-KLAUS-

Przy obecnym nadmiarze platformówek wiele z nich ginie w tłumie, często z powodu słabej jakości. Bywa jednak, że produkty bardzo dobre nie potrafią się wybić, i tak też było z Klausem. Pamiętam, że gra miała słabe wyniki sprzedaży na Steamie. Jak było z PS4, nie kojarzę, ale na wynik wygenerowany za pośrednictwem Sony na pewno nie pomogło anulowanie wersji na PS Vitę. Przyszła teraz pora na Switcha i mam nadzieję, że na tej platformie gra nie przepadanie, bo debiut studia La Cosa został naprawdę sprawnie przygotowany.

Na początek twórcy Klausa postanowili, że ich produkcja nie będzie kolejnym platformerem bez fabuły lub jedynie z pretekstem do przebijania się przez kolejne plansze. Tu dostajemy krótką, ale pełnoprawną historię, która jest  podawana w dwóch formach. Pierwsza opiera się na narracji, którą prowadzi Klaus, nieraz też w jej trakcie zwraca się do nas, gracza, bo i my tu mamy swoją rolę. Oczywiście jest nią pomoc tytułowemu bohaterowi w odkryciu, kim jest, gdzie się znajduje i jak ma się wydostać z sytuacji, w której się znalazł, ale zostaje przełamana czwarta ściana pomiędzy nami, a bohaterem. Osoby dopowiadające za scenariusz napisały dobry tekst, który czyta się z przyjemnością podczas przechodzenia plansz. Aby jednak jeszcze bardziej ubarwić dziwność tej opowieści, zbieramy fragmenty pamięci, które odblokowują drzwi do wspomnień. Widzimy wtedy ciekawe efekty wizualne oraz przechodzimy poziom, który składa się ze znalezionych elementów i objaśnia jeden z fragmentów życia Klausa, które doprowadziły do obecnej sytuacji. Co więcej, czekają na nas dwa zakończenia, a to właściwie wymaga znalezienia wszystkich wspomnień.

Jak widać, narracja została ciekawie wpleciona w plansze.

Na przestrzeni 36 plansz La Cosa podała nam dobrze znane problemy platformowe. Są więc piły tarczowe, opadające kolce, kolce wbite w ziemię, ściany i sufity oraz wiele więcej zabójczych rzeczy. Z racji narracyjnego charakteru rozgrywki twórcy rzadko decydowali się na szybkie poziomy, bo po prostu musimy mieć kiedy przeczytać cały tekst. W związku z tym, aby dodatkowo usprawiedliwić wolniejsze tempo rozgrywki, dodali też trochę prostych zagadek, np. w postaci „Jak przetransportować klucz z punktu A do punktu B?”. Również aby za bardzo nie stresować gracza powtarzaniem długich sekwencji pełnych trudniejszych ruchów, co rusz pojawia się punkt kontrolny. Po opisie wszystko to może sprawiać wrażenie gry wolnej i prostej, ale zapewniam Was, że tak nie jest. Tempo jest odpowiednio ustawione pod narrację, więc nie czuć ani, że się ślimaczy, ani że nie nadążamy. Zagadki dają chwilę odetchnąć i ruszyć szare komórki zamiast palców. Natomiast zgony się zdarzają, w niektórych miejscach nawet zbyt wiele razy, ale tak rozstawione check pointy sprawiają, że nie czuje się zmęczenia powtarzaniem danego miejsca.

Aż szkoda, że gra nie wyszła na PSV, bo używanie touchpada do manipulacji platformami byłoby ciekawym dodatkiem.

Aby było ciekawie, powinno być też rozmaicie. Klaus może i nie oferuje niczego nowego, ale bardzo dobrze korzysta i łączy przeróżne znane elementy. Dla przykładu, jako gracz przesuwamy różne obiekty, nie tylko sterujemy bohaterem. Zresztą, bohaterów w pewnym momencie jest dwóch – obaj są swoimi przeciwieństwami, jeden większy i wolniejszy, a drugi mniejszy i skoczniejszy – prowadzimy ich obu razem, na zmianę i pojedynczo przez całe plansze. Jak już wspomniałem, Klaus jest osobnym bytem, a więc ma swoją wolę, i chwila, gdy strzela focha i nie możemy go już prowadzić, a jedynie podsuwać mu pod nogi platformy, jest świetnym wytłumaczeniem zmiany formy zabawy. Interesujące są też specjalne plansze ze wspomnieniami – są stworzone z wypaczonych interpretacji tego, co już widzieliśmy w grze, oraz innych zabójczych przeszkód, jak długi skok przez całą planszę, by wylądować na małej platformie; czy prowadzenie trzech Klausów na raz.

Ta, sukces… Zanim mi się udało, zginąłem z kilkadziesiąt razy i było to jedno z najtrudniejszych miejsc w grze.

Żeby nie było, że jest tylko kolorowo, muszę wspomnieć o sterowaniu. Same skoki, kontrolowanie bohatera w powietrzu czy ogólna repsonsywność są na bardzo dobrym poziomie. Problematyczne jednak bywa odbijanie się od ścian, szczególnie gdy trzeba dostać się na półkę nad obecnym położeniem. Drugim, po części zamierzonym, po części nie zabiegiem są dwa typy skoku – pierwszy robi się z miejsca, drugi z rozpędu. Do drugiego niestety trzeba przytrzymać przycisk Y, co w połączeniu z B, nie jest takie złe, ale gdy ma się większe przyciski. Na joy-conie jest to dość niewygodne, zwłaszcza gdy trzeba jeszcze manipulować platformą, a za to jest odpowiedzialna prawa gałka, więc co rusz ją trykamy. Na szczęście takie utrudnienia nie trafiają się na tyle często, by w znaczący sposób wpłynąć na jakość całej gry. W związku z tym bardzo polecam Wam Klausa i nie dajcie się zwieść tej niby prostej, choć przyjemnej oprawie graficznej, bo kryje się pod nią około sześć godzin ciekawej platformówki z ciekawie przedstawioną historią.


Ocena: 8/10


Serdecznie dziękujemy La Cosa Entertainment
za udostępnienie egzemplarzy recenzenckich gry


Producent: La Cosa Entertainment
Wydawca: La Cosa Entertainment
Data wydania: 18 czerwca 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 3,9 GB
Cena: 54 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *