Devious Dungeon 2

Ile razy można grać w to samo, ale w trochę bardziej rozwiniętej formie?

Oczywiście wiele, a bardzo dobrymi przykładami są kolejne części przeróżnych serii, w tym i długich tytułów, jak chociażby Atelier. Zaskakująco wciągająca pierdółka z 2018 roku – Devious Dungeon – dostała kontynuację, która poszła właśnie w tym kierunku. Nie ma w tym jednak nic złego, o ile komuś zabawa przypadła do gustu oraz chciałby do takiej wrócić. Po ograniu pierwszej części byłem pozytywnie nastawiony do ciągu dalszego, ale po około trzech godzinach z grą i zaliczeniu dwóch bossów z sześciu stwierdziłem, że lepiej odstawię dwójkę i przejdę do kolejnego tytułu. Powodem wcale nie było to, że gra mnie nie wciągnęła, wręcz przeciwnie, spokojnie mógłbym dotrzeć do końca, ale zajęłoby mi to jeszcze z pięć godzin. Natomiast to, co zobaczyłem w międzyczasie spokojnie pozwoli mi określić tę produkcję jako „powtórkę z rozrywki”. Jeśli więc graliście w jedynkę, wiecie, o co chodzi. Ci, co nie grali, mogą zajrzeć do krótkiej recki. Tę część ma jednak wyróżniać wybór pomiędzy trzema postaciami: wojownikiem, magiem i złodziejaszkiem. Poza tym nie idziemy w dół podziemi, aby ubić smoka, a zwiedzamy zamek, gdzie kryje się niesamowity skarb. W konkretnych częściach budowli znajdziemy specjalne skarby, które odhaczamy z listy, oraz możemy ubić raz na jakiś czas pojawiających się mini-bossów, także do odhaczenia z listy. O ile skarby nic nie zmieniają, poza wpadnięciem dodatkowej kasy, tak dodatek kolejnych przeciwników jest na plus. Plansz wciąż jest dużo, tak samo podnoszących staty przedmiotów do kupienia, więc zbierane pieniądze nie pójdą na marne. No i śmierć tak nie boli, jak w pełnokrwistych rogalikach. W przypadku oprawy AV też mamy powtórkę, choć trzeba przyznać, że dość szybko pojawiają się nowi przeciwnicy oraz tła są trochę inne. Niestety Devious Dungeon 2 na Vicie potrafi czasem troszkę szarpnąć, a gdy Ratalaika wydaje grę z takimi problemami, to znaczy, że zaczyna zbliżać się do muru możliwości konsolki… Koniec końców, produkcję mogę polecić zarówno tym, którzy już grali w pierwszą część oraz nowym osobom, bo ta gierka ma jakąś dziwną moc wciągania.


Ocena: 6,8/10


Serdecznie dziękujemy Ratalaika Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Woblyware Oy, Ravenous Games
Wydawca: Ratalaika Games
Data wydania: 15 maja 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna (wydanie limitowane)
Funkcje crossowe: -buy z PS4
Waga: 141 MB
Cena: 33 PLN

Gra jest również dostępna na Nintendo Switch w cenie 32 PLN.

Możesz również polubić…

4 komentarze

  1. Skorrpion pisze:

    Skusiłem się na ten tytuł i póki co, ogrywa mi się go przyjemnie. Gierka wciągająca w swej prostocie.
    Ciężko jest nie zauważyć tych przycięć, lecz jakoś specjalnie one nie przeszkadzają, jednak co innego zauważyłem, to czasem postać nie chce mi skakać mimo, iż duszę odpowiedni przycisk (przycisk X). Nie wiem…. dziwne.
    Mam nadzieję, że jeżeli miałaby się ukazać kontynuacja tej serii, to nowa część również zawita na Vitę. 🙂

  2. Skorrpion pisze:

    “Niestety Devious Dungeon 2 na Vicie potrafi czasem troszkę szarpnąć, a gdy Ratalaika wydaje grę z takimi problemami, to znaczy, że zaczyna zbliżać się do muru możliwości konsolki…” eeeee…. tego zdania chyba nie zrozumiałem, jakiego muru możliwości konsolki – przecież ta gra mogłaby się okazać, na o wiele słabszym sprzęcie? XD
    Jeżeli gra chrupie to nie dlatego, że konsolka już nie daje sobie rady, tylko to zwykłe niechlujstwo twórców.

    Na Vitę sony się już wypięło, wszyscy trąbią o tym, że ta konsola umarła, ale litości…. nie dowalajmy takich tekstów o tym, że ta konsola już nie daje radę uciągnąć gry pixel art – rozumiem, mogą być jakieś efekty specjalne…. ale też ta konsola daje radę odpalać takie gry jak np. Resistance: Burning Skies.

    Mimo iż uważam, że grę powinno przejść się całą, by potem taki tekst mógł być nazywany recenzją, to doceniam za szczerość.
    Osobiście gry pixel art do mnie nie przemawiają, bardziej zainteresowały mnie nowe tytuły, które się teraz na tę konsolę ukazały – czekam więc na ich recenzje. 🙂

    • Quithe pisze:

      Jeśli chodzi o jakość portu, to już za dużo anulowanych gier na PSV widziałem oraz wytłumaczeń, dlaczego do tego doszło – w tym od zaufanych, szczerych wydawców. I tak, nawet pikselowe indyki potrafią być problematyczne, gdy cała reszta sprzętu, na którą wychodzą, jest znacznie mocniejsza od PSV. Poza tym mam dobry kontakt z przedstawicielem Ratalaiki oraz widziałem wiele ich prac na Vicie. Stąd takie moje zdanie.

      Co do nowości na PSV, nadal staramy się robić jak najwięcej 🙂

      • Skorrpion pisze:

        Rozumiem, dla mnie to zwykle niedbalstwo. Fajnie jednak, że sprostowałeś.
        Jeżeli przestaną się już ukazywać nowe gry na ten sprzęt, to zawsze zostają fanowskie porty znanych gier – polecam sprawdzić Return to Castle Wolfenstein na Vicie. Tak, trzeba mieć przerobioną konsolę…. ale jak Sony całkowicie zamknie ps vicie drzwi, to dzięki temu, może narodzić się na nowo.
        Jest kilku zapaleńców, którzy robią takie porty, widziałem także port pierwszego Half Life.
        Sam konsoli nie mam przerobionej, ale jak przestaną wychodzić już potem gry, to może się tą opcją zainteresuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *