Blasting Agent: Ultimate Edition

Niedawno miałem wątpliwą przyjemność zmierzyć się z czymś, co można było nazwać duchowym następcą Kunio Kun. Tym razem w moje ręce wpadł Blasting Agent, który trochę skojarzył mi się z inną Pegasusową legendą – Contrą.

Blasting Agent zadebiutował w 2009 jako produkcja przeglądarkowa. Gra przypadła do gustu wielu osobom, a w 2010 zdobyła trzecie miejsce na Newground’s Flixel February. Niedawno zaczęły się ukazywać porty na różnych sprzętach, w tym teraz i na Vice. Axol Studio promowało swoje dzieło tylko poprzez nakreślenie tła fabularnego. Na więcej nie mogło sobie pozwolić, ponieważ nie rozwinęło tej historii. Nam więc zostaje tylko pretekst, który wygląda tak: tytułowy bohater ma na celu infiltrację tajnej bazy terrorystów znajdującej się wewnątrz wulkanu. Aby powstrzymać zło, musi zmierzyć się z modyfikowanymi genetycznie żołnierzami. Wracając do moich skojarzeń ze wstępu, także w Contrze nie mogliśmy liczyć na nic więcej, niż garść domysłów oraz ewentualne komentarze autorów. Mimo to produkcja trzymała przy konsoli długimi godzinami.2017-06-26-225026

Zanim przejdę do pełniejszego opisu rozgrywki, muszę zaznaczyć, że skojarzenia i porównania do Contry są tylko moje, twórcy w żaden sposób nie odwołują się do legendarnego dzieła. Zacznę od długości gry. W Contrze otrzymaliśmy osiem poziomów, więc nie mogliśmy liczyć na jakąś długą rozgrywkę (pominę już wpływ na tę kwestię poziomu trudności). Blasting Agent nawet tych ośmiu nie ma, bo zamyka rozgrywkę w sześciu planszach. Jednak przy ich projektach pojawia się kolejne podobieństwo – są dopracowane i zróżnicowane. Esencją Agenta jest jednak zmierzenie się z głównym przeciwnikiem, który zawsze pojawia się na końcu każdego etapu. Każdy z nich jest inny, a pojedynki z nimi dostarczają unikalnych wrażeń.2017-06-27-172405

Aby dotrzeć do bossa, musimy skakać, strzelać i, przede wszystkim, nie dać się zabić. Nie giniemy od jednego strzału, ale dostępna ilość żyć i tak nie gwarantuje nam przetrwania poziomu. Na początku arsenał też nam nie sprzyja, ponieważ udostępniona została nam tylko jedna broń. Na szczęście wraz z postępem rozgrywki może stać się znacznie potężniejsza. Jak na ironię sprawia to, że dalsze poziomy stają się łatwiejsze od tych pierwszych. Poza tym, zabijając przeciwników i znajdując skarby, zyskujemy buffy, których efektu musimy się domyślić, bo choć znamy ich nazwę, opisu próżno szukać…2017-06-27-173617.jpg

Oprawa wizualna to klasyka pikselowatych klasyków. Jest to prawdopodobnie podyktowane korzeniami tytułu i ograniczeniami, na jakie musieli zgodzić się twórcy, robiąc grę na przeglądarkę, i nawet na Vicie Blasting Agent zajmuje zaledwie 57 MB. Taka grafika nie jest jednak minusem, ponieważ w pełni wystarcza do zobrazowania dostarczonej nam rozgrywki. Także audio jest znośne, ale jest to też po części zasługa długości gry, ponieważ nie mamy czasu zmęczyć się stylizacją dźwięków na klasyczne.2017-06-26-230533.jpg

Blasting Agent trzeba oceniać przez pryzmat ceny, która na PSN wynosi 12,5 PLN. Za taką kwotę oczywiście nie otrzymujemy Crisisa, ale to, co nam zaproponowano, jest w pełni warte każdej złotówki. I chociaż gra ze swoimi sześcioma poziomami jest krótka, tak każdy zakończony etap w pełni satysfakcjonuje dzięki walkom z bossami. Uważam, że jeśli ktoś kiedyś zagrywał się w Contry, tak i ten tytuł powinien polubić. Odradzam jednak tryb hard, do którego dostęp otrzymujemy po przejściu produkcji. Polega on tylko na znacznym wzmocnieniu przeciwników, co zabija esencję tej produkcji.


Zalety:

  • Konstrukcje poziomów
  • Ciekawe walki z bossami

Wady:

  • Ilość poziomów
  • Tryb hard

Ocena ogólna: 6/10


Serdecznie dziękujemy Ratalaika Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Ratalaika Games
Wydawca: Ratalaika Games
Data wydania: 20.06.2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 57 MB
Cena: 12,5 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *