Gurgamoth
Czyszczenie Switcha – część ósma.
Gurgamoth wziąłem na promce za kilka złotych głównie dlatego, że jest to gra stworzona z myślą o czteroosobowym multiplayerze kanapowym. Jeszcze z dwa, trzy lata temu udawało mi się spotykać z kumplami w kilkuosobowym gronie i graliśmy w różne rzeczy, od co-opowych po rywalizacyjne. Omawiana gra skupia się na tej drugiej opcji. Na małych arenach (jest ich siedem do wyboru) stają w szranki czterej wojownicy, którzy walczą o prawo do obudzenia tytułowego lovecraftowskiego stwora. I to tyle z nakreślenia historii.
Walka polega na lataniu po planszy i atakowaniu przeciwników ciosem, hm, popychającym, aby wpadli na rozmieszczone na brzegach aren kolce i inne pułapki. Pułapek jest jednak więcej, bo potrafią pojawić się lasery czy deszcze meteorytów. Ciosów mamy ograniczoną liczbę, więc czasem trzeba czekać na ich odnowienie. Można wtedy ratować się unikami lub oszołomieniem wroga (to mi się nigdy nie udało…). Te proste założenia nawet się sprawdzają, ale sama rozgrywka jest bardzo chaotyczna. Z jednej strony wojownicy poruszają się dość wolno, a z drugiej wszystko wokół potrafi być strasznie szybkie i często nawet nie wiemy, jak albo kogoś rozwaliliśmy, a już głównie jak rozwalono nas. Również nie pomaga to, że ustawienie kierunku ataku i dasha jest powiązane z lewą gałką, tak samo jak ruch.
Z dwa czy trzy razy pograłem w Gurgamoth z kolegami na spotkaniu i wtedy ta gra działała. Co prawda łatwo było zgubić swoją postać w chaosie na ekranie, ale gdy dochodziło do pojedynków jeden na jeden, bo dwóch odpadło (graliśmy w czterech), robiło się intensywnie. Wybór liczby punktów (maks siedem), które dostaje się za przetrwanie na planszy oraz liczba boosterów pomagały w rywalizacji. Jednak jeśli nie ma się co najmniej trzech graczy, żeby był jak największy bałagan na planszy, gra sporo traci. Próbowałem grać z siostrzeńcem we dwóch z dwoma botami i było bardzo ciężko im się przeciwstawić. Grać samemu nie ma sensu, tym bardziej że gra nie akceptuje wpiętych w tablet Joy-Conów.
Na pochwałę na pewno zasługuje rysowana oprawa graficzna oraz wciągająca w walki elektroniczna muzyka. Jeżeli weźmie się jeszcze pod uwagę klimat kumpelskiej rywalizacji, wtedy gra potrafi cieszyć. Jeśli wciąż odpalacie gry na luźnych spotkaniach z kilkorgiem znajomych, wtedy Gurgamoth będzie potrafił na chwilę zająć Was rywalizacją między sobą. Jednak jeśli ten warunek nie jest u Was opcją, wtedy nie ma sensu wydawać nawet kilku złotych w promce.
Producent: Galvanic Games
Wydawca: The Quantum Astrophysicists Guild
Data wydania: 3 września 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 388 MB
Cena: 35,60 PLN
Platformy: Nintendo Switch, PC
Najnowsze komentarze