranie widoczne są trzy roboty  strzelające do nas samonaprowadzającymi pociskami. Maszyny te otoczone są trzema kulami, które poruszają się zgodnie z ruchem wskazówek zegara i nie można ich zniszczyć, poza tym nasze pociski muszą przelecieć między nimi, by trafić w robota. Po zniszczeniu go kule zaczynają się buntować i wysyłają w naszą stronę pokaźnych rozmiarów pociski (trzy roboty = dziewięć kul = dziewięć pocisków), które musimy uniknąć. Oczywiście wszystko to byłoby banalne, gdyby nie fakt, że na tym samym ekranie widzimy jeszcze parę skaczących „żab” w liczbie sztuk siedem. Co więcej, pomieszczenie jest ciasne, więc ciężko w nim manewrować. Podbija to wszystko kilku zwykłych, jednohitowych, ale upierdliwych oponentów. I pomyśleć, że to zaledwie drugi poziom…

Oprawa audiowizualna jest naprawdę niezła. Zarówno dźwięki wydobywające się z vitowych głośników, jak i cała otoczka graficzna wprowadzają nas w mroczny, niebezpieczny klimat odległego kosmosu. Modele przeciwników są zróżnicowane i niemal na każdym poziomie widzimy innych. Pośród nich są jakieś skaczące żaby, czołgopodobne działka, dziwne rośliny, muchy, jednookie maszyny, niewielkich rozmiarów statki bojowe i wiele innych. Ogromne zróżnicowanie widoczne jest również podczas potyczek z bossami – czerwone, laserowe oko, otwierające się kwiaty, gąsienica czy nieco bardziej zmechanizowane roboty to jedynie garstka przykładów tego, co chce nas zabić w Super Hydorah.

Super Hydorah to gra, przy której skróciłem sobie życie o kilka lat, wypowiedziałem parę tysięcy przekleństw, rzuciłem konsolą o biurko z sześć razy i zaliczyłem zaledwie siedem poziomów z dwudziestu dostępnych. O zgrozo!

Gra jest rewelacyjna, cholernie wciągająca, a do tego wszystkiego kurewsko trudna. Klimat sączy się od pierwszych sekund, przeciwnicy atakują z niedoścignioną zawodnością, nasze próby ucieczki i walki najczęściej kończą się fiaskiem, a wywołane przez rozgrywkę emocje pozostawiają ślad na długo. A wszystko to za 84 złote. Jeżeli uwielbiacie tego typu kosmiczne strzelanki, jesteście weteranami najtrudniejszych zręcznościówek pod słońcem (jak ja!) i uważacie, że nie ma gry, która by Was pokonała, to śmiało bierzcie Super Hydorah za pełną kwotę i przekonajcie się, jak bardzo się myliliście! Jeżeli wolicie produkcje, które prowadzą Was za rączkę od początku aż do wielkiego finału i nie macie zdrowia do zgonów niemal co kilkadziesiąt sekund, uciekajcie jak najdalej. Tę produkcję można albo pokochać albo znienawidzić, dlatego też, chyba po raz pierwszy, żadna promocja tu nie pomoże – sami zdecydujcie, czy chcecie spróbować swoich sił w jednej z najtrudniejszych gier na PlayStation Vita.


Ocena: 9/10


Serdecznie dziękujemy Abylight Studios
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Abylight Studios
Wydawca: Abylight Studios
Data wydania: 13 grudnia 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 400 MB
Cena: 84 PLN

Gra jest również dostępna na Nintendo Switch w cenie 79 PLN.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *