Grim Fandango Remastered

Panująca pośród twórców i wydawców moda na sięganie do klasyki gier, aby wypuścić je ponownie na rynek nie przemija, wręcz się nasila. Coraz częściej czytamy o „RemasterStation 4” i „HD-Box One”, ponieważ jako przedstawiciele obecnej generacji bez wstecznej kompatybilności są głównymi sprzętami, na które wychodzą tytuły już kiedyś wydane. Z jednej strony jest to zjawisko pozytywne, pozwalające na powrót do najlepszych produkcji bez strachu przed „pikselozą”, z drugiej pojawia się coraz częstszy zarzut o skok na kasę poprzez byle jakie wydanie głośnego tytułu. Całe to zjawisko nie ominęło też Grim Fandango, więc sprawdziliśmy, jak na Vicie prezentuje się jego remaster.

Grim Fandango należy do czołówki przygodówek typu point-and-click. Pierwotnie został wydany w 1998 na komputery osobiste przez Lucas Art i okazał się hitem, zyskując w wielu branżowych czasopismach noty równe i powyżej 9/10. Graz zdobyła nawet tytuł gry roku GameSpot ex aequo z The Legend of Zelda: Ocarina of Time. Jeśli to ciągle nie przekonuje Was o sile produkcji, warto wspomnieć, że w tym samym roku debiutowały chociażby Half-Life czy StarCraft. To, co ludzi tak zachwyciło w Grimie, to opowiedziana historia. Poznajemy w niej perypetie Manny’iego Calavery, kościotrupa pracującego w korporacji sprzedającej wszystkim duszom bilet do Dziewiątego Podziemia – miejsca docelowego każdego zmarłego. Bohater codziennie oferuje ludziom, którzy w swoim życiu  uchodzili za wzór cnót, kilkudniową podróż jachtowcem pierwszej klasy, natomiast niegodziwcom daje co najwyżej kij, aby przez te parę lat, jakie im zajmie dojście do celu, mogli się przynajmniej podeprzeć. Niestety przez pewną intrygę na szczytach swojej firmy, Manny popełnia straszliwy błąd, który skutkuje wysłaniem go w podróż przez niebezpieczne tereny podziemnego świata.

2015-02-10-225509.jpg

Jak więc można zauważyć, warstwa fabularna opiera się na wierzeniach azteckich wymieszanych czasami bardziej współczesnymi. Dostajemy więc z jednej strony kościotrupy i potwory, z drugiej pojazdy mechaniczne czy zabudowę XX wieku. Tak wybuchowa mieszanka nie mogła zachować powagi, i na szczęście tego nawet nie próbuje. Co krok jesteśmy raczeni wypowiedziami i sytuacjami przesiąkniętymi ironią i czarnym humorem. Trzeba jednak zaznaczyć, że pod przykrywką komedii kryje się w pełni dojrzała treść. Niezmiernie dziwi więc, że grze udało się zdobyć klasyfikację PEGI 12. Co jak co, ale głębię świata w pełni odkryją i docenią starsi gracze.

Sama rozgrywka to klasyczny point-and-click ze wszystkimi tego gatunku plusami i minusami. Mannym kierujemy poprzez wybranie miejsca, w które ma się udać. Tak samo, wskazując element otoczenia, zbieramy, badami i wykorzystujemy przedmioty. Samo kierowanie postacią można też też wykonywać gałką analogową, i to na na dwa sposoby. Pierwszym jest po prostu wyznaczanie, w którym kierunku ma się udać bohater, natomiast drugi to klasyczna „katorga”, czyli opcje prawo/lewo to obracanie bohatera, natomiast poruszać możemy się tylko w przód. Przyznam szczerze, że kiedyś, na klawiaturze, miało to rację bytu, natomiast joystick jest za precyzyjny, co utrudnia korzystanie z tego rozwiązania. (Powodzenia życzę platynującym, ponieważ jedna trofka jest za przejście gry takim sposobem…) Swoją drogą, nowe sterowanie też ma pewną wadę. Przechodząc z lokacji do lokacji często trafimy na zmianę kamery, więc zbyt długie przytrzymanie kierunku spowoduje, że się wrócimy.

W czasie podróży Manny zbiera różne przedmioty. Wiele razy zdarzy się, że będziemy w posiadaniu kilku sztuk tego samego obiektu. Co prawda za pazuchą możemy trzymać tyle towaru, ile chcemy, ale przeglądanie go polega na przewijaniu towaru za towarem w poszukiwaniu aktualnie potrzebnego, więc brak możliwości wyświetlenia całego dobytku boli. Nie rozumiem, jak przy różnych zastanych zmianach, akurat tego błędu twórcy nie poprawili, a przecież jest katorgą dla gracza. Kolejną rzeczą, która będzie nam uprzykrzać grę, to ekran Vity. Nie chodzi mi tu ani o źle działający dotyk, ani o jakość, bo dobrze wiemy, że w tych elementach nasz handheld nie ma się czego wstydzić. Problemem jest jego wielkość. Niestety w czasie gry często widać, że produkcja powstawała na ekrany monitorów. Przykładem niech będzie zamek w drzwiach, który w pewnym momencie musimy przekręcić. Obawiam się, że gdyby nie opis przejścia, nie odnalazłbym go, utykając na dobre, ponieważ nawet wiedząc o tym, miałem lekki problem trafieniem w niego.

2015-04-01-205440.jpg

Aby nie kończyć minusami, na koniec opisu rozgrywki zostawiłem konwersacje bohaterów. Są one prowadzone za pomocą listy z możliwymi odpowiedziami. Aby ruszyć dalej z historią, trzeba wybrać odpowiednią ścieżkę rozmowy. Na szczęście zazwyczaj dodatkowe odpowiedzi znikają po jednorazowym odsłuchaniu, jednakże warto się z nimi zapoznawać ze względu na ich humorystyczny przebieg. Remaster Grim Fandango został także wzbogacony o komentarze twórców. Możemy je aktywować w prawie każdym miejscu, usłyszymy wtedy genezę aktualnie zwiedzanej lokacji bądź postaci występującej w niej. Trzeba przyznać, że zawartość jest naprawdę bogata, ponieważ o produkcji wypowiada się w sumie 14 osób pracujących przy oryginale.

Omówmy jednak to, co w remasterach powinno ulec największej zmianie, czyli oprawie. W pierwotnym wydaniu Grim mógł pochwalić się pięknymi dwuwymiarowymi grafikami oraz postaciami 3D. Z tego wszystkiego w poprawionym wydaniu zmianom uległy tylko modele postaci, a to i tak nie w jakimś znacznym stopniu… konkretnie lekko je poprawiono i dodano cienie. Jako że swobodnie możemy się przełączać w czasie rozgrywki między nową a starą szatą graficzną, czujemy lekki niedosyt, widząc brak jakiejkolwiek zmiany na tłach. Także zmiana rozdzielczości między oryginalną a pełnoekranową ogranicza się do rozciągnięcia wszystkiego, co daje efekt „grubasków”. Dodatkowo zaboleć może to, czego w czasie gry nie lubimy, czyli straty płynności. Mimo że oryginalnie do odpalenia produkcji starczył procesor z 133 MHz (dla porównania Vita ma procesor 4 * 800 MHz) i 32 MB RAM-u (przy 512 naszego handhelda), gra potrafi zacząć klatkować. Na szczęście całość wygląda przyzwoicie, nawet oryginalna oprawa prezentuje się dobrze na pięciu calach Vity, a że rozgrywka nie bazuje na tempie, klatkowanie nie psuje akcji.

Jako gracz wychowany na takich produkcjach, jak Ace Ventura, Larry czy Książę i Tchórz, z wielkim uśmiechem przywitałem na Vicie jedną z najlepszych gier tego gatunku. Odświeżenie sobie po tylu latach Grima było cudownym przeżyciem i właśnie takie tytuły powinny otrzymywać wersje odświeżone, ponieważ coraz częściej poprawioną oprawę dostają gry bardzo młode. Niestety nie obyło się bez zgrzytów, czyli opisanych już problemach z przycięciami oraz problemami przy niektórych zagadkach przez zeskalowanie elementów do wielkości ekranu Vity. Jeśli jednak przymkniemy oko na te niedostatki, wciągniemy się w genialnie stworzony świat, w którym problemy i sytuacje nawet po 17 latach od premiery oryginału są aktualne oraz bawią. Produkcję polecam zwłaszcza starszym graczom, ale i młodsi powinni być zadowoleni.


Plusy:

  • Wciąż aktualna historia
  • Udźwiękowienie
  • Komentarze twórców

Minusy:

  • Spadki płynności
  • Przeglądanie ekwipunku
  • Niedopasowanie do wielkości ekranu Vity

Grafika: 6
Dźwięk: 9
Fabuła: 9
Gameplay: 7

Ogólna: 8/10


Serdecznie dziękujemy Double Fine Productions
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Lucas Arts, Double Fine Productions
Wydawca: Double Fine Productions
Data wydania: 28.01.2015 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Fukcje crossowe: -buy i -save z PS4
Waga: 3,2 GB
Cena: 63 PLN

Gra jest również dostępna na Nintendo Switch w cenie 55,99 PLN.

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. Quithe pisze:

    Genialna produkcja, szczególnie pod względem pokrętności zagadek, fabuły i udźwiękowienia. Wizualnie wciąż jest ciekawa, choć widać, że swoje lata już ma oraz że remaster nie był szeroko zakrojony. Najbardziej upierdliwe jest sterowania czołgowe, no ale cóż, jeśli chce się platynę, trzeba się przemęczyć 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *