Xenon Valkyrie+

Wypadałoby, aby 600. tekst związany z Vitą był pełnoprawną recenzją. Niestety tak nie będzie, znowu muszę zrobić „pierwsze wrażenia”. Tym razem pokonało mnie combo rogalika i poziomu trudności.

W ciągu tygodnia dostałem do recenzji dwa roguelike’i – Enter the Gungeon i Xenon Valkyrie+. O tym pierwszym napiszę więcej w osobnym tekście, ale okazało się, że obie te produkcje pokonały mnie tak samo. Zacząłem więc przypominać sobie, czy w ogóle grałem w jakieś inne gry z tego gatunku i odpowiedź brzmi tak, ale najwyraźniej tylko w Isaaca. Droga Isaaca przez mękę była zajebista, dałem mu jakąś super ocenę typu 9,5/10, Umieranie tam było po prostu przyjemnością i każde nowe podejście rokowało nadzieje na zajście jeszcze dalej. Po nim, przez jakieś dwa lata, nie miałem okazji ruszyć innego rogalika. W sumie nawet jakoś specjalnie o tym gatunku nie myślałem, po prostu trafiały mi się inne produkcje. A teraz bum, dwa, i oba mnie zniszczyły…

XV 1

O Xenon Valkyrie+ wiedziałem właściwie tyle, że jest to rougelike i zrobił się na niego mały hajp na Twitterze. Co więc mogło pójść źle? Na pewno małym zaskoczeniem jest, że gra ma konkretniejszą fabułę. Wcielamy się w jednego z trzech swoistych żołnierzy, których celem jest obalenie wroga, który zrobił sobie bazę na Księżycu. Po przedstawieniu nam takiego wstępu potem, co poziom, będziemy wprowadzani w kolejne jego poczynania, stan Ziemi itp. W sumie, jak na tego typu grę, tekstu jest całkiem sporo. Poza tym czeka na nas kilka zakończeń, z czego każde pewnie jest powiązanie z prowadzoną postacią. Oczywiście pewności nie mam, bo poległem na samym początku. Przyjemna jest natomiast oprawa AV. Pikselowata grafika jest szczegółowa i całkiem czytelna, a żwawa chiptune’owa muzyczka pasuje do całości i nawet nie denerwuje, o co łatwo w tym typie.

XV 2

Zaczynamy od wyboru jednej z trzech wspomnianych jednostek. Każda z nich ma inne parametry, w tym startową liczbę HP, siłę ataku, poziom obrony i liczbę kul w magazynku. Poza tym mają po innej broni białej, palnej i specjalnym przedmiocie (jedna laska ma bomby, itemu drugiej nie rozgryzłem, a robal ma buty do super skoku). Z wybraną postacią lecimy do portalu, a potem już poziom po poziomie do dołu. Każdy level jest generowany losowo, chociaż po kilkudziesięciu podejściach do pierwszych dwóch zacząłem zauważać pewną powtarzalność. Co jakiś czas występuje też boss. Co jaki, nie wiem, pierwszego, a właściwie jednego z dwóch przypisanych do tego etapu, spotkałem po dwóch levelach. Sama rozgrywka to typowa platformówka, tyle że z dużą liczbą przeciwników. Tu trzeba twórcy oddać, że zadbał o całkiem sporą ich różnorodność. Już w pierwszej krainie jest ich z sześć, w następnej są już zupełnie nowi. Wszystko to brzmi fajnie i jest jak najbardziej grywalne, ale problem tej gry, szczególnie dla mnie, leży w poziomie trudności. O ile pierwszą krainę przeszedłem kilka razy i ubiłem obu tych szefuniów (drugiego tylko raz), tak druga już mnie zgniotła totalnie. Najzabawniejsze jest to, że udało mi się aktywować skrót do niej (czyli jakiś progres się robi), ale niewiele to zmieniło. Gdy z niego skorzystałem, dostałem do rozdysponowania pięć punktów talentu i byłem w dupie totalnej. Atak ledwo ruszał przeciwników, padałem po dwóch, trzech hitach. Umierać, nie żyć. Gra oferuje też sklep, więc próbowałem sprawdzić, czy dostępne tam bronie są stałym upgradem. Do mieczy potrzebowałem 9 dziwnych bloków (zachowują się, jeśli już je zdobędziemy), a do broni 6. Po spokojnie ponad dwudziestu próbach zdobycia brakujących dwóch do pukawki dałem sobie spokój. Właśnie przy korekcie przypomniałem sobie, że bronie te się nie zachowują. Odblokowujemy je tylko po to, żeby być może znaleźć je później w skrzyni.

XV 3

Mimo ciężkich doświadczeń wcale nie mam złej opinii o tej grze, tak właściwie nawet mi się spodobała. System levelowania na bieżąco jest dobry, zbieranie lepszych broni ze skrzyń też jest OK i ogólnie grało mi się przyjemnie. Żeby nie było jednak zbyt kolorowo, kilka rzeczy wymagałoby poprawki. Przede wszystkim ten poziom trudności to jest jakaś masakra. Niby sam wydawca podaje ją i permanentną śmierć jako zalety, ale bez przesady. W samym gameplayu trochę kuleje system skoków i odbijania się od ścian, konkretnie ich krawędzi. Czasem ciężko też oszacować odległość do uderzenia mieczem. O ile na to jeszcze przymykałem oko, tak bardzo brakuje podejrzenia opisu przedmiotów. No nic, uczuliłem Was, na co mogłem. Jeżeli potrzebujecie trudnego rogalika, to gra Wam się spodoba. Pozostałym radzę omijać ją szerokim łukiem.

XV 4


Serdecznie dziękujemy COWCAT
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Diabolical Mind, COWCAT
Wydawca: COWCAT
Data wydania: 19 grudnia 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 87 MB
Cena: 42 PLN

Gra jest również dostępna na Nintendo Switch w cenie 40 PLN.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *