Super Time Force Ultra

Super Time Force po raz pierwszy pojawiło się na X360 w 2014 roku. Dzięki bardzo dobremu przyjęciu, ekipa Capy postanowiła pójść dalej. W przeciągu roku tytuł został ultra ulepszony, lądując w formie patcha na XONE, potem jako całość na Steamie, a na końcu na dwóch ostatnich platformach PlayStation, ale za to w plusowej Kolekcji Gier od Zaraz.

To, że gra trafia do Plusa na premierę, było pierwszym zaskoczeniem (wcześniej nic tego nie zapowiadało). Kolejnym jest fabuła, ponieważ tytuły niezależne przyzwyczaiły nas do tego, że rzadko znajdujemy w nich większą historię, i szczególnie dotyczy to pozycji, w których strzelanie odgrywa najważniejszą rolę. W przypadku STFU już na początku wita nas ściana tekstu, później poznajemy naukowca Reapetsky’iego, którego odwiedza generał Reapetsky, czyli on sam z przyszłości! Z obu motywów dowiadujemy się, że świat staje w obliczu zagłady, a wynalazek jajogłowego odegra bardzo istotną rolę w jego ratowaniu. Pewnie już domyślacie się, że genialny pomysł skupia się na urządzeniu do podróży w czasie. Mając to wspaniałe urządzenie, wsiadamy w statek kosmiczny i rozpoczynamy misję ochrony (i naprawiania, a nawet ulepszania) świata przed złowieszczym Doktorem Infinity.

Tym razem w opisie początkowej fabuły celowo pominąłem przeróżne szczegóły. Wszystko dlatego, że całość jest podana w bardzo zabawnym sosie i nawiązuje do przeróżnych motywów popkultury i łatwo byłoby to Wam zepsuć. Zaznaczę jeszcze tylko, że misje są szeroko omawiane. Zanim je rozpoczniemy, czeka nas odprawa, potem, po dotarciu na miejsce, usłyszymy kilka zdań od Reapetsky’iego. Podobnie na końcu zadania i często jeszcze zanim zacznie się następne. Do tego dochodzą monologi Infinity’ego i jego rozmowy z naszym dowódcą. W ten oto sposób otrzymujemy szeroko zakrojoną historię, która znacznie wykracza poza standardy indyczych strzelanek, i w sumie niejednej z ostatnich większych produkcji. A wisienką na torcie jest bardzo dobre zakończenie.

stfu 01

Walkę o dobro ludzkości stoczymy w siedmiu typach lokacji, pośród których znajdują się, chociażby, średniowiecze, lata 80. XX wieku czy postapokaliptyczna kraina rodem z „Mad Maksa”. Lokacje zostały podzielone na mniejsze etapy, których jest w sumie 26. Gdy już zaliczymy je wszystkie, odblokujemy dodatkowy poziom trudności (przejście gry na nim jest niezbędne do platyny). Teoretycznie na przejście każdego poziomu mamy 60 sekund, lecz w praktyce czas ten jest znacznie dłuższy. Pierwszym powodem są znajdźki dodające do licznika dziesięć sekund, drugim odłamki (shards) spowalniające czas dla wszystkich poza nami, a trzecim skoki w czasie. To właśnie ten ostatni element jest trzecim zaskoczeniem, jakie przynosi ze sobą ta gra. Dzięki niemu możemy cofnąć zegar do dowolnego momentu przed naszą śmiercią lub totalnie zepsutą akcją, która zajęła np. za dużo czasu, lub nawet wrócić do samego początku planszy. Motyw ten widzieliśmy już nie raz i nie byłoby w nim niczego specjalnego, gdyby nie fakt, że duchy jednostek działają w tle. Prościej będzie wyjaśnić to na przykładzie: zaczynamy grę, biegniemy, załatwiamy dwóch wrogów, trzeci nas zabija; cofamy się do początku planszy, znów biegniemy i cały czas widzimy akcje żołnierza, który zabił dwóch wrogów i poległ na trzecim. Oczywiście samo widzenie duchów nie miałoby dla nas żadnego użytku, w związku z tym ich działania odbijają się w rzeczywisty sposób na naszej obecnej rozgrywce. I znów przykład: pierwszym wcieleniem niszczymy automat, który zawiera w sobie glorba (żółty kryształ do wykonywania skoków w czasie) wystrzeliwanego poza nasz zasięg; cofamy się więc w czasie, pierwsza jednostka uwalnia glorba, a my już czekamy w odpowiednim miejscu, żeby go złapać. Proste, prawda? W praktyce bardzo szybko łapie się, o co chodzi i jak efektywnie wykorzystywać tę technologię.

stfu 04

Grę zaczynamy z dostępem do trzech żołnierzy czasu. Pierwszy, Jean Rambois, jest typowym mięśniakiem (dostrzegacie stosowne nawiązanie w imieniu i nazwisku, nie?), który używa karabinu maszynowego typu mini-gun, strzela pojedynczymi kulami, jak i rozbryzgiem. Aimy McKillin jest typową snajperką, jej podstawowe naboje odbijają się od ścian, a atak specjalny przebija każdą powierzchnię. Natomiast ostatni, Shieldy Blockerson, korzysta ze specjalnej tarczy, która potrafi odbić wrogie pociski, a z bliska zadać obrażenia, z kolei po naładowaniu tworzy okrągłe pole ochronno-atakujące. Jednak ta trójka jest dopiero wstępem do całej gamy postaci do odblokowania. Pośród nich znajdzie się np. delfin, rycerz Jedi, Leonardo DaVinci, a nawet biegające z pistoletem i wydzielające zabójczy smród gówienko. Dostęp do nich otrzymamy na kilka sposobów: poprzez ratowanie ich na danych levelach, zbieranie odłamów i glorbów, zaliczanie fabuły i pokonanie wszystkich wyzwań Lookerów.

Aż szesnaścioro grywalnych postaci ma nam zapewnić nie tylko większą różnorodność, ale także pomóc w przemierzaniu plansz. Żołnierzy możemy podzielić na dwa typy specjalistów: od broni palnej i od broni białej (bądź jej energetycznych alternatyw). Rozstawienie wrogów na planszach pozwala na ciekawe, wymienne stosowanie tych opcji. Czasem lepiej będzie przebiec, rozstrzeliwując przeciwników, a innym razem załatwić ich w bezpośrednim starciu. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby część pochlastać mieczem, a w drugim rzucie zrobić poprawkę z rakietnicy. Poza tym nie raz przyjdzie nam rozwalić jakąś bramę czy wybuchową beczkę, więc w tych sytuacjach lepiej sprawdzą się strzelcy. Istotnym czynnikiem strategii będzie też konstrukcja leveli, a te są różnorodne. Najczęściej będziemy po prostu biec w prawo po twardym gruncie, ale pojawiają się też takie, które wymagają lecenia na jetpacku czy skakania po samochodach bądź wspinania się po wieży, uciekając przed wybuchem. O, właśnie, zapomniałem dodać, że każde dotknięcie przeciwnika, przyjęcie kuli czy znalezienie się w polu rażenia wybuchu zabija nas i wymusza czaso-skok. Także tym bardziej warto próbować różnych kombinacji.

stfu 05

Twórcy, poza misjami fabularnymi i odblokowywaniem żołnierzy, przygotowali też kilka innym pomysłów, które mają zatrzymać nas przy konsoli. O ponownym przejściu gry na nowym poziomie trudności już wspomniałem. Dla wielbicieli rywalizacji o najlepszy czas Capy udostępniło sieciowe tabele wyników. Z kolei miłośnicy masterowania leveli będą mogli zebrać po 100% odłamków i glorbów. W trakcie każdej misji, z wyłączeniem walk z bossami, można też wykonać wyzwania Lookerów. (Na końcu każdej planszy został umieszczony specjalny zbiór kolorowych prostokątów, nasze zadanie polega na zebraniu go i cofnięciu się na początek planszy, aby w podanym na ekranie limicie czasu ponownie do niego dotrzeć.) Ostatnim dodatkiem jest aż 50 misji z Helladecku. Każda z nich łączy w sobie rozgrywkę zręcznościową oraz logiczną. Każde z zadań ma z góry przypisanych bohaterów, liczbę glorbów do zebrania oraz czaso-skoków. Jednak, aby uzyskać dostęp do wszystkich misji, należy odblokować większość z dostępnych w grze żołnierzy.

stfu 06

Jak już zauważyliście, oprawa graficzna została wykonana w pixel arcie. Jest kolorowa i niezwykle szczegółowa. Ważniejsze jest jednak to, że mimo nagromadzenia detali, cechuje ją bardzo duża przejrzystość, co jest bardzo ważne w strzelankach. Ewentualnego oczopląsu możemy dostać, gdy nagromadzimy zbyt wiele duchów, np. podczas walki z bossem. Takie zjawisko może również doprowadzić do małych spadków płynności, które na szczęście nie stopują rozgrywki. Brawa dla twórców należą się też za pomysłowość w kreacji bohaterów i wrogów, zarówno tych zwykłych, jak i bossów. Mimo że grafika jest pikselozą, która wielu odepchnie już na starcie, twórcy włożyli w nią ogrom pracy i wygląda po prostu świetnie.

Ekipa z Capy postanowiła dopasować muzykę do oprawy wizualnej. Otrzymaliśmy więc podkład przygotowany na syntezatorze, który brzmi jak nowocześniejsza wersja soundtracków z gier z lat 80. i początku 90. Muzyka dobrze komponuje się z rozgrywką i raczej nie powinna na nikim wymusić jej ściszenia. Z drugiej jednak strony zabawa niczego nie traci bez tego podkładu. Lepiej wypadają efekty dźwiękowe, szkoda tylko, że twórcom nie chciało się dodać każdej postaci własnych westchnięć, okrzyków czy chociażby odgłosu wydawanego podczas śmierci. Oczywiście idzie za tym też brak dubbingu w całej grze, ale za to mamy polską lokalizację! Teksty przygotowane w rodzimym języku można ocenić na czwórkę. Kilka żartów tłumacz spalił, a korekta nie wyłapała kilku pomniejszych błędów, ale w ogólnym rozrachunku jest to jedna z najlepszych lokalizacji, które pojawiły się w grach niezależnych.

stfu 02

Super Time Force Ultra okazało się dla mnie niemałym zaskoczeniem. Począwszy od fabuły, humoru, polskiej lokalizacji, aż po wciągający gameplay i udaną pikselową oprawę. I za to właśnie lubię Plusa, co jakiś czas wpadają do niego, szczególnie na premierę, gry nadspodziewanie dobre, których inaczej raczej bym nie ruszył. Jeżeli jesteście subskrybentami, łapcie za Vity i testujcie ten tytuł. W innym przypadku nadal gorąco polecam, ale raczej podczas promocji, ponieważ cross-buy znowu znacząco podbił cenę.

stfu 03


Plusy:

  • Fabuła i humor
  • Duża liczba żołnierzy czasu
  • Zróżnicowane misje fabularne
  • Misje Helladeck
  • Koncepcja czaso-skoku
  • Kreacja świata, postaci i wrogów

Minusy:

  • Cena
  • Oprawa AV może niektórych odrzucić

Grafika: 9
Dźwięk: 6
Fabuła: 8
Gameplay: 9
Ogólna: 8,5/10


Producent: Capybara Games Inc.
Wydawca: Capybara Games Inc.
Data wydania: 01.09.2015 r.
Polska lokalizacja: tak
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1 GB
Funkcje crossowe: -save i -buy z PS4
Cena: 71 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *