Ghoulboy

Czwarta gra od studia Dolores Entertainment, której się przyglądamy, jest taka jak poprzednie – przeciętna.

Tytułowy Ghoulboy jest synem wielkiego wojownika, który według przepowiedni ma zakończyć rządy złego króla goblinów. Ponieważ jest to wiedza powszechna, dotarła ona i do króla, który podjął kroki zapobiegawcze w postaci porwania wojownika. Nie wiadomo w sumie, czemu od razu go nie zabił, bo to sprowadza na niego inne kłopoty, które przyjmują postać Ghoulboya. Zacięty i też sprawny w boju, choć bardzo młody, chłopak wyrusza uwolnić ojca i zgładzić gobliniego króla. Podstawowe informacje o powodzie do gry są przekazane na początku w postaci kilku plansz. Później na levelach spotyka się pojedyncze osoby, które mówią kilka mało interesujących zdań. Jednak jakiś powód do przemierzania tego retro świata jest. Grafika, jak na grę nawiązującą do lat 80. jest prosta i wygląda w miarę. Podobnie jest z audio, choć pętlące się krótkie utwory z czasem mogą męczyć. Co ciekawe, mimo takiej prostoty z nieznanych przyczyn produkcja czasem potrafi przyciąć.

Ghoulboy nie może się też pochwalić wciągającą rozgrywką. Do przejścia jest dwadzieścia plansz i czterech bossów. Ja po sześciu i jednym bossie byłem już znudzony. Plansze nie są długie i zasadniczo nie tak trudne, ale różne niedociągnięcia psują potencjalną zabawę. Przede wszystkim gra nie nakreśla dobrze tempa rozgrywki. Postać z jednej strony porusza się w miarę szybko, ale już wyskok czy atak ma wolny, przez co trudno sprawnie działać, czy to zadając dwa ciosy z rzędu, czy robiąc unik pomiędzy nimi. Dziwnie też bywają rozplanowane odległości skoków, przez co w sekwencji kilku takich ruchów nie można ich sprawnie wykonać jeden po drugim. Wygląda więc to tak, że podwójnym skokiem ze środka półki można dotrzeć do kolejnej, i tak samo do następnej, ale już następna wymaga dojścia do samiutkiej krawędzi, żeby dolecieć, gdzie trzeba. To też odbija się na tempie poruszania, bo w szybkiej sekwencji zasadniczo prostych ruchów łatwo się pomylić. I wszystko przez to, że twórcy o kawałek za daleko przesunął się klif, a nie jest to takie oczywiste, gdy patrzy się na plansze. Oczywiście pomyłka kończy się zgonem i utratą życia. Bardzo irytujące jest też ustawienie skoku na kółku oraz ataku na iksie i kwadracie, czego nie można zmienić w ustawieniach. Studio ma też problem z kolorystyką zaznaczania wyboru, przez co nawet odpowiedź, chcemy kontynuować, czy nie, jest upierdliwa.

Skupiłem się na irytujących decyzjach autorów, a nie na samych podstawach zabawy, bo te drugie nie  wybijają się niczym, wszystko już widzieliśmy. Gdyby nie wpadki, może udałoby się wyciągnąć jakąś przyjemność z pokonywania podanych nam przeszkód. Niestety po jednej czwartej gry czułem tylko zmęczenie nią, także z powodu za długich respawnów po śmierci, który wyglądają, jakby gra się zawiesiła. Ghoulboya wziąłem w promocji za pół ceny i okazuje się, że to i tak za wysoka cena. Na Vicie (i Switchu) jest dużo więcej znacznie ciekawszych platformówek, więc tę spokojnie możecie odpuścić.


Ocena: 4/10


Producent: Dolores Entertainment
Wydawca: Hidden Trap
Data wydania: 25 września 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Funkcje crossowe: -buy z PS4
Waga: 351 MB
Cena: 33 PLN

Gra jest również dostępna na Nintendo Switch w cenie 40 PLN.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *