Himno

Co, jak i dlaczego, to ja nie mam pojęcia… I dotyczy to każdego aspektu Himno.

Chociaż nie, dlaczego w ogóle prowadzimy rozgrywkę, to akurat wiadomo – bez powodu. Jak zwykle w trakcie powinno nam się udać się wywnioskować, jaki jest w ogóle cel, tak tu mi się to nie udało. Do gierki zrobiłem kilka podejść i dopiero w ostatnim, chyba piątym, zorientowałem się, dlaczego po śmierci ląduję w jakimś miejscu, z którego da się wyjść tylko do menu. No więc jest to miejsce, gdzie możemy podejrzeć zebrane… nawet nie wiem, co to jest, więc nazwę je „cosie”. Kolejne cosie możemy kolekcjonować wraz z nabijaniem sobie kolejnych leveli. Do tego celu są potrzebne kryształy porozrzucane na planszach i tam też możemy znaleźć cosie, i przejścia do kolejnych sekcji. Plansze są trochę randomowe, a trochę nie, na pewno ich układ w żaden sposób nie ułatwia rozgrywki, bo ostępy między blokami są albo za duże, albo za małe. Nie raz też po prostu nie wiadomo, co jest przed i pod nami (potem okazuje się, że śmierć). Poza tym jest w cholerę ciemno, a postać jest mała. Zadania(?) nie ułatwia też sterowanie, czyli skakanie i dashowanie – obie akcje działają dość dziko, szczególnie gdy się je połączy. Gdy doda się do tego jeszcze dziwny design plansz, wychodzi z tego irytująca rozgrywka. Na dodatek nie ma w niej celu i nie zauważyłem też opcji postępu, bo za każdym razem po śmierci musiałem zaczynać od początku. W związku z tym nie mam pojęcia… dlaczego w ogóle powstało Himno i kto mógłby chcieć w nie grać. Dostanie dwa, bo działa, ale poza tym nie przejawia kompletnie żadnej wartości.


Ocena: 2/10


Serdecznie dziękujemy Ratalaika Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: David Moralejo Sánchez
Wydawca: Ratalaika Games
Data wydania: 4 września 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Funkcje crossowe: -buy z PS4
Waga: 124 MB
Cena: 21 PLN

Gra jest również dostępna na Nintendo Switch w cenie 20 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *