Valkyrie Drive: Bhikkhuni

Gry z serii Senran Kagura nauczyły nas, że za fasadą złożoną z nagich dziewczęcych ciał może kryć się bardzo dobry gameplay. Valkyrie Drive, która również została stworzona przez Takakiego Kenichiro, idzie w tym samym kierunku, choć z pewnymi różnicami w rozgrywce.

Akcja gry toczy się w świecie, w którym płeć żeńska może zostać nosicielem wirusem walkiria. Mikrob, w zależności od nosicielki, wywołuje jeden z dwóch efektów. Pierwszy to zdolność przemiany dziewczyny w potężną broń (typowa Japonia…), drugi to zwiększenie zdolności bojowych i korzystanie z już wspomnianego oręża. Żeby nie było zbyt nudno dla publiki i naukowców, pojawiła się też trzecia odmiana, a właściwie mutacja wirusa, która pozwala zarażonej być zarówno wyzwolicielką, jak i bronią. W czekającej na nas przygodzie pokierujemy losami protagonistek będących nosicielkami właśnie tej mutacji. Historia rozgrywa się na sztucznej wyspie Bhikkhuni, czyli w jednej z placówek, które zostały stworzone, by opanować i wyleczyć mikroba. Mógłbym jeszcze pociągnąć ten opis, rozszerzając go o podstawy obecności Rinki i Ranki na wyspie, o to, kogo tam spotykają itp., ale szkoda czasu Waszego i mojego. Fabuła jest kiepska, tylko w jednym momencie dzieje się coś ciekawego, dialogi są długie i denne. Dodatkowe opowiastki również. Więc, tak jak przeleciałem całe „Story Mode” przyspieszając dialogi, tak i w tym momencie przyspieszę zamknięcie tej części recki.

VK 1

Na szczęście o wiele lepiej prezentuje się gameplay. Do dyspozycji dostaniemy siedem dziewczyn, które różnią się stylem walki. Przykładowo, Rinka bardzo szybko macha mieczem, Ranka bije rękoma, a Manpuku jest ociężała, ale za to zadaje silne ciosy maczetami. W trakcie fabuły będziemy musieli walczyć wszystkimi bohaterkami, więc poznamy możliwości każdej z nich. Muszę jednak od razu zaznaczyć, że możliwości zadawania ciosów nie są tak rozwinięte, jak w Kagurze. Tam wachlarz możliwych combosów był całkiem spory, tu jest mocno ograniczony. Wiąże się to z pewną zmianą stylu sieczki. Tym razem twórcy postawili bardziej na walkę w powietrzu. W związku z tym mamy do dyspozycji wystrzelanie przeciwnika w niebo i trzy typu ataku, które utrzymają go tam jak najdłużej. Taka zabawa też jest przyjemna i sprawia, że brak rozwoju kombinacji kwadratu i trójkąta tak nie przeszkadza. Zwykli przeciwnicy są różnorodni, ale nie sprawiają kłopotów, więc chętni mogą ustawić sobie od razu harda. W przypadku bossów będą nimi protagonistki oraz cztery wielkie, robocie instruktorki. One będą już bardziej kłopotliwe, szczególnie gdy zacznie się misję bez wcześniejszego ubijania mobków. Wspominam o tym, ponieważ, aby zamienić koleżankę w broń, trzeba naładować pasek drive, a do tego trzeba zadać odpowiednią liczbę ciosów. Dodatkowo, przemiany są cztery. Można je aktywować pojedynczo lub po kilka na raz. Oczywiście każda z nich zwiększy siłę, a także zmieni ataki. Bonusową cechą drive’u są trzy możliwe ciosy specjalne, ale do ich aktywacji, przemiany w broń zresztą też, potrzebne są odpowiednie przedmioty zdobywane za trafienia i z walających się po drodze skrzynek, dzbanów itp. O tym, że postaci się levelują, i co się z tym wiąże, chyba wspominać nie muszę.

VK 2

Różnorodności rozgrywce mają dodawać umieszczone w misjach trzy typy znajdziek. Pierwszy to amulety rozbite na trzy części, drugą są „ukryci” stróże, a ostatnią portal do zadania specjalnego (np. ubicia iluś tam wrogów, przebiegnięcia przez punkty kontrolne). Nie jest to nic specjalnego, ale daje jakiś tam pretekst do powrotu do konkretnych misji. Nagrodzą za znalezienie/zaliczenie każdego z tych dodatków jest bielizna, bo jakżeby inaczej. To wszystko jednak znajduje się w trybie fabularnym. Poza nim znajdziemy jeszcze wyzwania, czyli pakiet około trzydziestu zadań. Przyjdzie nam w nim, w zależności od poziomu trudności, wygrać bez straty zdrowia, pokonać wzmocnionego bossa itp. Dostępny jest też tryb przetrwania, w którym należy rozwalić konkretną liczbę fal przeciwników, od dziesięciu do aż stu. Na koniec zostaje walka online, ale, tu bez zaskoczenia, serwery są puste.

VK 3

Co jeszcze… A, wcześniej nie wspomniałem o tym, że stroje dziewczyn się rozpadają w trakcie walki, ale o tym pewnie i tak już wiecie. Właściwie ostatnie, co przychodzi mi na myśl, to przebieralnia, gdzie można pobawić się w macanki za pomocą ekranu dotykowego. Czy ktokolwiek czerpie z tego aż taką przyjemną, żeby tak pchać to do tych gier? Po co w ogóle o to pytam, widocznie tak jest, skoro co rusz w Japonii wychodzi produkcja z takimi elementami. W każdym razie pacanie serduszek jest cholernie nudne, ale niezbędne, jeśli chce się zrobić platynę. I to właściwie tyle z istotnych kwestii gameplayowych.

VK 4

Oprawa audiowizualna stoi na wysokim poziomie. Szczególnie nie dziwi to w przypadku grafiki, bo Marvelous wyznaczył już sobie pewien standard dla swoich cyckowych produkcji. Wszystko chodzi płynnie, efekty wizualne nieźle dają po oczach, design postaci i wrogów jest zróżnicowany. Za to trochę razi pustka części aren, ale za to kamera wtedy lepiej pracuje, bo nie ma tylu elementów otoczenia, które by ją zasłaniały (Kagura na to cierpiała). Muzyka z kolei jest całkiem zróżnicowana i dobrze pasuje do sytuacji oraz walk. Dubbing jest w porządku, chociaż za każdym razem, gdy słyszałem Manpuku, miałem ochotę udusić jej seiyuu, tak irytującego sposobu mówienia i tonu głosu dawno nie słyszałem… Jeszcze jedna rzecz w kwestii audio. W PSS znajduje się 700 MB darmowe DLC, które ma poprawiać jakość dźwięku. Pobrałem je i rzeczywiście jest lepiej, ale znowu nie na tyle, by osoby, którym brakuje miejsca na karcie, musiały się nim przejmować.

VK5

Głównym problemem Valkyrie Drive: Bhikkhuni jest fabuła. Tak, wiem, takiej grze nie jest potrzebna, ale skoro już zostały wstawione tysiące linii dialogowych, to mogłyby choć trochę interesować lub bawić. Na szczęście twórcy nie zdecydowali się na zmuszenie gracza do przeczytania całości przy robieniu pierwszych postępów. Dobrze przynajmniej, że walki sprawiają wystarczającą radochę, by chcieć się biegać po arenach i siekać przeciwników. Brakuje jednak większej różnorodności bossów, ciągłe powtarzanie siedmiu dziewczyn i czterech wielkich robotów trochę nuży. Za to plusem są tryby wyzwań i przetrwania, bo potrafią wymóc na graczu więcej zaangażowania, z drugiej też strony część pewnie sfrustrują i nici będą z zaliczenia całości. Koniec końców, gra daje radę. Nie ma w sobie takiej różnorodności, jaką oferuje w różnych aspektach Senran Kagura: Estival Versus, ale potrafi zachęcić do spędzenia z nią kilkudziesięciu godzin.

PS. Świat Valkyrie Drive składa się nie tylko z produkcji na Vitę, ale też z anime („Mermaid”) i gry na iOS-a i Androida (Siren). Tytuł z urządzeń mobilnych to karcianka, która nie została wydana na Zachodzie. Natomiast anime to typowa cyckowa chińska (soft) porno bajka, która ma na celu pokazanie fajnych scen (patrz poniższy screen). Odpadłem po pierwszym odcinku… Ciekawostką jest natomiast, że można kupić DLC (ok. 25 PLN) odblokowujące dwie protagonistki z anime. Wspominam o tym wszystkim, gdyby komuś jednak było mało po Bhikkhuni.

vk sutki


Fabuła: 3
Grafika: 8
Audio: 7,5
Gameplay: 7

Ocena ogólna: 6


Producent: Meteorise
Wydawca: PQube
Data wydania: 30 września 2016 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 3,2 GB
Cena: 159 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *