Super Life of Pixel

Ostatnio miałem do czynienia z produkcją Evoland, w której poznawaliśmy zmiany zachodzące w grach RPG. Tym razem trafiłem produkcję biorącą pod lupę platformówki.

W tych czasach swoje muzeum ma prawie wszystko – od galerii figur woskowych, na wódce kończąc. Nasz bohater postanawia odwiedzić jedno i traf chciał, że wybrał się do muzeum gier. Dzięki twemu jest w stanie zapoznać się z takimi sprzętami, jak GameBoy czy Atari, ale wszystkich maszyn jest aż trzynaście, a dodatkowo, oprócz poznania historii, może na każdym zagrać.

Każdy sprzęt to osiem poziomów, które oddają klimat danej platformy. Pierwsze maszyny poszczycą się czarno-białą paletą oraz 16bitową oprawą, nie mówiąc o braku teł. Dopiero kolejne sprzęty będą przynosiły poprawę oprawy audiowizualnej. Tu trzeba przyznać, że klimat danych komputerów został oddany świetnie. Produkcja świetnie pokazuje to, co wielu graczy mówi – kiedyś gry były trudniejsze. Ale poprzez utrzymanie wszystkich poziomów w jednym schemacie można wywnioskować, czemu tak jest, ponieważ świetnie to ukazuje, jak ograniczenia sprzętu wpływały na gameplay. Coś, co uchodziło płazem dwadzieścia lat temu, teraz nie ma po prostu racji bytu. Grafika to nie jedyna rzecz, która ewoluuje wraz z kolejnymi sprzętami. Także audio świetnie oddaje klimat danej platformy. Niestety jeden kawałem na sprzęt to trochę mało i może irytować, gdy utkniemy na jednym poziomie na dłużej.

Super Life of Pixel ogólnie niema zbyt rozbudowanej rozgrywki. Sterujemy zielonym kwadracikiem, a naszym zadaniem jest zebranie wszystkich klejnotów, aby następnie udać się do wyjścia. Tylko i aż tyle, ponieważ produkcja potrafi zapewnić wyzwanie. Zwłaszcza pierwsze plansze, gdy mamy odblokowane tylko początkowe maszyny, a nie mamy jeszcze zdobytego podwójnego skoku, potrafią popsuć nam krwi. Następnie trudność znacznie spada, aby powrócić w tym, czego nie powinno być, czyli nie dawaniu graczowi szansy. Po pierwsze mamy tu często wyskakujące z różnych elementów kolce, które zabijają naszą postać od razu po zetknięciu. Takie miejsca zazwyczaj są rozłożone prawie losowo i niczym się nie wyróżniają, gracz nie ma więc możliwości zareagowania z wyprzedzeniem i po prostu ginie. Kolejnymi elementami są skoki wiary, ponieważ nie jesteśmy w stanie określić, w którym miejscu jest platforma, więc raz skoczymy za krótko, aby innym razem przelecieć za daleko. Dochodzi do tego, że uczymy się plansz na pamięć, a przejście za pierwszym razem jest uzależnione tylko od szczęścia, a nie od umiejętności. Napomnę też o niezbyt dokładnych hitboxach, które potrafią napsuć krwi.

Super Life of Pixel daje graczowi możliwość obcowania z historią gier. I to jest największa zaleta tej produkcji, ponieważ sam parę razy popadłem w melancholię, przypominając sobie, jak wyglądało kiedyś granie. Jednak nierówny poziom trudności, wynikający w głównej mierze z nietraktowania gracza fair poprzez np. takie skonstruowanie planszy, że nie jest on w wstanie przewidzieć, gdzie należy dalej skoczyć, sprawia, że zbyt często można się irytować. I to nie na siebie, nie na swoje umiejętności, ale na grę.


Ocena: 5,5/10


Serdecznie dziękujemy Super Icon
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Super Icon
Wydawca: Super Icon
Data wydania: 18 stycznia 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1,35 GB
Cena: 49PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *