Lego Ninjago: Cień Ronina

Kolejny raz dostaliśmy produkcje o ninjach znanych z katalogu klocków LEGO. Czy tym razem otrzymaliśmy porządną produkcję?

Tym razem wojownicy muszą zmierzyć się z Roninem. Wróg ukradł wspomnienia naszym bohaterom, przez co pozapominali oni swoich najpotężniejszych technik. Jak można się domyśleć, pół produkcji to odzyskiwanie wspomnień, a drugie pół to walka z czarnym charakterem. Historia nie jest jakaś zadziwiająca, ale nie to jest jej minusem. Problemem jest duże powiązanie z serialem, ponieważ w wielu dialogach są odniesienia do niego i, prawdę mówiąc, nie wiedziałem, o co chodzi. Produkcja traci przez to na uniwersalności, dlatego polecę ją raczej osobom zaznajomionym z serią.

Gameplay właściwie składa się z dwóch schematów. Pierwszym jest klasyczny model gier LEGO, czyli trafiamy na małą planszę, a naszym zadaniem jest przedostanie się przez różne pułapki, pokonanie przeciwników, zbudowanie różnych konstrukcji z rozbitych elementów oraz zbieranie monet. Czyli klasyczna rozgrywka gier sygnowanych logiem fińskich klocków. Klasycznie plansze są tak skonstruowane, aby zachęcić nas do ponownego przechodzenia raz pokonanych etapów, aby zebrać wszystkie sekrety za pomocą nowych postaci.

Shadow of Ronin to nie pierwsze moje spotkanie z produkcją z serii LEGO, dlatego muszę wspomnieć, że jest pierwszą częścią, w której miałem w paru miejscach problemy z ukończeniem plansz. Przykładem niech będzie walka z wielkim wężem. Co chwilę wynurzał się z wody i nas atakował. Aby go powstrzymać, trzeba zamrozić rozprysk wody, o czym dowiedziałem się, gdy sprawdziłem opis przejścia. Żeby nie było, przez piętnaście minut próbowałem go zamrażać, ale widocznie w tym miejscu trzymałem na krótko. Jest to jeden z przykładów, a takich zawieszek na dłużej miałem kilka. Raczej nie powinno się to zdarzać w produkcjach skierowanych do najmłodszych graczy.

Drugim typem natomiast są plansze, w których dostajemy w nasze ręce jakiś pojazd i musimy pokonać nim cały etap. Na naszej drodze znajdą się przeróżne przeszkody, a także przeciwnicy. Tych drugim oczywiście możemy zestrzelić. Zamysł okazał się fajny, ponieważ dostaliśmy odskocznię od klasycznego gameplayu, jednak problemem okazało się sterowanie. Pojazdami po prostu steruje się fatalnie. Prawdopodobnie chodziło o to, aby zmusić gracza do ich powtarzania w celu zebrania wszystkich znajdziek, ale skutek jest odwrotny od zamierzonego.

Niczego jednak nie można zarzucić oprawie audiowizualnej. Produkcja wygląda dobrze, chodzi płynnie, a ekrany ładowania nie trwają za długo. Także przerywniki trzymają poziom, co wielokrotnie w produkcjach LEGO było problemem, ponieważ były to porty ze słabszego handhelda Nintendo. Do tego dodać trzeba naprawdę przyjemny i klimatyczny soundtrack oraz udany anglojęzyczny dubbing (Polacy muszą zadowolić się napisami).

Lego Ninjago: Cień Ronina jest już moją entą produkcją z serii klockowatej, dlatego mam duże odniesienie. Przede wszystkim produkcja jest głównie skierowana do fanów przygód adeptów sztuk tajemnych, ponieważ jest naprawdę dużo odniesień bajek. Gorzej natomiast jest z gameplayem, ponieważ w kilku miejscach można się całkowicie zaciąć. Także odskocznie w postaci plansz, w których sterujemy pojazdem, nie pomagają ze względu na kiepskie sterowanie. Jeśli więc lubisz przygody z Lego Ninjago, na pewno lepiej odbierzesz tę produkcję.


Ocena ogólna: 5/10


Producent: TT Fusion
Wydawca: Warner Bros. Interactive
Data wydania: 24 marca 2015 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 1,29 GB
Cena: 79 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *