Dragon Ball Z: Battle of Z

Dragon Ball od lat cieszy się niesłabnącą popularnością w każdym zakątku Ziemi, i to zarówno jako manga, jak i jej serialowa adaptacja. Również na naszym rodzimym podwórku „Smocze kule” zyskały całą rzeszę fanów, a to za sprawą nieistniejącej już stacji telewizyjnej RTL7, która emitowała anime. Przygody Goku poruszyły wiele osób, które za młodu z pełnym napięciem śledziły przygody „Kapitana Jastrzębia” czy „Czarodziejki z Księżyca”. Teraz pojawiła się okazja, by znów powrócić do smoczego świata, i nie ominęła ona naszego handhelda.

Napisali: Veg, VooDoo, Kojin

Kilka słów o historii gier z uniwersum

Dragon Ball ma już niemal trzy dekady na karku. Przez ten czas stał się tak popularny, że doczekał się również wielu gier na licencji. Pierwsze z nich pojawiły się już w erze 8-bitów, lecz wiele lat minęło, zanim tytuły traktujące o przygodach Goku zaczęły być postrzegane jako pełnoprawne produkty, a nie jak ciekawostki dla fanów. Powodem takiego stanu rzeczy była co najwyżej przeciętna jakość oferowanych pozycji. Dopiero tytuły przygotowane na Playstation 2 zaczęły nadrabiać liczne braki w oprawie i gameplay’u, dzięki czemu coraz częściej tylko nieznacznie ustępowały konkurentom w swoim gatunku.

Posiadacze poprzedniego handhelda Sony także dostali swój kawałek tortu w postaci aż czterech tytułów. Niestety, dobre wrażenie po dwóch Budokaiach bardzo skutecznie zniszczyła pozycja bazująca na amerykańskim filmie fabularnym Evolution. Wizerunku marki nie poprawił też przeciętny Tenkaichi Tag Team, którym to Namco Bandai pożegnało się z poczciwym PSP. Teraz, po blisko 3,5 rocznej przerwie, japońska firma wraca do hendhelda Sony, uderzając nowym tytułem na PS Vita, lecz, co ciekawe, z mocno odświeżoną formułą rozgrywki.

2014-01-27-220632.jpg

Polowanie to podstawa

Wbrew temu, co można przeczytać na stronach praktycznie każdego sklepu internetowego, Dragon Ball: Battle of Z nie jest zwykłą bijatyką. Jest to pełnoprawny hunting, z większością zalet i wad tego gatunku. Dlatego jako podstawę zarządzania grą otrzymaliśmy hub, z którego wybieramy kolejne misje. W związku z tym fabułę poznajemy za pomocą przerywników filmowych, które włączają się na początku każdego zadania. Przedstawia ona wszystkie ważniejsze wydarzenia, które pojawiły się w drugiej serii serialu, czyli w Dragon Ball Z. Jednak aby uzupełnić rozgrywkę, twórcy postanowili także dodać co ważniejsze postaci z kilku flagowych filmów pełnometrażowych (w tym najnowszego Battle of Gods). Ich historie zostały przedstawione w formie misji dodatkowych niezwiązanych z główną osią fabularną. Same filmiki są krótkie, lecz w miarę treściwe, poza tym cieszą oko i każdy fan uniwersum powinien mieć sporo frajdy z ponownego spotkania się z bohaterami (zwykle) dzieciństwa.

2014-03-06-203049.jpg

Walka dobra ze złem

Same misje rozgrywają się na niewielkich arenach, a naszym celem w większości przypadków jest pokonanie kilku potworów bądź też bossów znanych z serialu. Aby tego dokonać, każdy bohater otrzymał unikalny zestaw ruchów podstawowych oraz specjalnych. Dzięki takiemu rozwiązaniu praktycznie każdy gracz bez problemu szybko odnajdzie swojego faworyta. W tym miejscu należy też wspomnieć, że styl walki postaci został podzielony na cztery kategorie – „Melee” (walka wręcz), „Ki Blaster (specjalizacja w zadawaniu obrażeń z odległości), „Support” (leczenie i wspomaganie boostami) oraz „Interferer” (tzw. przeszkadzacze, czyli postacie robiące wszystko, by utrudnić życie przeciwnikowi, np. przerywaniem ich ataków, skupianiem na sobie uwagi itd.).

O ile przechodzenie kolejnych misji w trybie singleplayer jest na dłuższą metę nużące i daje nikłą satysfakcję, tak multi w Battle of Z sprawia już zupełnie inne wrażenie. Tryb wieloosobowy jest świetnie dopracowany i przemyślany. To właśnie w nim spędzicie najwięcej godzin – czy to zadając obrażenia, czy też wspomagając swoich kompanów (rola ta jest niesamowicie ważna i doceniana). Jest jednak pewien minus, o którym musimy wspomnieć i jest nim komunikacja. Twórcy nie dali graczom możliwości swobodnego czatowania (są dostępne jedynie predefiniowane zestawy wyrażeń, podobnie jak w Toukiden), a wbudowany w grę czat głosowy jest bardzo słabej jakości. Natomiast godna uwagi jest jeszcze pewna ciekawostka związana z multi. Otóż lider pokoju zmienia się co misję – grając więc w pełnej, czteroosobowej drużynie, każdy ma szansę wybrać misję, która go interesuje. Niby prosty system rotacji, a potrafi sprawić, że gracze zostaną ze sobą dłużej i każdy będzie zadowolony.

Poza singlem i multi twórcy dali nam także tryb „Player vs. Player”, który dość rzadko pojawia się w huntingach. O ile nie jest on specjalnie rozbudowany, tak wciąż oferuje kilka form rozgrywki. Są nimi: standardowe walki drużynowe, Battle Royale (czyli „każdy na każdego”) oraz bitwa o Smocze Kule (najciekawszy z nich). Nawet jeżeli nie jesteście fanami tego typu zabawy, tak wciąż warto spróbować skopać innych, a nuż spędzicie w ten sposób kilka przyjemnych godzin.

2014-03-06-203557.jpg

It’s over 9000!

Jak przystało na huntingi, również i w Battle of Z znalazło się miejsce na rozwój postaci. Dokonujemy go za pomocą kart, które wstawiamy w specjalne sloty. Dzięki nim możemy rozwinąć podstawowe statystyki oraz uzyskać dwa specjalne bonusy, np. zwiększyć ilość otrzymanych punktów doświadczenia, wzmocnić konkretną umiejętności lub dodać nowe. Karty otrzymujemy za wykonanie misji. Naturalnie im lepiej nam pójdzie, tym większą mamy szansę na bardziej wartościowy łup. Jednak najlepsze karty kupujemy w sklepiku za walutę, którą zdobywamy w trakcie gry. Niestety karty ze statystykami są zwyczajnie nieciekawe – po prostu wkładamy w sloty te z najwyższymi wartościami. Podobnie jest z kartami specjalnymi – dwa miejsca na nie to za mało, aby stworzyć spersonalizowego bohatera o ciekawych zdolnościach. Jako takie urozmaicenie wprowadza jeszcze jeden slot na przedmiot. Jednak spośród wielu opcji najsensowniejsza jest jedynie wskrzeszająca fasolka senzu. Poza tym w trakcji misji przedmiotu możemy użyć tylko raz. Oprócz systemu wpływu na statystyki i zdolności bohatera możemy także zmienić jego wygląd. Jednak twórcy do dyspozycji oddali nam jedynie wpływ na kolor stroju. Koniec końców, te dwa warianty dostosowania postaci to trochę za mało.

2014-03-06-203725.jpg

Ty też to widzisz i słyszysz?

W temacie oprawy graficznej Battle of Z nie ma się czego wstydzić. Developer po raz kolejny zdecydował się sięgnąć po sprawdzony i powszechnie lubiany cel-shading. Dzięki temu zarówno postacie, jak i otoczenie wyglądają niczym żywcem wyjęte z anime. Żywa i barwna kolorystyka, liczne efekty specjalne i zniszczalne elementy otoczenia doskonale dopełniają całości obrazu. Sporadycznie jedynie dają o sobie znać problemy z aliasingiem. Postrzępione krawędzie modeli szczególnie uwydatniają się na tle jaskrawych wybuchów i rozbłysków. O ile też samym modelom postaci ciężko coś zarzucić, o tyle trochę słabiej wypadają dostępne w grze areny. Są dość proste, ubogie i pozbawione cieszących oczy szczegółów. Szkoda też, że deweloper nie pokusił się o jakieś w miarę naturalne zamknięcie dostępnych lokacji, bo niewidzialne ściany trochę psują efekt otwartej przestrzeni i przywodzą na myśl rozwiązania znane z gier sprzed ponad dekady.

Zdecydowanie słabiej w najnowszym DBZ wypada kwestia udźwiękowienia. Podkład muzyczny absolutnie niczym nie zachwyca, a przy dłuższym kontakcie z tytułem jedyną jego realną zaletą jest to, że stara się nam nie przeszkadzać w zabawie. Co gorsza, jeszcze słabiej prezentuje się dostępny w „podstawce” anglojęzyczny voice acting. Na szczęście wydawca Battle of Z trochę się opamiętał i zapowiedział, że w ramach darmowego DLC udostępniony zostanie japoński dubbing. Wtedy w końcu wszyscy fani sagi powinni być usatysfakcjonowani możliwością delektowania się oryginalnymi głosami postaci.

2014-03-06-203826.jpg


Opinie


Veg:

Pora określić, czy gra, która zebrała ogrom negatywnych opinii w całym Internecie, jest warta uwagi. Moim zdaniem, jak najbardziej tak. Zdecydowanie należy dać jej szansę, chociażby odpalając demo. Jeżeli jesteście fanami uniwersum Dragon Balla, spędzacie dużo czasu w multi, a jeśli do tego lubicie huntingi i niestraszna Wam powtarzalność i grind – jest spora szansa, że zakochacie się w tej grze. A ja jestem tego najlepszym przykładem.

Fabuła: 6/10
Singleplayer: 4/10
Oprawa graficzna: 8/10
Oprawa dźwiękowa: 7/10
Multiplayer: 9/10

Ocena ogólna: 7,5/10


VooDoo:

To była jedna z najbardziej oczekiwanych przeze mnie gier na PlayStation Vita. Gdy tylko pojawiło się demo, ograłem je i upewniłem się, że muszę kupić wersję pudełkową. Gdy już ją miałem i zacząłem w pełni ogrywać, czułem, że pod każdym względem spełnia moje oczekiwania. Rewolucyjny tryb walki wręcz i przyjemna dla oka cel-shadingowa grafika sprawiają, że wciąż chętnie wracam do tej pozycji. Kwintesencją rozgrywki jest jednak tryb wieloosobowy, w którym spędziłem najwięcej czasu, i w którym dostępnych jest kilka naprawdę godnych uwagi trybów (np. „Bitwa o Smocze Kule”, „Każdy na każdego”). Jako osoba, która wychowała się na serialu emitowanym w RTL 7 pod koniec lat dziewięćdziesiątych, jestem zobowiązany polecić tę grę wszystkim fanom uniwersum (nie przejmujcie się negatywnymi opiniami). Rozumiem, że nie każdy lubi takie klimaty, ale naprawdę warto dać szansę najnowszej produkcji studia Namco Bandai.

Fabuła: 6/10
Singleplayer: 6/10
Oprawa graficzna: 9/10
Oprawa dźwiękowa: 8/10
Multiplayer: 10/10

Ocena ogólna: 8/10


Kojin:

Battle of Z to udana produkcja z uniwersum DB i z pewnością jedna z lepszych gier w jego ramach. Zmiana formuły rozgrywki na wzór huntingów wyszła deweloperowi na dobre, ponieważ nadała świeżości i nowej głębi do utartej już formy bijatyk. Świetny multiplayer i ponadprzeciętna oprawa potrafią na dłużej przykuć do tego tytułu. We znaki daje się jedynie wysoki poziom trudności, który w połączeniu z bardzo zręcznościowym charakterem zabawy potrafi zirytować. Pomimo drobnych mankamentów, Battle of Z to udana gra i bardzo mnie cieszy powrót serii na handhelda Sony w tak dobrym stylu. Fani Dragon Balla będą zachwyceni. Wszyscy pozostali powinni przynajmniej sprawdzić wersję demo.

Fabuła: 4/10
Singleplayer: 7/10
Oprawa graficzna: 8/10
Oprawa dźwiękowa: 5/10
Multiplayer: 8/10

Ocena ogólna: 7/10


Plusy:

  • Nowa formuła zabawy
  • Przyjemna, cel-shadingowa grafika
  • Dobra praca kamery
  • Wiele postaci do wyboru
  • Świetny tryb wieloosobowy
  • Tryb Player vs. Player

Minusy:

  • Nużący tryb jednoosobowy
  • Brak przemian podczas walki
  • Niewielki stopień rozwoju postaci
  • Fatalne AI naszych kompanów
  • Słaba jakość komunikacji głosowej
  • Nie do końca wykorzystany potencjał

Grafika: 8.3
Dźwięk: 6.7
Fabuła: 5.3
Gameplay: 8.7
Multiplayer: 9

Ogólna: 7.5/10


Serdecznie dziękujemy CENEGA POLAND S.A. za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: ARTDINK
Wydawca: Bandai Namco Games, Cenega Poland
Data wydania: 24.01.2014 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 1.5 GB
Cena: 139 PLN

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. Skorrpion pisze:

    Ja już zdążyłem grę zamówić ze sklepu Play-Asia, niestety po japońsku… ale w tych czasach mamy translator w telefonach, więc myślę sobie poradzę. xD

    Ciekawie napisana recenzja, a dobrym uzupełnieniem są inne opinie. Co do tych batów o których wspomniał na początku Veg, ja myślę, że ta gra była robiona z myślą właśnie o PS Vicie – prostsza grafika niż w poprzednich grach z serii oraz brak trybu 1 na 1, to wydaje mi się wiele tłumaczy.
    Bandai lubi się oszczędzać, więc zamiast zrobić ostatnią porządną grę z uniwersum Smoczych kul na odchodzącą wtedy generację konsol, to dali Battle of Z, by użytkownicy PS3 oraz Xboxa 360 nie czuli się poszkodowani.

    Ja jako posiadacz PS Vity cieszę się, że konsolka wstrzeliła się w odpowiedni czas by chociaż jedna gra z Dragon Balla na nią wyszła, bo w podobnym okresie premierę miał film kinowy Battle of God, tak więc musiała też powstać gra by Badai mogło sobie zarobić.
    Dwa lata później i żaden tytuł z anime o Smoczych kulach by nie zawitał na konsolce Sony – pozostałaby tylko emulacja tych wydanych na PSP.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *