Powrót na Wyspę Shironagasu
Co rusz widziałem Powrót na Wyspę Shironagasu w promocjach na Steamie. Zastanawiało mnie, że tytuł jest po polsku, więc w końcu wziąłem go po jakiejś taniości.
Pierwsze, co mnie uderzyło po odpaleniu gry, to brak polskich liter… No kurna, widziałem już takie wpadki za czasów Vity u mniejszych wydawców, ale żeby nie zadbać o ten szczegół w visual noveli, która bazuje na tekście? Gra została wydana cztery lata temu i wciąż nie zostało to poprawione. Wydawałoby się, że w sumie można sobie zdekodować słowa, w których pokazują się przekreślone prostokąty zamiast niektórych liter, ale mówię Wam, jest to nader upierdliwe na dłuższą metę i psuje rytm czytania. Kurna, nawet dwa, trzy razy zdarzyło się, że zawiesiłem się na danym słowie na dłuższą chwilę, żeby je zdekodować. Dodatkowe baty należą się twórcy za brak jakiegokolwiek menu w trakcie gry. W związku z tym nie ma zmiany języka (pewnie język systemu trza by zmienić….), ustawień muzyki czy wszelkich innych istotnych dla tego gatunku ustawień, jak prędkość auto itp. Dodatkowo, żeby wyjść z gry podczas zabawy na Steam Decku, trzeba to robić z jego poziomu… Jakiś czas temu czytałem podsumowanie niszowego konkursu novelkowego, a dokładniej listę wskazówek, co ma zawierać gra w ramach ułatwień korzystania z niej. Wszystko to, czego tu brakuje, było tam wypisane jako rzeczy obowiązkowe. Ciekawe, czy twórca gry, Hyogo Onimushi na nią trafił, a powinien się z nią zapoznać. Tak więc tak, problemy techniczne były pierwszym powodem, dla którego porzuciłem tę produkcję jakoś w połowie.
Drugim powodem nie była fabuła, a dynamika pomiędzy głównymi bohaterami. On jest dwudziestokilkuletnim kolesiem, który pracuje jako detektyw w Nowym Jorku. Ona ma jakoś 17 lat i przyleciała do niego z Tokyo. Jak się poznali, kim dla siebie są, tak właściwie nawet nie wiem. I, co ciekawe, nawet nie mam wrażenia, że jakoś umknęło mi to w tekście… W każdym razie ich relacja jest męcząca, ponieważ palant właściwie cały czas gnębi psychicznie młodszą koleżankę. Ostatecznie miałem tego zachowania już dość, gdy zwalił na nią winę, że za wolno idzie, chociaż jak każdy normalny człowiek powinien jej przytrzymać ciężkie metalowe drzwi, które, jak zaznaczono w samych dialogach, mogłyby przeciąć kogoś w pół. Sam ją zatargał na tytułową wyspę, żeby wykorzystać jej zdolności pamięciowe i właściwie wychodzi na to, że jest dla niego tylko narzędziem. Heh, nawet gdyby była jego siostrą, a wiadomo jakie bywają relacje z rodzeństwem, wciąż byłoby to męczące doświadczenie.
Sama fabuła nawet jakoś mnie zainteresowała. Tajemnicze samobójstwo i zlecenie wyjaśnienia go na odludnej wyspie, na którą można dostać się tylko dzięki zaproszeniu, była względnie intrygująca. Dialogi, szczególnie w polskim przekładzie, który jest na poziomie średnich funsubów do anime, nie były wysokich lotów, ale jakoś szło ich czytanie. Kreska jest meh, podobnie muzyka, ale gdyby nie narastająca frustracja wywołana problemem z czcionką oraz relacją bohaterów, pewnie bym dokończył Powrót na Wyspę Shironagasu. Gra na Steamie na dużo pozytywnych ocen, ale nawet nie zaglądałem tam. Właściwie nawet nie zwróciłem na to uwagi, gdy ją kupowałem. Tak więc tylko po swoich doświadczeniach mam o niej jasną opinię…
Producent: Hyogo Onimushi
Wydawca: TABINOMICHI
Data wydania: 3 marca 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1 GB
Cena: 17,99 PLN
Niestety recenzja poniżej krytyki. Autor recenzji nie pokusił się o rozwiązanie problemu z literami (zapewne brak jakiejś czcionki – u mnie tego problemu nie było i po community widzę że też jest ok, dodatkowo gra nie jest potwierdzona aby była stworzona i zatwierdzona dla steamdecka).
Nie dokończył novelki, która trwa 7 godzin (już bym zmienił na angielski i dojechał do końca) – fabularnie jest ciekawie i zagadka wyspy jak i jej konkluzja wciągają. Napisanie w recenzji zdania typu „kreska jest meh” też świadczy o recenzencie. O kresce można dużo pisać, niekoniecznie dobrego, ale widać trzeba było odbębnić już do końca tę „recenzję”.
No to faktycznie niezły crap xD I tak Cię podziwiam, że przez jakiś czas chciało Ci się czytać tę rebusy. I te grafiki postaci rysowane jakby na kolanie. Koszmarek, będę się trzymać z daleka.