Dexter Stardust: Adventures in Outer Space

Point’n’click wcale nie musi być epicką opowieścią, która stwarza szarym komórkom ryzyko zagotowania na każdym kroku. Dexter Stardust: Adventures in Outer Space udowadnia, że może być lekko i na luzie, a w dodatku całkiem interesująco.

Do recenzowanej pozycji podchodziłem jak przysłowiowy pies do jeża. Uwielbiam klasyczne przygodówki, ale intensywność zdarzeń w moim życiu w ostatnim czasie sprawiła, że wieczorny seans z rozwiązywaniem zagadek w roli głównej był ostatnią rzeczą, na którą miałem ochotę. W dodatku grę osadzono w kosmosie, a ja zwyczajnie… nie przepadam za science-fiction (tytuł do recenzji zaproponował mi Naczelny…)! Trudno jest się więc dziwić, że do rozgrywki zasiadłem z niemałym ociąganiem… Gdy już jednak zacząłem, całość zleciała jak z bicza strzelił.

Tytułowy Dexter Stardust to dość sztampowa postać lekkoducha, którego jednak nie sposób nie lubić. Nie jest ani zarozumiały, ani też tępy – ot, taki typ luzaka bez większych ambicji, który z pewnością znajdzie się w każdej grupie, klasie czy zakładzie pracy. Na co dzień jest międzygwiezdnym dostawcą jedzenia na wynos, a jako dzieciak musiał ewakuować się z Ziemi doszczętnie zniszczonej przez Vreesian. Na domiar złego te złowrogie roboty pozbawiły wtedy życia jego ojca. Dwie dekady później nasz protagonista okazuje się jedyną nadzieją na uratowanie ludzkości oraz… mechanicznych najeźdźców, wcześniej do zera redukujących ludzkość na ich rodzimej planecie. Tradycyjnie nie zdradzę nic więcej z fabuły, ale, jak widać, można się spodziewać ciekawych zwrotów. Odkrywanie historii jest nie tylko podane ciekawie, ale i w bardzo przystępnej formie. Akcję poprowadzono w sposób lekko komediowy, a wszystkie kwestie zawarte w grze są mówione. Dialogi nagrali wprawdzie sami twórcy gry, ale zrobili to w sposób iście mistrzowski – są odegrane na tyle starannie, iż ciężko jest uwierzyć, że nie dokonali tego zawodowi aktorzy. Co więcej, nad recenzowaną grą pracowało grono złożone z ledwie kilku osób, przez co niektórzy z developerów musieli wcielać się w podwójne role!

Wzorem seriali rozgrywkę podzielono na pięć epizodów, które nieco różnią się pomiędzy sobą charakterem. W jednych większy nacisk położono na odkrywanie historii, w innych zaś na główkowanie. Urozmaica to znacznie gameplay i tym samym sprawia, że do samego końca tytuł pozostaje świeżą pozycją, do której chętnie się wraca. Plusem jest również to, że produkcja wydaje się być przeznaczona dla graczy w praktycznie każdym wieku, pod warunkiem oczywiście, że znają podstawy angielskiego. Młodsi członkowie rodziny powinni wciągnąć się w rozwiązywanie zagadek, starsi zaś na pewno będą nieraz się uśmiechać z różnego rodzaju aluzji (a czasami nawet i parodii) ukrytych w scenkach czy dialogach, które odnoszą się nie tylko do fantastyki.

Jeśli idzie o sól tego typu produkcji, czyli zagadki, to jest całkiem nieźle. Co ważne, żadna z nich nie przyprawia o jakąkolwiek nerwowość czy frustrację. Początkowo nawet można odnieść wrażenie, że nie będą one stanowiły wyzwania, ale bez nerwów – już podczas drugiego odcinka zaczynają się trafiać zadania, których rozwikłanie sprawia sporą satysfakcję. Na pewno będzie to też świetny tytuł dla osób rozpoczynających przygodę z point’n’clickami.

Bardzo ciekawie rozwiązano sterowanie, choć nie obyło się tutaj bez drobnego zgrzytu. Triggerami obsługujemy menusy, zaś każdy z przycisków akcji pełni osobną funkcję: rozmowy, użycia, zbadania bądź podniesienia przedmiotu. Niestety, przez fakt wykorzystania wszystkich klawiszy wyjście z ekranu zagadki nie jest możliwe za pomocą przycisku – trzeba wówczas szukać kursorem pola, które pozwoli nam wyjść z danej planszy, co niekiedy może chwilkę potrwać. Sam kursor działa za to z gałką idealnie, a obiekty przy których możemy coś zrobić podświetlają się bez zbędnej zwłoki.

Na koniec jeszcze kilka nieodzownych słów na temat oprawy. Ze świecą szukać tutaj graficznych fajerwerków czy też plansz najeżonych detalami, ale całość sprawia dobre, choć oszczędne wrażeni wrażenie. O wiele lepiej sprawa ma się z udźwiękowieniem – eksplorowaniu poszczególnych planet towarzyszy przyjemna i wpadająca w ucho muzyka, a cutscenki i dialogi, o czym wspominałem wcześniej, okraszone są świetnym voice actingiem.

Podsumowując, Dexter Stardust: Adventures in Outer Space to całkiem porządny kawał kodu, w dodatku mogący trafić w praktycznie każde gusta, czego przykładem może być chociażby antyfan s-f w osobie piszącego tę recenzję. Gra w żadnym momencie nie tylko nie wymyśla gatunku na nowo, ale nawet stoi na straży wzorca point’n’clicków. Bardzo wyraźnie widać, że  tytuł został stworzony przez fanów oldskulowych przygodówek, którzy w dodatku włożyli w swoją pracę mnóstwo serca.


Polecamy


Serdecznie dziękujemy Flynn’s Arcade
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Dexter Team Games
Wydawca: Flynn’s Arcade
Data wydania: 3 marca 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 164 Mb
Cena: 40 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *