The Coma: Recut

Horrory jako gatunek lubię najbardziej w formie komiksowej i książkowej. Za to uwielbiam przeróżne media z demonicznymi przeciwnikami i innymi potworami, ale gdy idą w stronę sieczki, a do takiej opcji gry są idealne. Za to już elektroniczna rozgrywka w formie typowej grozy już mi nie podchodzi. Musiałem jednak podjąć się zagrania w taką pozycję, w sumie dopiero po raz drugi, i efekt jest ten sam, ale tym razem gra jest lepiej przygotowana pod względem gameplayu, mimo że to indyk.

Motyw nawiedzonej szkoły jest bardzo popularny w Azji, więc nie powinno nikogo dziwić, że produkcja koreańskiego studia Devespresso Games również ją wykorzystuje. Wcielamy się w Youngho, licealistę, na którego czeka zmierzenie się z egzaminami. Ponieważ zarwał nockę na nauce, zaspał. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że wcale źle na tym nie wyszedł. Gorzej jednak wyglądało to dla chłopaka, z powodu którego doszło do opóźnienia w test, ponieważ, rzekomo, poprzedniej nocy próbował popełnić samobójstwo. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Pierwszy sprawdzian się zaczął, a nasz protagonista zasypia nad arkuszem! Gdy się ocknął, było już ciemno, a sala była opustoszała. Po wyjściu na korytarz spotkał swoją nauczycielkę, ale coś było z nią nie tak – wyglądała dziwnie i tak samo się zachowywała. Najgorsze nastąpiło dopiero po chwilce rozmowy, zaatakowała go! Przerażony uciekł i… na tym zatrzymamy się z opisem. Produkcja nie jest długa, ale fabułę ma całkiem przyjemną, o ile tak można określić scenariusz grozy. Dowiemy się, jakie mroczne sekrety skrywa liceum Sehwa, dlaczego nauczycielka próbowała zabić Youngho i rozwiążemy kilka innych tajemnic. Połowy informacji dowiemy się z dobrze przygotowanych dialogów, resztę zaserwują nam notatki znajdowane na ścianach i trafiające do kolekcji. Przyjdzie nam też dokonać kliku wyborów, które wypłyną na zdobycie jednego z pięciu zakończeń.

Rozgrywka w znacznej mierze polega na eksploracji szkoły. Wędrujemy po korytarzach, grzebiemy w szafkach, plecakach i innych rzeczach w poszukiwaniu przydatnych przedmiotów i notatek. Zagadki występują sporadycznie, najczęściej musimy po prostu znaleźć jakiś klucz czy tym podobne i udać się do właściwego miejsca. Gra również nie karze nam błądzić i szukać wszystkiego w ciemno. Do dyspozycji mamy bardzo konkretną mapę, na której zawsze skazana jest nasza pozycja oraz najczęściej miejsca, w które powinniśmy się udać. W razie całkowitej awarii wystarczy wcisnąć przycisk podpowiedzi, a bohater przypomni nam, co trzeba zrobić. Próba rozwikłania tajemnicy szkoły i naszego położenia nie będzie jednak polegała tylko na chodzeniu. Czasem natrafimy na trzy typy przeszkadzajek, które mogą nas zranić. I tu wchodzą wspomniane wcześniej użyteczne przedmioty. Pośród nich znajdują się przekąski uzupełniające życie, antidotum na zatrucie, bandaż do zatrzymania krwawienia czy kopacze, które utrzymują staminę na stałym poziomie. Tak, w grze możemy stracić życie oraz musimy pilnować stanu swojej wytrzymałości. Wszystko dlatego, że ciągle poluje na nas nauczycielka! Obronić się przed nią nie możemy, pozostaje nam tylko ucieczka i schowanie się. Do tego celu posłużą różne szafki i kabiny w toaletach. Gdzieś tak do dwóch trzecich gry możemy trochę ograniczyć jej pojawianie się, chodząc bez latarki i nie biegając, jednak w ostatniej części będzie gonić nas częściej i bardziej zawzięcie.

Oprawa graficzna został przedstawiona w 2D i jest w pełni narysowana. Styl tych rysunków można podzielić na dwa typy. Pierwszy należy do rozgrywki i jest bardziej kreskówkowy, drugi wychodzi w trakcie dialogów i pokazuje już bardziej realistyczne postaci. Oba ze sobą współgrają i cechują się bardzo dobrą jakością. Co ciekawe, mimo użycia wielu kolorów, twórcom udało się stworzyć ciekawy klimat pod horror. W znacznej mierze wpływa na to coraz więcej makabrycznych obrazków i transformacji, chociażby szkoły, którą widać wraz z postępem fabuły. Audio z kolei jest dobre i zmienia się wraz z częścią budynku, w której jesteśmy – czasem jest spokojniejsze, innym razem intensywniejsze. Inną zmianą jest także chwila, gdy zostajemy zaatakowani. Zanim jeszcze zauważymy nauczycielkę, podkład przechodzi w bardzo intensywny, a gdy niebezpieczeństwo oddala się od nas, znów wraca do stałej melodii.

The Coma zainteresowała mnie przede wszystkim grafiką, dlatego stwierdziłem, że dobra, spróbuję następnego horroru. Potem odkryłem, że historia również jest w porządku i warto czytać każdy świstek papieru, żeby odkryć wszystko, co się w niej kryje. Gorzej jednak już było z rozgrywką. Najbardziej w grach nie cierpię uciekania, konkretnie całej presji, jaka się z nim wiąże. O ile przez jakiś czas dawałem radę, tak, jak się potem okazało, w połowie gry wymiękłem, bo nie mam pojęcia z jakiej paki, mimo przewagi nad morderczynią, i tak mnie zarąbała w szafce, do której się schowałem… To nie na moje nerwy… I tu otwarcie przyznam, że o ile grać już w to nie zamierzałem, tak fabułą zainteresowała mnie na tyle, że dokończyłem grę, oglądając jakiś gameplay na YT (wiem, zło!). Upewniło mnie to, że fabuła, grafa i ogólny zamysł są jak najbardziej w porządku i dla nich warto z tą produkcją się zapoznać. Natomiast jeśli oczekujecie czegoś naprawdę strasznego, gra Was zawiedzie, ponieważ operuje bardziej klimatem grozy oraz odkrywaniem tajemnicy niż konkretnymi jump scare’ami czy psychologiczną zabawą. Jedyny moment, gdy można się przestraszyć, to pierwszy czy drugi atak nauczycielki, gdy nagle zmienia się muza i wiemy, że musimy spieprzać. Tak więc grę mogę polecić osobom, którym nie przeszkadza ciągłe uciekanie (co po czasie w końcu może zmęczyć) i jeśli lubią klimaty grozy oraz eksplorację. Z kolei każdemu, to albo nie lubi notorycznie zwiewać lub szuka horroru z prawdziwego zdarzenia, radzę pomiąć tę produkcję.


Ocena: 6/10


Serdecznie dziękujemy Digerati
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Devespresso Games
Wydawca: Digerati
Data wydania: 21 grudnia 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 1 GB
Cena dla Switcha: 80 PLN

Możesz również polubić…

3 komentarze

  1. Duckingman pisze:

    Czy zastanawialiście się może nad wrzuceniem ocen zrecenzowanych przez was gier z PS Vita i Switcha na portal Metacritic?

    • Quithe pisze:

      Był taki pomysł jakoś trzy/cztery lata temu, jeszcze na starej stronie z większą ekipą. Ostatecznie zrezygnowaliśmy, bo cała robota z tym związana spadłaby na mnie, jako że mi najlepiej (co nie znaczy, że bardzo dobrze xD) idzie tłumaczenie na angielski.
      Może warto będzie to rozważyć ponownie? Trochę mniej roboty mam niż wtedy, ale wcześniej będziemy musieli wprowadzić planowane upgrade’y, czyli najwcześniej za pół roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *