VVVVVV

Moda na gry retro zaczęła się kilka lat temu i twa w najlepsze, a więc ciągle pojawiają się produkcje stylizowane na stare gry. Jednym z deweloperów specjalizujących się w takich klimatach jest Terry Cavanagh, to spod jego ręki wyszedł chociażby Super Hexagon. My jednak przyjrzymy się innemu tytułowi tego twórcy, grze o nazwie nie do przeczytania – VVVVVV.

W omawianej produkcji pokierujemy losami kapitana Viridiana, który wraz z załogą utknął w wymiarze zwanym VVVVVV. Ponieważ jesteśmy dowódcą, czujemy się odpowiedzialni za swoich ludzi, a tych rozrzuciło. W związku z tym wyruszamy na misje ratunkowe, czyli po każdego członka załogi z osobna. W międzyczasie prowadzimy niby zabawne dialogi między z komputerem oraz naszymi towarzyszami. Ponieważ kwestie nie były zbyt wysokich lotów i nie wnosiły nic konkretnego do gry, czułem, że element fabularny został tu wepchnięty trochę (za bardzo) na siłę.

2017-01-13-004318.jpg

Innowacyjność VVVVVV polega na odebraniu naszemu bohaterowi umiejętności skakania. Może on jedynie poruszać się w lewo i prawo oraz… odwracać grawitację. Dzięki tej umiejętności możemy wywracać świat do góry nogami, co z kolei pozowali pokonywać stawiane przed nami przeszkody, a tych na naszej drodze postawionych będzie multum. Trasy, które będziemy musieli pokonać, często są przemyślane i zróżnicowane, ale od razu zaznaczę, że każde zetknięcie z kolcami, piłami czy świecącymi sercami oznacza dla nas śmierć. Na szczęście dość gęsto porozstawiane są checkpointy, więc zgon nie cofa nas zbyt daleko. I dobrze, bo twórca wielokrotnie przekroczył cienką granicę oddzielającą wyzwanie od uprzykrzenia życia graczowi. Po prostu trzeba idealnie wykonać wszystkie wymagane akrobacje, nie zostawiając miejsca na pomyłkę. Takie sytuacje pojawiają się zbyt często, jak na mój gust, co muszę uznać za wadę.

2017-01-13-011157

Gra nie ma skomplikowanej grafiki. Ot prosty ludzik, z którego narysowaniem nie miałby problemu pięciolatek, biega po otoczeniu stworzonym z najbanalniejszych elementów, jakie można stworzyć w prościutkim kreatorze. Cóż, taki urok retro i kwestia gustu. Tego samego jednak nie można powiedzieć o tłach, bo ich wykonanie to dramat. Czysta i prosta struktura zaburzona jest przez migające w drugim planie elementy, a przejścia między ekranami dodatkowo pogłębiają ten efekt.Koniec końców po piętnastu minutach gry zaczynały mnie boleć oczy, i wcale bym się nie zdziwił, gdyby granie w tę produkcję aktywowało u kogoś atak epilepsji… Rozdrażnienie dodatkowo potęguje kompletnie nieudane audio także stylizowane na pierwsze gry. Obcowanie z AV tej produkcji było dla mnie męką.

Nie jestem przeciwnikiem gier retro, ale wykorzystywanie tej formy do usprawiedliwienia niedociągnięć i kiepskich pomysłów jest słabe. VVVVVV właśnie takimi zagraniami doprowadza do furii.  Najgorsze z tego wszystkiego są sekwencje maksymalnie upierdliwie rozłożonych pułapek i oprawa audiowizualna. Zdecydowanie nie polecam, na PSV są ciekawsze wymagające tytuły. Jeśli ktoś jednak lubi sadomasochistyczne zabawy… cóż, im też nie mogę polecić tej pozycji…

2017-01-13-010917.jpg


Ocena ogólna: 3/10


Producent: Terry Cavanagh
Wydawca: Nicalis
Data wydania:
26 sierpień 2015 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Funkcje crossowe: -buy z PS4
Waga: 61,7 MB
Cena: 33 PLN

Gra jest również dostępna ma Nintendo Switch w cenie 40 PLN.


Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Sebastian Paw pisze:

    Grałem bo było w plusie.Stylistyka fajna, ale cała reszta do bani.Prosta gra, a nie wiadomo o co w niej chodzi.Zero pomysłu.Indyk, który jest nie przemyślany i w dalszej części nie grywalny.Gra ma być wyzwaniem sprawiać przyjemność, a nie dawać powód do tego by stwierdzić, że gry z ps plus to najgorszy chłam.

    • Szponix pisze:

      Kiedyś był za dolca w amerykańskim PSS, byłem bliski kupna 😉
      Zastanawiają mnie pochwały na metacriticu… 83 na 3DS, 81 na PC…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *