Claire: Extended Cut

Horrory to wciąż temat, który nie jest zbyt popularny na naszej konsoli przenośnej. Wyczekiwany Resident Evil Revelations 2 okazał się typowym FPS-em, a o premierze Forgotten Memories nadal cisza. Z tego też powodu każda, nawet najmniejsza produkcja mająca w sobie coś z horroru, jest mile widziana na naszej przenośce. Tym razem postanowiłem przyjrzeć się Claire: Extended Cut, a o tym czy warto wydawać aż 71 PLN, dowiecie się z poniższej recenzji.

Do mrocznego, dość specyficznego klimatu wprowadzi nas rozbudowany wątek fabularny. Historia opowiada o tytułowej dziewczynie, która wycierpiała swoje w dzieciństwie, a los, zamiast nieco ją potem rozpieścić, sprawił, iż bohaterka straciła kontakt z ojcem i młodszym bratem, a matka leży ciężko chora w szpitalu, gdzie też Claire spędza każdą wolną chwilę. Co więcej, protagonistka cierpi na koszmary, które zatracają jej wizję rzeczywistości. Gdy pewnego razu postanawia zejść w szpitalu do bufetu, zauważa, że lokacja zmieniła się ponurą wersję, a lekarzy i pacjentów zastąpiły dusze. Mimo wszystko dziewczynka postanawia ruszać przed siebie i chwilę po rozpoczęciu przygody spotyka owczarka niemieckiego. O przeszłości dziewczyny i aktualnym wątku fabularnym dowiadujemy się właśnie za sprawą rozmowy z psem oraz z porozrzucanych kartek.

1

Zapewne nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że gameplay sprowadza się do eksplorowania mrocznej wersji szpitala i poznawania swojej przeszłości. Snujemy się po korytarzach, unikamy przeciwników, zbieramy przedmioty, a co jakiś czas robimy backtracking. Nic innowacyjnego, ale też nie spodziewałem się po tej produkcji niczego innego. Gra już od pierwszych minut podpowiada nam, by uciekać przed zagrożeniem, a nie walczyć z nim, gdyż jesteśmy praktycznie od razu skazani na porażkę. Gdy tylko na drodze pojawi się stwór, musimy uciekać przed nim błądząc po nieznanych nam korytarzach (oby tylko nie natrafić na ślepe zaułki!). Tajemnicze bestie rzadko dają za wygraną, a gdy stracimy motywację by uciekać i chcemy podjąć się walki, okazuje się, że w ekwipunku znajdziemy jedynie latarkę, która oświetla co ciemniejsze zakątki. Niczym bohater Knock-Knock, ukrywamy się więc przed zjawami, gdyż nie potrafimy w żaden sposób wywalczyć sobie drogi.

Brzmi banalnie, ale w praktyce wcale tak nie jest! Bardzo mała ilość kryjówek doprowadza do uczucia bezradności, a fakt wypalania nawet dwóch paczek papierosów dziennie sprowadza do tego, że już po trzech-pięciu sekundach będziemy ciężko oddychać i łapać powietrze, tracąc jednocześnie siły na dalszą ucieczkę. Napis „game over” jest tu na porządku dziennym, zwłaszcza na początkowych etapach, gdy uczymy się zasad panujących w świecie Claire. Kolejnym utrudnieniem jest niepoczytalność naszej bohaterki. W sytuacjach paniki Claire zaczyna tracić rozum, a gra automatycznie staje się trudniejsza. Co gorsze, wówczas pasek naszego życia drastycznie spada. By nie dopuścić do takich sytuacji, musimy unikać stworów i korzystać z umieszczonych tu i ówdzie telewizorów – na szczęście w każdym leci nasza ulubiona kreskówka z dzieciństwa!

2

Pod względem wizualnym jest całkiem przystępnie. Lokacje są wykonane w pikselowej stylistyce, ale w taki sposób, że wszystko jest szczegółowe, mroczne i ładne. Graficznie można porównać do Lone Survivor, choć moim zdaniem jest tu pod tym względem nieco lepiej. Modele poczwar są niemal identyczne, ale za to oryginalne – zamiast zakrwawionych zombie, mamy tu biało-czarne istoty. Udźwiękowienie również jest przyzwoite, ale już nie zrobi na nikim żadnego wrażenia. Po prostu jest i nie ma się do czego przyczepić (ani wychwalić).

3

Klimat wylewający się z pięciocalowego ekranu OLED, przyciągająca i zarazem przygnębiająca fabuła, trzy etapy życia Claire… To wszystko znajdziecie w recenzowanej tu produkcji. Jeśli lubicie dwuwymiarowe gry eksploracyjne, Knock-Knock przypadł Wam do gustu, a przy Lone Survivor bawiliście się nienajgorzej, Claire: Extended Cut również powinien Was zaintrygować. Niestety, o ile tło fabularne, klimat czy nawet oprawa audiowizualna mogą się podobać, o tyle cena jest tu czymś, co z pewnością nas przerazi. Aż 71 złotych za, uwaga, dwugodzinną zabawę to, nie przymierzając, kpina. Jedno jest pewne, warto dać grze szansę, ale koniecznie trzeba poczekać na solidną obniżkę, powiedzmy do 30 złotych.


Zalety:

  • Klimat
  • Fabuła
  • Oryginalne rozwiązania (rozmowa z psem, oglądanie kreskówek itp.)

Wady:

  • Jednorazowa, dwugodzinna przygoda za 71 PLN

OCENA: 7.5/10


Serdecznie dziękujemy Hailstorm Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Hailstorm Games
Wydawca: Hailstorm Games
Data wydania: 31 sierpnia 2016 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 375 MB
Cena: 71 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *