Reed Remastered

Co to za czasy, że nawet produkcje z telefonów dostają remastery. Info o tym daję już teraz, gdyby nurtowało Was, skąd „remastered” wzięło się w tytule gry, o której nigdy nie słyszeliście.

Zadanie jest standardowe – trzeba uratować świat. Tym razem odbywa się to przez kalibrację 50 kostek. Na każdym poziomie znajduje się jedna kostka, a my musimy najpierw do niej dotrzeć, a następnie udać się do drzwi. Przeszkody w tej platformówce 2D należą do typowych, więc pełno w niej znikających półek, kolców czy ruchomych pił tarczowych. Jednak rozstawienie utrudniaczy często wymaga reakcji w dokładnym czasie i miejscu, więc nie jest to szybka produkcja. Do poziomu 45 wszystko da się opanować, choć na przeszkodzie stoi kilka rzeczy. Pierwszą jest nadsterowność bohatera, co często kończy się wpadnięciem na, najczęściej, szpikulce wystające z ziemi. Szpikulce też są niezłe, bo nie mają dobrze ustawionego punktu zabicia. Konkretnie, można delikatnie wejść na jego teksturę, ale gdy spróbujemy się cofnąć (postać najpierw się obraca), gra zalicza nam zgon. Za to jeśli uda nam się powstrzymać odruch wycofania się, można skoczyć dalej… Poza tym na wielu poziomach trzeba skakać w przepaść na ślepo, co w większości przypadków kończy się śmiercią, bo zawsze coś tam na dole czeka. Jeden plus jest taki, że plansze są bardzo krótkie i nie trzeba ponownie powtarzać zbyt wielu ruchów.

A co do 45 poziomu, to ostatni trofek jest za przejście 44. Ratalaika ma w zwyczaju tak dobierać liczbę plansz do trofeów, aby ostatnia z nich była najwyżej średniej trudności. Każda kolejna plansza zwykle ma podbity poziom trudności, czasem o do przesady. W  Reed Remastered autor gry też zaliczył taką wpadkę. W 45 planszy trzeba ominąć strzały z dwóch dział ustawionych bardzo blisko siebie. Postać znajduje się na wolno podjeżdżającej w górę platformie. Na kilkadziesiąt prób tylko raz udało mi się wskoczyć wyżej, ale wtedy utłukła mnie ruszająca się piła tarczowa. Problem z ominięciem strzał jest taki, że okno na ruch jest niezwykle małe i ciężko wyłapać, co tak właściwie trzeba zrobić w tym czasie. Na tym etapie się poddałem, może w końcu by mi się udało, ale szkoda czasu. Natomiast Wy, jeśli szukacie taniego, ładnego platformera, to ten się nada. Ma kilka problemów i jest bardzo krótki, ale spośród różnych bubli, które wyszły ostatnio na Vitę, ta platformówka jakoś się wyróżnia.


Ocena: 6/10


Serdecznie dziękujemy Ratalaika Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: PXLink
Wydawca: Ratalaika Games
Data wydania: 12 lutego 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Funkcje crossowe: -buy z PS4
Waga: 32 MB
Cena: 21 PLN

Gra jest również dostępna na Nintendo Switch w cenie 20 PLN.

Możesz również polubić…

5 komentarzy

  1. Skorrpion pisze:

    Udało mi się! Ukończyłem wszystkie plansze. Skupienie było nie małe, aż mi się dłonie spociły. xD

  2. Skorrpion pisze:

    Właśnie także utknąłem na 45 poziomie… masakra, jak to jest wyśrubowane. xD
    Mimo wszystko oprawa graficzna umila rozgrywkę, fajnie się w to gra.

  3. Skorrpion pisze:

    Wielkie dzięki za recenzję, w końcu się doczekałem. 😀
    Ciekawe czy są jakieś większe lub mniejsze różnice względem tej wersji na Vite a androidowym odpowiednikiem?
    Tak coś czułem, że tytuł może okazać się ciekawy… ale już udalo mi się naciąć właśnie na dwa buble i teraz wolę poczekać na Waszą recenzje.

    • Quithe pisze:

      Na stronie producenta są screeny. Kojarzę, że grafika jest mocno podrasowana, choć charakter ma zachowany. Nie zauważyłem nic, co by wskazywało na zmiany w rozgrywce czy zawartości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *