Nidhogg z Bible Bullet od Emon Toys

Nieruchome figurki niezbyt mnie interesowały, bo ich cena zwykle jest przynajmniej dwukrotnie wyższa niż ruchomych; przynajmniej taką prawidłowość zauważyłem przy japońskich produktach, wokół których skupiam figsową kolekcję.

Nie zmienia to jednak faktu, że lubię na nie popatrzyć i zdarzy się, że jakaś mnie ujmie na tyle, aby rozważyć zakup. Pierwszą taką statuetką, którą zamówiłem, była Sirene z „Devilmana”. Ostatecznie Griffon nie wydał jej, choć minęły dwa lata. Może to i lepiej, bo w międzyczasie doczytałem, że ich produkty nie były najlepszej jakości. Nie brałem pod uwagę nic nowego aż do początku 2019 r. Pojawiły się wtedy aż dwie durnostojki, które zapragnąłem mieć. Pierwszą była fate’owska wariacja na temat Musashiego Miyamoto. Niestety nie załapałem się na preorder, ale nic straconego, jak się okazało, bo potem pojawiła się figma z tą postacią (o niej kiedy indziej). Jakoś miesiąc objawiła się ona – Nidhogg!

Nazwa produktu: „Shen Dai Meng Hua Tan Bible Bullet 1/8 Scale Pre-Painted Figure: Nidhogg” kompletnie nic mi nie mówiła, ale miałem dwa kryteria, w które trafiła – miała być efektowna i „tania”. Ta efektowna zdecydowanie była, a 160 dolców, jak na zeszłoroczne ceny, jeszcze nie łamało bariery psychologicznej (pomijam kwestię poczytalności przy wydaniu takiej kasy na kawałek plastiku). Po wpadce z Sirene odrobiłem pracę domową, czyli sprawdziłem producenta, Emon Toys. Mieli w dorobku kilka ciekawych rzeczy, zbierały pochlebne opinie oraz, co ważne, firma wydawała, co zapowiedziała.

Gdy jakoś rok później przyszła paczka, pierwszą reakcją było, „O, znowu wielkie pudło!” (znowu, bo wcześniej przyszedł Spider-Man, ale o nim też innym razem). Zastanawiałem się, czy Nidhogg będzie cała, ale już przez okienko zobaczyłem, że jest w kilku kawałkach. Osobno była podstawka, oba skrzydła, ręka z kosturem i głowa. Złożenie tego zestawu zasadniczo jest proste, ale pewne obawy się pojawiły. Skrzydła są zrobione ze sztywnego plastiku, który w palcach wydaje się kruchy, więc przez cały proces dość mocnego wpychania ich w otwory było trochę stresujące. Szkoda więc, że łatwo też te skrzydła poluzować po ich osadzeniu. Ręka wymagała najwięcej siły i uwagi z racji cienkości laski oraz dyndających na sztywnych, cienkich drucikach kryształków. Z głową problemu nie było, głównie dlatego że długie kosmyki włosów są zrobione z miększego materiału. Fascynujące jest to, że cała ta dość rozłożysta i stosunkowo ciężka figurka trzyma się na podstawce i w pionie tylko stopami, które mają otwory na niezbyt duże „bolce”. Wciąż jestem pod wrażeniem pomysłowości projektantów, oraz że wszystko to się trzyma i nic nie połamałem przy montażu. Nic się też nie stało przy wielokrotnym przenoszeniu statuetki podczas pisania i robieniu zdjęć, ale elementy mogą się wtedy luzowały, więc warto je sprawdzać przy podobnych manewrach.

Ilość różnych elementów zdobiących tę postać jest spora. Oczywiście najpierw uwagę przyciągają skrzydła. Po nich liczba i długość pasm włosów. Kostur jest ciekawy także z powodu dwóch dyndających kryształów na całkiem sztywnym druciku. Ramiona są oplecione srebrnymi, hm, ogonami, mackami? Nie mam pojęcia, jak to określić. Na każdym nadgarstku znajduje się bransoletka z kryształkami. Ubranie, choć skąpe, także ma pełno różnych elementów ozdobnych. Ciekawa jest rozcięta na cztery części spódnica sukienki – trzy zwisające części ładnie wypełniają dolną przestrzeń, natomiast czwarta jest i w większości zakryta włosami i udam, ale nie przeszkadzało to rzeźbiarzowi zadbać o jej stosowne ukształtowanie. Świecące butki i pończochy z ornamentami też przykuwają wzrok. W porządku jest też prosta podstawka i wychodzące z niej, hm, podmuchy powietrza.

Duży plus ode mnie ma rzeźba ciała Nidhogg. Nie przesadzę, gdy napiszę, że większość japońskich figurek przestawiających płeć piękną ma problemy z proporcjami i ustawieniem ciała. Nieraz na małym ciele znajdziemy wielkie piersi, dolne części nóg mają dziwne łuki (i nie są to łydki!) itp. Jednak najczęstszą tragedią, jaką spotyka figurkowe anime panny jest lordoza, której nie powstydziłyby się robale z „Facetów w czerni”. Na początku chciałem napisać, że omawiany lotniskowiec ma ciało, jak należy. Ale nie, muszę się skorygować, bo przy robieniu zdjęć, a więc i przy dłuższym przyglądaniu się jej zauważyłem, że nogi są za długie. Zauważenie tego zajęło mi sporo czasu, bo na statuetkę składa się tyle elementów, że trudno utrzymać wzrok w jednym punkcie. Nie sposób za to przyczepić się do kolorystki, jakości farby, detaliczności malowania i tego, jak porządnie jest zrobione (poza jednym łączeniem we włosach nic nie rzuciło mi się w oczy) oraz dostosowania materiałów (stopień matowości, błyszczenia itp.).

Nidhogg tania nie była, ale co na nią patrzę, to widzę, że jest tyle warta. Ilość detali, jakość materiałów i wykonania, stabilność i po prostu piękno tej figurki w pełni rekompensują mi to, że nie jest ruchoma. Ale mam kilkanaście ruchomych postaci, więc spokojnie mogę wykorzystać Nidhogg także do scenek. A Wy, nawet jeśli nie zdecydujecie się na ten produkt firmy Emon Toys, ale chcecie inny, to spokojnie możecie potraktować ten tekst jako informację, że robi porządnie.

PS1. Durnostojka jest u mnie jakoś cztery miesiące, dopiero po ściągnięciu jej z półki zauważyłem, jak się zakurzyła. Starcie kurzu ze wszystkich powierzchni i załamań chwilę zajęło…
PS2. Nawet nie wyjaśniłem, kim jest Nidhogg i z czego pochodzi. Nie pomyślałem o tym wcześniej, bo sam nie miałem pojęcia, gdy ją brałem. Ale, dla jasności i z tego co pamiętam, jest ona lotniskowcem z gry Bible Bullet, która  wyszła na urządzenia mobilne w Azji. Można to uznać za odpowiedź na japońską Azure Lane.


Nazwa: Shen Dai Meng Hua Tan Bible Bullet 1/8 Scale Pre-Painted Figure: Nidhogg
Seria: b/d
Producent: Emon Toys
Wymiary: wys. ok. 23 cm.
Materiały: ABS, PVC
Data wydania: styczeń 2020
Cena premierowa: 160 USD na Play-Asia


 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *