Gunhouse
Przeglądając grudniowe premiery, w oko wpadła mi produkcja o barwnej nazwie Gunhouse. Po szybkim przejrzeniu materiałów promocyjnych zacząłem być ciekawy, jak twórcom wyszło połączenie strzelanki z łamigłówką, dlatego gdy natrafiła się okazja do zrecenzowania, zgłosiłem się na ochotnika. Bardzo szybko pożałowałem, że w ogóle dane mi było odpalić tę grę.
W Gunhouse próżno szukać jakiegokolwiek tła fabularnego. Zamiast tego oddano nam szereg poziomów, które polegają na łączeniu jednobarwnych klocków w większy prostokąt. Odbywa się w prosty sposób – bloki lecą z góry na dół, a my możemy przesuwać pojedyncze klocki w lewo lub prawo, wyrzucając je z mapy. Gdy większa ilość bloków o tym samym kolorze ustawi się obok siebie, utworzą jeden większy obiekt. Je także można przesunąć poza mapę, tym razem jednak doładowując działka znajdujące się na poziomie wyrzucenia. Im mocniej ulepszymy broń i naładujemy amunicję, tym mamy większe szanse w części bitewnej. Problem jednak polega na tym, że gra nuży i męczy już od pierwszych poziomów, a kolejne stają się coraz bardziej sztampowe. Twórcom udało się połączyć tower defense, układankę logiczną z jakimiś ledwo zauważalnymi ekonomicznymi elementami. Pytanie tylko, czy bigos przyprószony cukrem pudrem oraz polany czekoladą będzie wszystkim smakował?
Za oprawę graficzną odpowiada Juan Ramirez, Disasterpeace skomponował muzykę (znany jest m.in. z Fez czy Hyper Light Drifter), a przy backendzie siedział Jim Crawford (tworzył wcześniej Frog Fractions). Produkcję wyreżyserował i zaprojektował Brandon Sheffield, którego znamy już z Sine Mora. I ok, pod kątem audiowizualnym jest całkiem nieźle. Barwne kolory, przemyślane i zróżnicowane obiekty oraz całkiem intrygujący przeciwnicy, którzy z poziomu na poziom stają się silniejsi i bardziej urozmaiceni, robią wrażenie. Produkcja nie chrupie, działa płynnie, a to najważniejsze.
Przyznam szczerze, że miałem niemały problem z ukończeniem kilkunastu poziomów i zrecenzowaniem tej pozycji. Gunhouse nie wciągnął mnie od samego początku, a z kolejnymi poziomami było tylko gorzej. Nie czułem narastającego poziomu trudności, a cały gameplay sprowadzał się do niszczenia pojedynczych klocków i układania większych bloków… Nuda! Gunhouse ukazał się, póki co, jedynie w amerykańskim PS Store i został wyceniony na piętnaście dolców (jeżeli pozycja wyląduje w naszym sklepie, wyceniona zostanie na około sześćdziesiąt złotych). Jedno jest pewne – nikomu nie jestem w stanie polecić tej produkcji w takiej cenie. Również kwota z Google Play (piętnaście złotych) jest mocno przesadzona. Jeżeli kiedyś uda Wam się dorwać Gunhouse’a za mniej, niż pięć złotych, możecie sprawdzić – być może pozytywnie się zaskoczycie. Jeżeli jednak kusi Was cena premierowa, pamiętajcie, że odradzałem.
EDIT: Gra jest już dostępna w polskim PS Store.
Ocena: 4/10
Serdecznie dziękujemy Necrosoft Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry
Producent: Necrosoft Games
Wydawca: Necrosoft Games
Data wydania: 19 grudnia 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 100 MB
Cena: ok. 54 PLN
Gra jest również dostępna na Nintendo Switch w cenie 52 PLN.
Po dwóch tygodniach cena w PS Store zjechała z 99 do 54, pewnie wyniki sprzedaży jednoznacznie wskazywały na konieczność korekty ceny 😀
LOL, jak to w ogóle możliwe że tego typu gry są wyceniane na takie kosmiczne kwoty (>>_<<)
Nie no, Sony jak zwykle musiało dać ciała z czymś w danym tygodniu. Padło na cenę Gunhouse. W US chodzi za 9,99 dolca, może stąd to 99 wstawili…
I zapomnieli poprawnie przeliczyć kursów dolara na PLN 😛