MediEvil (PSOne)

Po około dwóch latach coś mnie naszło, żeby znowu zagrać na Vicie, a konkretnie w oryginalnego MediEvil!

Wujek miał nawet oryginalne wydanie tej gry i za dzieciaka widziałem trochę, jak w nią gra. Potem sam próbowałem, ale nie pamiętam, żebym zaszedł gdzieś dalej. Nie pamiętam też, czemu właściwie wtedy tego nie przeszedłem. Obecne porządne podejście z zobaczeniem napisów końcowych tylko potwierdziło, że właściwie nic z MediEvil nie widziałem oprócz początku. Ale to dobrze, bo dostałem dzięki temu świeżą dawkę dobrej zabawy!

Po wyjściu remastera w 2019 roku pewnie wszyscy już kojarzą, że prowadzimy tu szkielet w zbroi. Jego czaszka nie ma szczęki, ale za to w jednym oczodole ma gałkę oczną, a w drugim sympatycznego robaka. Ożywiony trup ma też imię i nazwisko, a nawet tytuł szlachecki – Sir Daniel Fortesque. Jest ekspresowo poległym na polu walki rycerzem, który po co najmniej stu latach znów musi się zmierzyć z czarnoksiężnikiem Zarokiem. To właśnie on odpowiada za przywrócenie Dana do życia, ale był to wypadek przy tworzeniu armii nieumarłych. Cóż, jak to zwykle bywa, takie niedopatrzenia mają konsekwencje. W związku z tym że poczucie misji nadal jest dla nieumarłego rycerza ważne, rusza ponownie spróbować pokonać czarnoksiężnika. Cała fabuła nie jest jakoś specjalnie rozwinięta, ale skoro to tytuł z 1998 roku, nie wydaje się to problemem. Trafi się trochę zabawnych dialogów, opisowych przybliżeń zwiedzanych miejsc czy historii krainy wyczytywanych z ksiąg. Dodatkowo przed większością z plansz twórcy umieścili krótkie wstawki filmowe prezentujące wejście Dana na nowy obszar.

Generalnie cały klimat MediEvil przez cały czas kojarzył mi się z produkcjami Tima Burtona. Modele postaci, wrogów i lokacji zostały stworzone w nawiązaniu do mediów grozy, ale został im nadany komediowo-dziecinny sznyt. Cudów graficznych już się tu nie zobaczy, ale wciąż spokojnie mogę stwierdzić, że nadal przyjemnie ogląda się stworzone przez grafików środowisko, po którym się poruszamy. Widać, że starali się upchnąć różne detale i zdecydowanie udało im się oddać zamierzony klimat humorystycznej grozy. Co ciekawe, zaskakująco dobrze wypadają wstawki filmowe. Od razu rzuca się w oczy ich wiek, ale dzięki przyjętej konwencji graficznej zestarzały się całkiem dobrze. Z muzyką jest łatwiej przy kwestii ponadczasowości i to właściwie ona jako pierwsza przywiodła mi na myśl Burtona. Bardzo przyjemnie słucha się tego podkładu w trakcie biegania po różnorodnych lokacjach, w tym nawiedzonych polach, statku widmo czy upiornej wiosce. Plusem jest również obecność pełnego dubbingu, co szczególnie bawi przy rozmowach ze statuami innych bohaterów. Archaiczność przedstawienia akcentów kilku narodowości i związane z tym teksty wciąż przywołują uśmiech na ustach, jeśli ma się dystans do takich rzeczy.

Rozgrywka oparta na lekkich elementach platformowych, większej ilości walki i rozwiązywaniu zagadek terenowych wciąż po tylu latach daje frajdę! Co prawda czuć w MediEvil różne archaizmy, jak praca kamery i krzyżak nie jest najlepszą opcją do gier 3D, ale dość szybko podczas gry można się do nich przyzwyczaić. Jest kilka miejsc, gdzie będzie to naprawdę upierdliwe, szczególnie w lokacji w całości umiejscowionej na statku widmo, ale przez większość czasu da się to obejść bez większego szwanku. Chociaż z tym szwankiem też jest różnie. Dan ma pasek zdrowia, który, im dalej zajdziemy, tym szybciej schodzi przez mocniejsze ataki wrogów, ale można też stracić cały naraz, spadając w przepaść czy do wody. Całe szczęście w trakcie wędrówki znajdujemy w sumie dziewięć buteleczek, które automatycznie po zejściu paska zdrowia odnawiają go. I tu muszę zaznaczyć, że gra ogólnie nie należy do prostych. Może dlatego za dzieciaka nie wciągnąłem się w nią? W każdym razie teraz często po zaliczeniu planszy musiałem wracać do pierwszej, w której znajdują się dwa źródełka, by odnowić zapasy zielonego, życiodajnego płynu. Aż czasy zbierania sobie żyć w Crashu mi się przypomniały.

Do pozbywania się wrogów dostaniemy całkiem pokaźny arsenał różnorodnej broni. Część z niej została wsadzona głównie po to, żeby MediEvil posiadał więcej zawartości, bo w trakcie plansz zwykle używa się jednej czy dwóch obecnie najmocniejszych. Są jednak przypadki, gdy nagle okaże się, że włócznie do rzucania czy łuk z płonącymi strzałami będą o wiele przydatniejsze przy konkretnym bossie. Dostaniemy to wszystko za zdobywanie Kielichów Dusz, które znajdują się w niemal wszystkich planszach. Jest to nagroda za wybicie wszystkich lub większości przeciwników, ale też, żeby nie było za łatwo, czasem są bardziej ukryte lub wymagają rozwiązania zagadki. Dopiero zebranie każdego kielicha pozwoli zobaczyć prawdziwe zakończenie w postaci filmiki, zamiast jedynie napisów końcowych. Za wyjątkiem jednej planszy, gdzie nie można było tłuc cywilów, resztę zdobywałem od razu przy przechodzeniu.

O ile walki potrafią czasem sprawić większą trudność, szczególnie bossowie i minibossowie (przeklęte znikające wilki!), tak jednak więcej zacięć można złapać na zagadkach. Same w sobie może i nie są mocno wymagające, ale często łatwo coś przeoczyć na planszy z racji grafiki (np. kawałek ściany do rozwalenia). Zdarzyło mi się kilka razy zajrzeć do poradnika, żeby nie musieć potem wracać lub po prostu przyspieszyć proces przejścia. Gra zlicza czas, ale nie zawiera w nim nieudanych prób, bo zawsze po całkowitym zgonie trzeba wczytać zapis. Według gry miałem jakoś dziesięć godzin na liczniku, ale szczególnie przez nieszczęsny statek myślę, że spokojnie dobiłem do piętnastu.

Zabawnie wyszło, bo właśnie widzę, że MediEvil miał premierę 9 października 1998 roku, a ja ten tekst piszę 2 października 2024, czyli właściwe na 26-tą rocznicę wydania. Czy warto więc wciąż sięgnąć po tę ćwierćwieczną grę? Jak najbardziej! Bawiłem się przy niej zaskakująco dobrze nie tylko dzięki gameplayowi, ale też, jak nie w głównej mierze, z powodu fajnego klimatu. Nawet więcej, mam teraz ochotę sprawdzić dwójkę oraz remake z PSP. Zanim to ogarnę, może Sony wyda najnowszy remaster na Steamie xD Ale najpierw muszę w końcu zainstalować Henkaku na Vicie…


Polecamy!


Producent: SCE Cambridge Studio
Wydawca: Sony Computer Entertainment
Data wydania: 9 października 1998 r.
Dystrybucja: fizyczna (w PS Store na PSV ta wersja nie jest już dostępna do kupienia)
Waga: 324 MB

Screeny z gry zostały zapożyczone ze strony thekingofgrabs.com.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *