Kirby’s Dream Buffet

Czyszczenie Switcha – część czternasta.

Co prawda nie miałem tej gry kupionej, żeby w pełni zaliczyć ją do cyklu czyszczenia, ale była na liście życzeń, więc liczy się wystarczająco! Trochę zajęło mi kupienie jej, bo grupa Kirbich atakujących wymarzony bufet pojawiła się w eShopie w sierpniu 2022 roku. Zaraz, co? Kurna, myślałem, że gra ma może rok…. W każdym razie nie wziąłem jej od razu, bo jeszcze miałem w co grać z siostrzeńcem, ale na święta Bożego Narodzenia 2024 roku już była potrzebna. Kupiłem ją za pełne 60 złotych przed wyjazdem do rodziny i właśnie zobaczyłem, że dwa-trzy dni później była promka i można było zaoszczędzić dwie dyszki. Ale nawet nie jestem zły, bo gra jest warta domyślnej ceny, a nawet większa kwota by się obrobiła.

Kirby’s Dream Buffet nie m fabuły. W filmiku wprowadzającym widzimy tylko, jak różowy obżartuch zostaje zminiaturyzowany i ląduje na torcie, który właśnie miał zjeść. Zresztą nie tylko on, zaraz pojawiają się kolejne nienażarte kulki, które natychmiast zaczynają rywalizację o to, która pochłonie najwięcej! Już na trasach wciągane będą truskawki i sporadycznie inne owoce (mimo rozegrania kilkudziesięciu meczy nie wyłapałem, co dają, bo akcja jest zbyt wartka!). Rywalizować można samemu przeciw trzem komputerom lub na podzielonym ekranie w dwie osoby plus dwa kompy. Jest też opcja do czterech żywych graczy, ale trzeba to zrobić albo przez internet (potrzebny abonament online) lub cztery konsole (każda ze swoją kopią gry). Szkoda, że nie można szaleć w czwórkę na jednym sprzęcie, ale gra już przy split-screenie dla dwójki potrafi czasem na chwilkę zwolnić i cóż, Switch najwyraźniej nie udźwignąłby więcej. Warto też zaznaczyć, że potrzebne są dwa pełne kontrolery, pojedynczy Joy-Con nie wystarczy, choć spokojnie mogłoby tak być, biorąc pod uwagę, że używa się właściwie tylko dwóch przycisków i gałki.

Pełny kurs rywalizacji składa się z dwóch wyścigów, minigry i potyczki battleroyale. Każda z tych opcji ma wiele wariacji i wszystkie sprytnie kręcą się wokół jedzenia. Najczęściej są nim słodkości, ale można też poturlać się po grillu, oczywiście też zjadając z niego truskawki. Trasy w wyścigach są pełne utrudnień typu wąskie przesmyki, ruchome przeszkody czy mury z kruszonki, które służą głównie do tego, aby reszta mogła nadgonić straty, co podbija zaciekłość w walce aż do mety. Do tego są jeszcze dostępne losowe bonusy do zebrania, jak zmiana w galaretkę, która pozwala przemknąć np. po murem czy podpalenie się ostrą papryczką, by wyrzucić z trasy przeciwników. Niby można też to robić, wpadając na nich, ale nie jest to aż tak skuteczne, jak z płonącym zadkiem. Samo sterowanie ruchem naszej kulki jest dość dzikie, ale trudno to uznać za minus – gra dzięki temu jest bardziej każualowa i nawet wprawnemu graczowi może zdarzyć się skopać wyścig. Dodatkowo na split-screenie pojawia się dodatkowa trudność, ponieważ czasem tak właściwie nie wiadomo, gdzie się kierować z racji wąskiego pola widzenia. Ale choć czasem jest to irytujące (dla przegrywającego, hehe), ma to swój urok.

Minigry to z kolei krótkie zabawy na małych, powiedzmy, ringach. Zadania są tu przeróżne, np. trzeba prędko wskakiwać do filiżanek, do których wpadają truskawki, lub atakować sześciany z herbatników, aby wypadły z nich pożądane owoce. Jednak największy chaos oferuje battle royal! W nim plansze są około dwa trzy razy większe niż w minigrach oraz oferują przeszkadzajki typu widelec wyciągający cały kawałek planszy i lepiej nie znaleźć się na nim, bo straci się truskawki. Poza tym można trafić bonusy znane z wyścigów i dodatkowe dla tego trybu – wszystko po to, by wyrzucać poza planszę wrogów, co z jednej strony odbierze im to truskawki, z drugiej przez chwilę nie mogą ich zbierać. Przy ogrywaniu pełnego kursu battle royale potrafi zupełnie zmienić końcowe wyniki! Tuż przed pisaniem tego tekstu odpaliłem grę solo, wybrałem trzeci z czterech poziomów trudności i jak po drugim wyścigu byłem pierwszy, to po battle royale skończyłem na ostatnim miejscu…

Każda skończona rywalizacja kończy się podsumowaniem i wskazaniem zwycięzców. Wynik gracza pierwszego leci do puli punktów, które z czasem odblokowują kolejne poziomy, a co za tym idzie nagrody. Poziomów jest zdrowo ponad sto i w sumie szkoda, że wynik obu graczy z gry lokalnej nie idzie do tej puli, bo odblokowanie wszystkiego zajmie bardzo dużo czasu. Za nagrody posłużą skórki wyglądu dla Kirbiego, palety kolorów, podstawki startowe, ozdobniki do tortu w menu, muzyka oraz, co najważniejsze, kolejne tory do wyścigów i kilka minigier.

Kirby’s Dream Buffet może na pierwszy rzut oka wydawać się multiplayerową popierdółką, ale wraz z siostrzeńcem byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczenie poziom rywalizacji, jaki oferuje. Ten 10-latek ma problemy z przegrywaniem, ale nawet gdy nie udawało mu się pokonać mnie czy komputera, był zbyt zaaferowany intensywną rozgrywką i rywalizacją, żeby nie jęczeć, że przegrał. Poza tym, pomijając już poziomy trudności, HAL Laboratory tak zaprojektował rozgrywkę, że każdy można popełnić jakiś błąd czy nagle zostać wykopany z planszy, więc szanse są dość wyrównane dla wszystkich graczy w różnym wieku i jest to bardzo duża zaleta! Trzeba jednak trochę w grach siedzieć, żeby opanować to, co dzieje się na ekranie, a już kilka razy wspomniany chaos jest nie tylko chwytliwym słowem do wrzucenia w tekst. Dobrym przykładem jest moja 60-letnia mama, która przyglądała się jednej z sesji i jak podobała jej się urocza oprawa audiowizualna, tak w pewnym momencie zapytała nas, czy w ogóle wiemy, co dzieje na ekranie. Chyba akurat trwało battle royal, więc nie dość, że spadało sporo truskawek, to było jeszcze dużo efektów od działań poszczególnych kulek (odpalanie ataków), co rusz ktoś wypadał z planszy, pojawiało się losowanie itd. Chaos, mówię Wam! I jest to chaos obowiązkowy, jeśli chcecie mieć w sumie niedrogą i wciągającą grę do rywalizacji!


Zakup obowiązkowy!


Producent: HAL Laboratory
Wydawca: Nintendo
Data wydania: 17 sierpnia 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1,2 GB
Cena: 60 PLN

Zapraszamy także do recenzji innych gier z Kirbim!

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *