L.A. Noire

O ludzie, kiedy to ja ostatni raz grałem w TPP AAA z Zachodu? 15 lat temu podczas chwilowego grania na PC? I co to mogło być? Na pewno Legacy of Kain: Defiance (dobre było!), Beyond Good and Evil (wspaniała gra!) i dwie części Prince of Persia. A teraz, po tym całym czasie, przyszło mi zagrać w L.A. Noire. Czy okazało się, że tęskniłem do zachodnich, dużych pozycji? Cóż, i tak, i nie.

Dla jasności, mogę wyróżnić cztery okresy swojego grania: 1. za bajtla na Komodorku i Amidze; 2. za nastolatka na Szaraku, którego miał wujek; 3. jakiś rok, dwa w okolicach osiemnastki na PC (nie lubię grać na kompie…); 4. od 5 lat regularnie dzięki Vicie. Japońskie produkcje pokochałem już na Plejaku, ale nie stroniłem od zachodnich. Na PC cierpiałem na deficyt japońszczyzny, więc ograłem kilkanaście produkcji z Zachodu. Jak wiemy, Vita nie szalała z większymi produkcjami zachodnimi i pod to, co ograłem, nie licząc portów platformówek z PS2, właściwie tylko Oddworldy mogę zaliczyć pod tę kategorię. Ale to znowu też jest naciągane, bo samo studio kreuje się na indie (i bądź tu mądry). Tak czy inaczej, na PSV, i od niedawna na Słiczu, egzystuję na jRPG-ach i indykach i jest mi z tym dobrze. Nintendo jednak stara się pokazać, że jego ostatnia konsola jest sprzętem dla wszystkich, więc próbuje też dostarczyć AAA. O ile taki Skyrim zwisa mi i powiewa, a Dooma raczej nie ogram, bo FPS-y i gałki mi się kłócą, tak L.A. Noire zainteresowało mnie settingiem i fabułą.

Akcja gry została osadzona pod koniec lat 40. XX wieku. Wcielamy się w policjanta Cole’a Phelpsa, który ma większe aspiracje niż bycie zwykłym posterunkowym. Na jego szczęście trafiają mu się trzy sprawy, które udaje mu się rozwiązać, ale wychodzi przy tym przed szereg. O ile w tym przypadku wyszło mu to na dobre, tak niekoniecznie musi być tak w przyszłości. Scenarzystom udało się stworzyć wiarygodną historię policyjną, w której pokazali, jak działają układy w służbach porządkowych oraz jak wiążą się ze światem biznesu i nie tylko. Większość spraw, które przyjdzie nam rozwiązać w konkretnych departamentach będzie ze sobą w jakiś sposób powiązana, ale też czekają na nas zazębienia na przestrzeni całej fabuły. Wszystko dlatego, że Cole nie przechodzi tylko od sprawy do sprawy. Do rozwikłania są duże przestępstwa, a na dodatek twórcy zapewnili nam całkiem pokaźną liczbę postaci, które przewijają się przez większość gry (no, przynajmniej dopóki nie umrą). I tu pojawia się kolejny bardzo dobry element tej pozycji, czyli dialogi. Charakter Cola ciekawie gra z różnymi jego partnerami, co prowadzi do interesującej wymiany zdań czy pogaduszek. Zresztą rozmowy z innymi postaciami też są wysokich lotów, również dlatego, że brzmią naturalnie. Bardzo wpłynęli też na to aktorzy, którzy z oddaniem wcieli się w swoje role, i to nie tylko głosem, ale także twarzami. Niby mógłbym się bardziej rozpisać o fabule, ale na tym poprzestanę. Jest po prostu świetna. I to mi przypomina, że lubiłem zachodnie historie.

Rozgrywka dzieli się na dwa elementy i najpierw zajmę się tym ważniejszym, czyli rozwiązywaniem spraw. Przede wszystkim, aby dokonać udanego aresztowania (poza okazjonalną częścią zręcznościową, o czym później), musimy zbierać różne dowody. Są porozrzucane na miejscu zbrodni, w przeszukiwanych miejscach zainteresowania itp. Po prostu chodzimy, szukamy, oglądamy, czasem rozwiązujemy prostą łamigłówkę. Tu muszę wspomnieć o HD Rumble – zamiast wsłuchiwać się w ściszającą się muzyczkę czy wypatrywać ikonki lupy, wystarczy czekać, aż zadrży kontroler. I jest to pierwsze sensowne wykorzystanie tej funkcji z jakim się spotykam. Poza dowodami istotne jest też przesłuchiwanie świadków. I tu pojawia się pewien zgrzyt. Za cholerę nie mogłem na dobre wyczuć, kiedy w odpowiednim momencie zagrać dobrym policjantem, kiedy złym, a kiedy rzucić oskarżeniem (wtedy trzeba mieć dowód na poparcie). Niby twórcy i materiały promocyjne chwalą się tym, że mimika twarzy ściągnięta z motion capture ma w tym pomagać, ale nie pomaga, a przynajmniej nie wystarczająco często. Plus jest jednak taki, że obojętnie, ile gwiazdek za śledztwo zdobędziemy (wpływają na nie zdobyte dowody, zaliczone pytania z przesłuchań i poziom szkód wyrażony w dolarach), i tak sprawę zaliczymy, i możemy lecieć dalej z fabułą. Czyli generalnie koncepcja bardzo ciekawa, ale wykonanie trochę kuleję. Ewentualnie dopuszczam opcję, że to mnie nie szło, ale gdy wykorzystałem koło ratunkowe „zapytaj społeczność”, to też nie wyglądało na to, żeby byli orłami w odczytywaniu podejrzanych i świadków.

Drugą częścią rozgrywki są elementy akcji, tudzież zręcznościowe. Najbardziej drażniące jest jeżdżenie. Nie wiem, chyba trzeba mieć jakieś odpowiednie ustawienie zwojów, żeby lubić jeździć w takich grach z miejsca na miejsce w kiepsko sterowanych autach, a o pościgach to już lepiej nie wspominać. W każdym razie ja takich zwojów nie mam i w niektórych przypadkach było to dość nieprzyjemne doświadczenie, ot chociażby gdy samochód zatrzymał się na jakimś z dupy słupku, który normalnie powinien odpaść. O zjebanym pomyśle na obracanie kamery przy cofaniu już nie wspomnę. Za to ogromną ulgą było dla mnie odkrycie, że nie muszę jeździć o miejsca do miejsca, ponieważ wystarczy tylko dłużej przytrzymać X – alleluja! Następne do wymienia są strzelaniny. Z tym już było mi trochę łatwiej, ale też chwilę zajęło opanowanie. W sumie najbardziej przeszkadza w nich, że przy przejściu w celowanie Cole jest strasznie wolny i trzeba płynnie przełączać się między biegiem, kryciem się i celowaniem. Obstawiam jednak, że dla większości nie będzie to nic nowego i to mój problem. Na koniec zostają randomowe wydarzenia, jak „spieprzaj z rozpadającej się budowy, a jest ciemno i spadniesz wiele razy”, „goń chuja, bo jesteś młodszy”, czy „biegaj po rusztowaniach, bo sam chciałeś tę sprawę”. Same elementy gameplayu są dobre, różnorodne i pasują do koncepcji gry, po prostu niektóre ich kawałki kuleją, i to wyłapią też oblatani w zachodczyźnie. Na koniec tej części bardzo dobra wiadomość – o ile nie wyłączymy tego w menu, to po trzech nieudanych próbach możemy ominąć daną akcję, z czego nie raz z chęcią korzystałem, chociażby żeby przyspieszyć grę (śledzenie potrafi dobić).

L.A. Noire po raz pierwszy ukazało się w 2011 roku na PS3 i Xbox 360, a my, tak jak i mocniejsze ostatnie konsole, dostaliśmy remastera. Gra wygląda dobrze i na Słiczu wypada lepiej niż na oryginalnych platformach. Zaznaczam to, bo widziałem już w necie stwierdzenia, że jest w drugą stronę. Ponieważ sam nie mogłem zrobić tego porównania, spojrzałem na szybko do roboty Digital Foundry, aby to potwierdzić. Sam większość czas z produkcją spędziłem w opcji handheldowej i rzadko zauważałem jakieś spadki animacji, nawet podczas akcji, jak strzelanina, wszystko zwykle działało gładko (w pamięci została mi tylko pościg pod koniec gry, gdy spadki były dłuższe i większe, ale nadal można było grać). Oczywiście widać pewne pójścia na skróty, jak lekko rozmazane i rozpiksleowane cienie czy zblurowane co jakiś czas podczas dialogów postaci z drugiego planu. Nie jest to jednak nic, co by naprawdę przeszkadzało, jeśli nie ma się obsesji na punkcie grafiki. Jakieś trzy godziny pograłem też w doku i muszę stwierdzić, że jakiś szczególnych różnić nie zauważyłem, w sumie główną była mniejsza liczba doczytywanych element z dalszego planu podczas jazdy. Z błędów technicznych ciekawie widać, że im dalej w grę, tym trochę częściej się pojawiają, np. wsadzanie ręki w tekstury czy wybuchający samochód w trakcie scenki (to było niezłe :D), wciąż jednak jest tego stosunkowo mało. Myślę, że Virtuos nieźle poradził sobie z pierwszym swoim portem gry AAA na Switcha i jeśli dobrze pójdzie, będą dostarczać całkiem porządne konwersje.

Jeśli chodzi o audio, to obok fabuły jest najlepszą częścią tej gry. Na początek trzeba wspomnieć o tym, że trudno tu mówić o dubbingu z racji przeniesienia twarzy aktorów. Dostajemy więc po prostu grę aktorską i już nie razi brak odpowiedniej mimiki do słyszanego głosu. Podkład muzyczny jest bardzo dobry w kwestii muzyki oryginalnej, a do tego podbija go selekcja utwór nagranych w tamtych czasach. Wisienką na torcie jest jednak jazz przygrywający w trakcie pobytu w obyczajówce. Pojawiło się też kilka zgrzytów. Przede wszystkim scenki są zawsze dość głośniejsze od reszty gry, a w trakcie pościgów pieprzona syrena w radiowozie tak wyje, że szlag człowieka może trafić. Z pomniejszych rzeczy czasem zwróci się uwagę na nietrafione efekty dźwiękowe.

Tak właściwie nie wiedziałem, na co się piszę, biorąc tę grę. Może gdybym nie wybił się z zachodnich gier, nie czułbym dość często irytacji przy prowadzeniu auta czy podczas innych elementów zręcznościowych. Część z tego spowodował słaby design, np. przy boksowaniu, reszta to już kwestia mojego braku wprawy, np. w strzelankach TPP. To wszystko jednak jest tylko dodatkiem do świetnej historii, nad którą scenarzyści spędzili sporo czasu. Otrzymujemy nie tylko kilka dużych wątków, ale też masę pobocznych, nie wspominając o porządnie zarysowanych charakterach postaci. Poza tym twórcy odwalili kawał porządnej roboty wykopując masę faktów z lat 40. ubiegłego wieku! Jeśli więc szukacie porządnej historii, a dodatkowo lubicie pomyśleć, to pod tym względem L.A. Noire jest pozycją obowiązkową. I nawet gdy gameplay, jaki tu występuje, nie jest na Waszą modłę, to ogromnym plusem jest to, że większości przypadków da się go pominąć (czasem trzeba samemu prowadzić auto). Z kolei osoby wolące urozmaicenie historii rozgrywką również będą zadowolone. Najgorzej będą mieli Ci, którzy szukają gry akcji, a zwrócili uwagę na tę pozycję – zawiodą się, bo jest jej mało. Jeśli nadal macie wątpliwości i powoduje je oprawa AV, to myślę, że rozwiałem je w odpowiednim akapicie. Z grą można przyjemnie spędzić około 20 godzin, gdy skupimy się na samej fabule i nie jeździmy samemu. Czas ten podbije rozwiazywanie zbrodni na ulicach, szukanie ukrytych filmów i kilka innych takich dodatków. Na koniec coś zabawnego, gra ma wbudowane trofki, ale za cholerę nie ma gdzie ich podejrzeć, pojawiają się tylko komunikaty, że coś tam się zrobiło…

PS. W dniu pisania recenzji pojawiła się nowa łatka, wrzucając grę do wersji 1.2. Zapewne poprawia kilka pomniejszych problemów technicznych, o których wspomniałem. Rockstar przypuszczalnie wyda oświadczenie w tym temacie lub jeszcze grający wynajdą jakieś różnice.


Ocena: 7,8/10


Grę do recenzji dostarczył nam sklepplay-asia-banner-szeroki


Producent: Team Bondi
Wydawca: Rockstar Games
Data wydania: 14 listopada 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 27,4 GB – pełna cyfra; 13,1 GB – wydanie pudełkowe (brakujące dane pobierają się w formie patcha)
Cena dla Switcha: 219,90 PLN

Możesz również polubić…

Brak odpowiedzi

  1. alf pisze:

    Nie wiem co Atlusa wzieło na te taneczne Persony. Fajnie byłoby dostać normalną Personę, np. Persona 5 Portable 😀

  2. Duckingman pisze:

    Ma wyjść Super Robot Wars X po angielsku w kwietniu. Podejrzewam, że obie taneczne Persony również ukażą się po angielsku jeszcze w tym roku. Do tego Bloodstained: Ritual of the Night, Rainbow Skies i zapowiadająca się nader ciekawie gra na wyłączność sir Eatcalot. Moim zdaniem ten rok zapowiada się nie gorzej od zeszłego.

  3. alf pisze:

    Jak dla mnie udanym rokiem był 2017. Dostaliśmy na PSV: Tokyo Xanadu, Utawarerumono (obie czesci), Danganronpa V3, The Nonary Games, Ys Lacrimosa of Dana, Chaos Child, …

    Jak natomiast zapowiada sie 2018 ?
    Widze nowe Code Realize Future Blessings, widze druga czesc Hakuouki Edo Blossoms, jakies wzmianki o Catherine (wiadomo kiedy dokladnie sie spodziewac ?), te 3 gry otome od Aksysa i to tyle. Chyba, że jakieś nowe indory, ale te mnie nie interesują.

    • Quithe pisze:

      Catherine ma być pod koniec roku w Japonii.
      NISA ma Lost Child, PQube Omega Labyrinth i coś jeszcze nieogłoszonego (pewnie Punchline czy jakoś tak). Metal Max Xeno ma dostać wydanie po angielsku, ale jeszcze nie wiadomo, kto będzie wydawcą. To przychodzi mi do głowy od tak. Możliwe, że o czymś zapomniałem, a jeśli tak, to wiele więcej tego nie będzie. Obstawię, że coś się jeszcze pojawi, rok dopiero się zaczął. Jednak nie mówię, że będzie to jakieś szaleństwo, żeby nie było.

      • Arst pisze:

        w tym roku z gier wartych uwagi było już chociażby:
        Digimon Story: Cyber Sleuth Hacker’s Memory
        Mercenary Kings Reloaded Edition
        UNDER NIGHT IN-BIRTH Exe:Late[st]
        Secret of Mana
        The Longest Five Minutes
        NeuroVoider

  4. Duckingman pisze:

    W przyszłym roku pewnie przestaną pojawiać się tak często jak teraz nowe gry na Vitę i dopiero będzie zabawnie jak na stronie z Vitą w nazwie głównie będą recenzje gier na Pstryczka 😀
    Ale od razu napiszę, że w pełni rozumiem waszą decyzję. Vita na rynku jest już od ponad 6 lat i jeśli strona ma istnieć w kolejnych latach musi wybiegać w przyszłość, a tam niestety w kategorii handheldów pozostaje tylko Switch :/

    • Szponix pisze:

      Jeszcze co najmniej kilka perełek się pojawi, choćby Catherine 🙂
      Ale chcieliśmy rozszerzyć nieco naszą działalność, oczywiście bez olewania Vity. Nadal w planach mamy napisanie recenzji WSZYSTKICH zachodnich produkcji na PSV. I kilku na Switcha 😉

    • Arst pisze:

      Jeśli chodzi o VItę, to wolę nie wyrokować, jak będzie wyglądać 2019 rok, bo to wcale nie jest takie oczywiste. Wbrew pozorom dostawanie mniejszej ilości gier jest szansą dla handhelda Sony, ponieważ łatwiej trafić do ludzi (i zarobić) wydawcy, gdy konkurujesz z 10 tytułami (co nie jest wcale małą liczbą) w miesiącu niż z co najmniej 50, jak to obecnie wygląda na słiczu. Dodatkowo na Vicie masz już określoną grupę ludzi, odpowiednio sprofilowaną, więc tym bardziej można przewidzieć zachowanie potencjalnych nabywców i komunikować się z nimi, promować swój produkt (najlepszym przykładem jest sytuacja Cosmic Star Heroine, gdzie postępy prac nad tytułem są na bieżąco przekazywane za pośrednictwem twittera, a posty komentowane przez ludzi – https://twitter.com/zeboydgames).
      I mówię to z perspektywy, że sam 2018 obstawiałem o wiele gorzej dla VIty, zwłaszcza w sytuacji “konkurowania” ze słiczem, a jestem co chwilę pozytywnie zaskakiwany.

  5. ginkoge pisze:

    Strona poświęcona konsoli PSVita, a tu recenzja gry na Switcha.

    • Quithe pisze:

      I to już od pięciu miesięcy takie rzeczy :/
      A tak na serio, to gdy zaczęliśmy ze Słiczem, napisaliśmy oświadczenie w tej sprawie, znajdziesz je w kategorii “inne” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *