Death Trick: Double Blind

Spoiler bez kontekstu: „Poszukiwany, poszukiwana”, tylko że to zagadka kryminalna w środowisku cyrkowców.

Czasy się zmieniają. Telewizja zyskuje coraz większą popularność, ludzie wolą zostać sobie w domu, a jeśli mają gdzieś pójść, to na mecz baseball, a nie iść do cyrku. Zwłaszcza takiego, którego główna gwiazda, parająca się magią Hattie, znikła. Na szczęście do akcji wkracza detektyw – a nawet dwójka, do tego posługująca się odmiennymi środkami. Koleżanka po fachu, Jackie, dzięki znajomości cyrkowego środowiska i magicznym sztuczkom (ma też dryg do telepatii) może zastąpić zaginioną podczas występów, a przy okazji z pozycji insidera dowiedzieć się, co w trawie piszczy. Drugi detektyw jest jak żywcem wyjęty z filmów noir, ma niezbyt duże poważanie dla etyki pracy oraz standardowych metod. I to nie przez swoją niekonwencjonalność spóźnia się na miejsce zdarzenia. Okazuje się, że oprócz sprawy zaginięcia będzie musiał odkryć, kto go zaatakował na terenie cyrku, tym samym czyniąc z rozwiązania zagadki prawdziwą walkę z czasem…

W Death Trick: Double Blind gra się niemal jak w solidnego, papierowego RPGa o tematyce kryminalnej i to takiego z zagadką w stylu Agathy Christie, gdzie dzięki poznaniu bohaterów i znajdywaniu poszlak jesteśmy w stanie dotrzeć do punktu, w którym jasno i klarownie zmusimy złoczyńcę do wyłożenia kart na stół. Ale może się też okazać, że pomimo wszelkich starań nie będziemy w stanie wskazać winowajcy. Kombinowania jest sporo, a wszystko pogłębia presja czasu. Cyrk wyrusza do następnego miasta od razu po wielkim, wieczornym show. W związku z tym dwójka bohaterów ma jedynie 10 godzin, by dowiedzieć się, co się stało. Czas przecieka jak przez palce – na początku mamy jedynie po 5 punktów akcji na godzinę, a zżera je niemal wszystko: zmiana miejsca pobytu, poruszenie dłuższego tematu do rozmowy, przeszukanie otoczenia. Co prawda wraz z wykonywaniem zadań zdobywamy punkty doświadczenia, które można następnie zamienić na PA, ale tak czy inaczej jest to sztuka wyboru. Można zapomnieć o wyklikiwaniu wszystkich możliwych opcji dialogowych.

Taki system rozgrywki sprawdza się naprawdę świetnie w grze detektywistycznej. Ciągle czuć na karku presję związaną z ewentualnym złym wyborem sposobu postępowania, a to, co bohaterowie nam mówią, trzeba dobrze zapamiętać i trafnie łączyć. Prowadzenie śledztwa z perspektywy dwóch postaci jest bardzo interesującym zabiegiem, bo gracz wie więcej, niż pojedyncza postać i może użyć tej wiedzy, żeby zdecydować gdzie się pokierować, ale jednocześnie nie może wykorzystać zgromadzonych przez drugiego protagonistę informacji. Death Trick: Double Blind nazwane jest nielinearną opowieścią detektywistyczną nie bez powodu: faktycznie w zależności od tego, jak poprowadzi się śledztwo, można dotrzeć do końca opowieści z innymi wskazówkami. System przesłuchań polega na zbieraniu interesujących tematów do poruszenia czy materiału dowodowego, który można albo przedstawiać różnym postaciom, żeby je skomentowały w nadziei na zdobycie dalszych poszlak, albo konfrontować sprzeczne ze sobą zeznania, by wymusić prawdę. Gra potrafi nam lekko podpowiadać (co można wyłączyć) – np. dać znać,  że gdzieś taka sprzeczność się znajduje  – i przyznam, że nie ma gorszego uczucia niż wiedzieć, że powinno się coś znaleźć i nie wiedzieć, co to…

Tak więc w jednym przejściu (które powinno być stosunkowo krótkie – 4-5 godzin) nie ma za bardzo możliwości dowiedzieć się wszystkiego i czuć się w pełni usatysfakcjonowanym. Zwłaszcza, że charakter samej zagadki wymaga raczej rozeznania się w charakterach postaci, prawdziwych relacjach między nimi i powolnym odkrywaniu sekretów zamiast suchego gromadzenia dowodów. Miłym gestem ze strony twórców jest w związku z tym zaoferowanie mini-zakończeń dla każdej z postaci, zwłaszcza że gra posiada funkcję przyspieszania dialogów, co zachęca do ponownego przechodzenia. Sami cyrkowcy są naprawdę ciekawi i warci poznania: od skonfliktowanych ze sobą klauna-hazardzisty i lalkarza-pesymisty (i to takiego z nieustanną ciętą ripostą), przez niestandardowe „rodzeństwo” tancerki ognia Aileen będącej swoistą wariacją na temat femme fatale, oraz jej siostry akrobatki (i przy tym młodocianej przestępczyni), aż po sympatycznego i wrażliwego Ralpha, trenera zwierząt. Z każdym chce się spędzać czas – ale jest go ograniczona ilość, a trzeba się pilnować, żeby nie spuścić z oczu tropów (bo jak się zapomni, co się miało robić, to już w ogóle dramat).

W przeciwieństwie do rozgrywki mam pewne problemy z warstwą audiowizualną. Muzyka w sumie nie zapisuje się w pamięci (a motywy cyrkowe z pewnością dałoby się mocniej i ciekawiej wykorzystać), zaś grafika jest… nierówna. Można pochwalić projekty postaci dobrze oddające ich osobowość oraz ilustracje przywołujące na myśl akwarelę, ale jednocześnie jakieś pojedyncze problemy z proporcjami, bardzo wyraźne kontury i niejednokrotnie bardzo pozapychane przedmiotami tła wywoływały we mnie wrażenie sztuczności, przez co nie byłam za bardzo fanem kierunku artystycznego gry, nawet jeśli jest on zasadniczo dość ładny. Większym problemem były kwestie techniczne – na Switchu animacja potrafi ciąć, a nawet zdarzyło się, że gra się scrashowała. Nie przemyślano też do końca mapowania przycisków – gałką wybiera się tematy, a krzyżakiem zmienia się lokację lub przechodzi w tryb przeszukiwania pomieszczenia; niby okej, ale wiele razy klikałam w te opcje niechcący i przez przypadek, tym samym tracąc punkty akcji.

Pomimo tych problemów – bardzo polecam. Death Trick: Double Blind to kawałek naprawdę angażującej, diabelnie wciągającej historii kryminalnej wypełnionej ekscentrycznymi postaciami, z dobrze zrobionym, nielinearnym systemem prowadzenia śledztwa oraz ciekawym zwrotem akcji na koniec.


Polecamy!


Serdecznie dziękujemy Neon Doctrine
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Misty Mountain Studio
Wydawca: Neon Doctrine
Data wydania: 14. marca 2024 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1,3  GB
Cena: 64 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *