Not a Hero: Super Snazzy Edition

Not a Hero miał pojawić się na Vicie i czekałem na niego. Niestety port został anulowany, ale Switch poratował przenośność tytułu.

Jedną z rzeczy, które zwróciły moją uwagę przy zapowiedział, był humorystyczny ton produkcji. W Not a Hero naszym celem jest zdobycie poparcia wyborców dla Bunny Lorda, fioletowego królika z ambicjami politycznym. Każdy z 21 dni kampanii to jedna misja, w której mamy cel główny i poboczne, zaliczanie ich wpływa na procent zdobytych głosów. Także w ten sposób odblokujemy łącznie dziewięcioro pomagierów. Każdy z nich ma inny styl walki, ale też unikalne akcenty i osobowości, więc w takcie wybijania przeszkód można usłyszeć trochę zabawnych tekstów. Zabawne miały być też przemowy królika, ale gdy tylko zaczyna wyjaśniać, na czym polega misja, od razu chce się to wyłączyć. Wpływają na to dwie rzeczy: dukanie dziwnych dźwięków zamiast słów i za bardzo przeciągające się drukowanie tekstu na ekranie. Również niezbyt chce się czytać teksty, które wypowiada po misjach, głównie z powodu małego tekstu. W związku z tym część humorystyczna tylko w części została dobrze wykonana.

Mieszane uczucia wywołała również rozgrywka. Twórcy nie mogli się zdecydować, czy chcą zrobić grę szybką, czy wolną, w związku z czym wyszedł produkt, do którego nie wiadomo, jak podejść. Za każdym razem nasze zadanie polega na wbiciu do jednego lub kilku budynków, aby znalezienie cel misji, oczywiście po drodze trzeba uśmiercić żywe przeszkody. Największe problemy sprawia ten ostatni element, ponieważ każda postać ma inną broń, a plansze nie wydają się być robione pod konkretnego wykonawcę zlecenia. W związku z tym, gdy weźmie się kolesia z shotgunem, może się okazać, że nie jest w stanie wystrzelić nacierającej grupy kilku osób. Poza tym bardzo istotne jest pilnowanie stanu magazynka. Roll7 stwierdziło, że nie dadzą automatycznego przeładowania, więc w trudnych sytuacjach może się okazać, że zabraknie amunicji w spluwie, a zanim zostanie załadowana nowa, po porostu zgnijemy. Całe szczęście musimy oberwać pięć razy z rzędu, żeby paść na dobre. Jeśli przetrwamy atak, wystarczy chwilę poczekać, aż pasek zdrowia się zregeneruje. Pomocą, a także jedną ze strategii, ma być wślizg, ale też może sprawić trochę problemów. Wszystko przez to, że na jednym przycisku twórcy zamontowali opcję ukrycia się za np. szafką oraz długi ślizg, który może podciąć wroga. Wystarczy więc delikatnie dłużej przytrzymać przycisk, żeby zamiast się schować, rzucić się głębiej w otwartą przestrzeń. Ukrycie się też może chwilę zająć, bo zamiast schować się od razu w gotowej wnęce, postać musi się przeturlać do najbliższej przeszkody.

Jak więc widzicie, już sam sposób prowadzenia postaci wpływa na trudność Not a Hero. Drugim utrudnieniem są same plansze i przeciwnicy. Budynki często spore, czasem trzeba przeskakiwać z jednego do drugiego i bardzo łatwo się w tym zamotać, nie mówiąc o spadnięciu i zabiciu się. Przeciwników jest kilka typów – każdy ma inną wytrzymałość i inną broń, co też mocno odczuwa się, zmieniając swoich zabójców. Aby trochę ułatwić sobie zadanie, możemy wykorzystać co jakiś czas pojawiający się lepszy typ amunicji, dla przykładu penetrującą czy laserową. Trzeba jednak uważać, szczególnie gdy trafi się wybuchowy Fat Boy, bo fala uderzeniowa może zmieść i nas, gdy przeciwnik jest za blisko. Podobnie trzeba uważać na dodatkowy, ograniczony atak, jak miny czy bomby. Do utrudnień można też zaliczyć grafikę. Gra na małym ekranie Switcha nie ułatwia zadania, bo trudniej zorientować się, co się dzieje. Sytuacja jest o wiele lepsza przy dużym ekranie. Już to mogłoby być dobrym powodem do anulowania vitowego portu, ale pamiętam, że twórcy nie potrafili przenieść starego kodu na PSV tak, żeby wszystko działało.

Nie oznacza to, że gry nie można przejść. Części bardziej wprawnych graczy na pewno się to uda, tym bardziej, że odblokowywanie kolejnych postaci o nowych zdolnościach idzie w miarę dobrze. Trzeba jednak wykazać się większą cierpliwością i mieć zacięcie do wielokrotnego powtarzania nieudanej misji. W moim przypadku zabrakło tych chęci. Pierwszy tydzień poszedł jako tako. W drugim tygodniu zablokowałem się już na początku, ale po odpoczynku od gry w końcu mi się udało. Powtórkę z blokady zaserwował mi trzeci tydzień, a konkretnie jego druga plansza. Na początku trzeba tak spaść, żeby mieć dość miejsca do ubicia lecących za nami dwóch ninja. Gnoje są bardzo szybcy i zabijają jednym ciosem, gdy są wystarczająco blisko. Potem trzeba przetrwać inny napad, w którym po każdej stronie pojawia się po dwóch ninja. Niby wiadomo gdzie spadną, ale są cholernie szybcy i tacy też muszą być gracze. Po zdrowo ponad dwudziestu próbach poddałem się. I jak zasadniczo nie mam problemu z tym, że gra jest trudna, tak tu mam wrażenie, że jest niepotrzebnie utrudniona przez brak określonego tempa. To trochę tak, jakby do wymagającego precyzji i szybkości w sterowaniu OlliOlli ci sami twórcy dorzucili jeszcze elementy, które wymuszają zwalnianie i zawracanie. Gra potrafi dać frajdę z pokonania stawianych w niej przeszkód, ale równie często frustruje. Jeśli więc Not a Hero Cię zastanawiało, ale wiesz, że zbytnia trudność jest dla Ciebie przeszkodą, lepiej odpuść. Ale jeśli kręci Cię to, że trzeba grze poświęcić więcej czasu i trudu, wtedy staje się dobrą opcją. Tymczasem ja zostawię ocenę pośrednią, bo brakuje tu lepszego zbalansowania trudności.


Ocena: 6/10


Producent: Roll7
Wydawca: Devolver Digital
Data wydania: 2 sierpnia 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 640 MB
Cena: 52 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia_mypsvita


 

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *