Nidhogg

Tytułowy Nidhogg pochodzi z mitologii skandynawskiej. Jest latającym wężem i żywi się zmarłymi, którzy złamali boskie prawo. Oczywiście stał się też inspiracją dla niezależnego twórcy Marka “Messhofa” Essena. Po czterech latach produkcji na początku tego roku gra ukazała się na komputerach osobistych i odniosła duży sukces. Nic więc dziwnego, że deweloper zdecydował się przenieść ją na PS4 i PS Vita. Z tego też powodu nie zostaje nam nic innego, tylko sprawdzić, czy prosta formuła może zrobić taką samą furorę na konsolach.

Omawiana pozycja jest nietuzinkową bijatyką 2D. Zadanie gracza polega na przedarciu się do końca poziomu, gdzie w „nagrodę” otrzymuje możliwość zostania pożartym przez tytułową kreaturę. Naturalnie taki sam cel ma nasz przeciwnik, co ostatecznie przekłada się na serię szybkich pojedynków przed dostąpieniem zaszczytnego pożarcia. W praktyce wygląda to następująco: gdy pokonamy wrogą postać, droga do naszego celu przez kilka sekund będzie pozbawiona przeszkód, jednak po tym czasie przeciwnik ponownie pojawia się na mapie i stara się nas zatrzymać. Jeśli mu się to uda, zyskuje chwilę przewagi w dotarciu do swojego końca mapy. Jak więc widzicie, zasady zabawy są niesamowicie proste i są jednym powodów, dzięki którym Nidhogg jest grą tak wciągającą. Kolejną dużą zaletą jest system walki, który został oparty o potyczki szermierskie. Możemy więc decydować, jak wysoko trzymamy szpadę (za pomocą górnego i dolnego przycisku krzyżaka), a także atakować (kwadrat). Dodatkowo możemy także rzucać dzierżoną bronią. Trzeba jednak przy tym pamiętać, że w razie nie trafienia w przeciwnika lub niewłaściwego manewrowania mieczem, zostaniemy pozbawieni oręża, przez co oponent zyskuje dużą przewagę. Nie znaczy to oczywiście, że jesteśmy wtedy całkowicie bezsilni. W tym momencie w ruch idą pięści, którymi, choć nie zabijemy, wciąż możemy powalić wroga na ziemię. Gdy się to uda, szybko nad nim kucamy i skręcamy mu kark. Jeśli jednak wolimy wyrównać szansę, możemy podnieść wcześniej utracony miecz. Choć z pozoru mały zakres ruchów może odpychać, to dzięki niemu Nidhogg jest grą niesamowicie dynamiczną, a walki potrafią być naprawdę porywające. Za przykład niech posłuży sytuacja, w której bezbronna postać przeskakuje za plecy przeciwnika, wytrąca mu z rąk oręż, który następnie podnosi i rzuca w uciekającego już w popłochu adwersarza, pozbawiając go życia. I wszystko to rozgrywa się w ciąga zaledwie paru sekund. Z drugiej strony zdarzają się też potyczki, które trwają nawet kilka minut i wymagają od gracza niesamowitego skupienia. Mając to wszystko na uwadze, muszę przyznać, że pod względem gameplay’u Nidhogg to jedna z najciekawszych gier indie ostatnich lat.

nid2

O ile pod względem samego systemu walki Nidhogg wybija się na tle innych gier, tak niestety ma bardzo dużo innych problemów, których nie da się przeoczyć. Pierwszym z nich jest ilość map – są zaledwie cztery. I choć każda jest zgoła inna, i na swój sposób zmienia rozgrywkę (w lesie na przykład wysoka trawa nie pozwala dostrzec ruchów postaci, przez co musimy zdawać się na przeczucie), to wciąż chciałoby się mieć ich więcej. Kuleje także tryb singleplayer, który powinien być na handheldzie priorytetem. Składa się on jedynie z siedemnastu mało różniących się od siebie walk z kolejnymi, niegrzeszącymi inteligencją przeciwnikami. Element ten można było zrealizować dużo lepiej, dorzucając chociażby zarys fabuły czy elementy platformowe.

nid3

Niedociągnięcia singla można by było twórcy wybaczyć z powodu trybu wieloosobowego, który jest bardzo istotną częścią edycji komputerowej. Niestety na tę chwile trudno czerpać z niego przyjemność, ponieważ serwery są puste. Widać, że popularność produkcji na Vicie i PS4 jest w tym momencie bardzo mała i nawet cross-play niezbyt pomaga. Pojedynek z innym graczem udało mi się stoczyć tylko raz. Bawiłem się wyśmienicie i satysfakcja po pokonaniu żywego oponenta była ogromna. Tym bardziej bolał mnie fakt, że znalezienie chętnego do gry graniczy z cudem. Mam nadzieję, że tytuł szybko trafi do PlayStation Plus, dzięki czemu zyska wielu nowych amatorów.

nid4

Najsłabsze wrażenie wywołała u mnie oprawa graficzna produkcji. Zdaję sobie sprawę, że deweloper chciał nadać tytułowi specyficzny klimat przywodzący na myśl stare gry rodem z pierwszej Amigi, lecz wszystko jest jednak dość toporne. Co prawda dzięki temu znacznie łatwiej skupić się na samej walce, ale nie zmienia to faktu, że tytuł jest po prostu brzydki. KupującNidhogga, nie oczekujcie więc pod względem grafiki niczego specjalnego. Na szczęście lepiej wypada ścieżka dźwiękowa przygotowana przez znanego kalifornijskiego muzyka Alfreda „Daedelusa” Darlingtona. Stworzone przez niego melodie przygrywające podczas walk są miłe dla ucha i to samo dotyczy odgłosów walki.

nid5


Opinia: PSVmaniak

Nidhogg w wersji na PlayStation Vita to podręcznikowy przykład na to, jak świetny i oryginalny gameplay może zostać zniszczony przez zbyt małą ilość contentu. Gra sprawia wrażenie niedokończonej. O ile na komputerach sprawę ratował świetny tryb wieloosobowy, tak serwery PlayStation świecą pustakami, a bez multi Nidhogg traci wszelką rację bytu. I choć przy grze wciąż można miło spędzić czas, to po kilkunastu minutach formuła może zacząć męczyć. Radzę kupować dopiero po dużej obniżce ceny.

Gameplay: 9/10
Grafika: 5/10
Audio: 6/10
Multiplayer: 4/10

Ogólna: 6/10


Opinia: Medium

Przy okazji recenzowania Don’t Die! Mr. Robot wspominałem, że minimalistyczne podejście nie zawsze wychodzi grze na dobre. Niestety będę musiał powtórzyć swoje słowa w opinii o produkcji studia Messhof – Nidhogg. Tytuł nie posiada osi fabularnej, więc ogólna ocena uzależniona jest od gameplayu i oprawy audiowizualnej. Kampania ogranicza się do szermierskich pojedynków z kolejnymi przeciwnikami na powtarzających się czterech mapach. Co ciekawe też, poziom trudności nie wzrasta znacznie. Ba, z każdym kolejnym wrogiem szło mi zdecydowanie łatwiej, bowiem nabierałem doświadczenia, poza tym sztuczna inteligencja oponenta często zawodzi. W lokacjach z zapadającym się podłożem możemy sprytnie wykorzystać głupotę przeciwnego szermierza. Trzymany na odpowiednią odległość stoi w miejscu wyczekując naszego ruchu. Jak nie trudno się domyślić, jest z góry skazany na porażkę, ponieważ po kilku sekundach spada w przepaść. To nie koniec wpadek sztucznej inteligencji, ale resztę „ciekawostek” odkryjecie sami, o ile odważycie się zakupić Nidhogga. Pomimo tego warto pochwalić sam system walki. Ciosy umiejscowione na trzech wysokościach, rzut floretem czy walka wręcz nadają rozgrywce dynamiki. Skoro tryb dla pojedynczego gracza nie daje rady, to może multiplayer uratuje sprawę? Niestety nie. Nie róbcie sobie wielkich nadziei na walki przez Internet. Serwery wieją pustkami i zapewne sytuacja szybko się nie zmieni. Oczywiście możemy zagrać przez ad-hoc, ale nakłonienie znajomego do zakupu recenzowanej pozycji może być trudne. Istnieje również opcja zabawy na jednej konsoli, ale chyba nie muszę Wam wspominać o niskim komforcie takiego rozwiązania. Ogólnej oceny nie podnosi też oprawa audiowizualna. Pikselowa grafika może odstraszyć. Osobiście miałem problem z jedną mapą, która wywoływała u mnie ból oczu ostrymi, mieniącymi się kolorami. Trochę lepiej wypada audio. Odgłosy uderzeń oręża, okrzyki zranionego przeciwnika czy melodie przygrywające w tle dają radę. Jednak ostatecznie nie polecam zakupu Nidhogg, tym bardziej, że gra kosztuje 63 zł.

Gameplay: 5/10
Grafika: 3.5/10
Audio: 6/10

Ogólna: 5/10


Gameplay: 7/10
Grafika: 4.3/10
Audio: 6/10
Multiplayer: 4/10

Ocena ogólna: 5.3/10


Serdecznie dziękujemy Messhof
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Messhof
Wydawca: Messhof
Data wydania: 12.11.2014 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 85.5 MB
Funkcje crossowe: -buy i -save z PS4
Cena: 63 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *