Final Horizon
Tytułów science fiction w branży elektronicznej rozrywki nie brakuje. I nawet jeśli zawężamy ich liczbę, biorąc pod uwagę jedynie gatunek tower defence, tak na liście wciąż pozostanie pokaźna pula. W związku z tym nowym pozycjom nie jest łatwo przebić się i uzyskać uznanie wśród graczy. Najświeższym pretendentem w podanych kategoriach jest Final Horizon, a my sprawdzamy, czy zdoła sprostać wyzwaniu.
Napisał: Medium
Wyobraźcie sobie daleką przyszłość, w której rozwój technologiczny pozwolił skolonizować planety znajdujące się w odległych galaktykach. Zbudowane kosmicznego imperium wzbudza zachwyt i zapewnia lepsze warunki dla ludzkości, ale przynosi również ogrom problemów. Oczywiście jednym z nich jest obrona przywłaszczonych terytoriów, bo w końcu wszechświat nie istnieje jedynie dla ziemskiej cywilizacji. Właśnie taki problem zostanie przed nami postawiony, a rozwiązać go będziemy mogli jedynie brutalną siłą. Do gry trafiamy w czasie walki o skolonizowanie jednej z planet. Jej mieszkańcy, mechaniczne robale, próbują nie wpuścić nas na swój teren i, podobnie jak my, uciekają od pokojowych rozwiązań. Zostajemy więc zwerbowani przez władze i wyruszamy na odsiecz. Ta i pozostałe części fabuły są przedstawiane przy pomocy krótkich, tekstowych rozkazów. Nie uświadczymy tu żadnego rozbudowana, a mimo to twórcom i tak nie udało się uciec od utartych schematów. Tylko w kilku momentach gra tłumaczy nam naturę świata, ale i tak robi to powierzchownie. Jednak gry z gatunku tower defence często nie mogą pochwalić się majestatyczną historią, więc na ich ocenę wpływa głównie rozgrywka, która musi oferować niezapomniane wrażenia.
Jednak również w przypadku gameplay’u nie doczekaliśmy się innowacyjnych rozwiązań, torujących nową drogę dla przyszłych twórców i ich produkcji. Final Horizon jedynie powiela to, co sprawdziło się na przestrzeni lat i robi to w dość minimalistyczny sposób. Rozgrywając kampanię, poruszamy się po kolejnych, zagrożonych przez najeźdźców planetach. Każda z nich oferuje kilka zadań, które najczęściej sprowadzają się do obrony bazy lub utrzymania budynków odpowiadających za ewakuację. Sprawę trochę ratują misje poboczne, lecz warto zaznaczyć, że nie są one wymagane do ukończenia poziomu. Co więc musimy zrobić, aby na pewno zaliczyć zadanie? Przyjąć rolę stratega obrony i rozstawiać systemy defensywne. Początkowo do dyspozycji otrzymujemy zaledwie dwie konstrukcje. W późniejszych etapach liczba obiektów lekko wzrośnie, ale nie spodziewajcie się szerokiego wyboru. Systemy obronne możemy stawiać wyłącznie na wyznaczonych polach, a za ich budowanie płacimy energią, którą czerpiemy z generatorów. Co ciekawe, a właściwie nieciekawe, tytuł właściwie sam narzuca nam odpowiedni rozkład budowli. Jedyną dostępną, choć także rozsądną opcją jest rozstawienie generatorów na tyłach bazy, a dział obronnych na linii pierwszego kontaktu. Po kilku rundach mogłem więc zapomnieć o planowaniu, bowiem jeden schemat sprawdzał się w każdym kolejnym przypadku. Co prawda tytuł próbuje wprowadzić lekkie zamieszanie poprzez możliwość zmiany obecnie postawionej konstrukcji, ale jest to opłacalne zaledwie w kilku końcowych misjach. Obiekty możemy też ulepszać, co oczywiście zapewnia większą siłę rażenia oraz moc uleczania w przypadku generatorów. I na tym właściwie kończą się nasze obowiązki, czyli, w szybkim podsumowaniu – budowa i ulepszanie budynków. No może nie do końca, bowiem możemy jeszcze od czasu do czasu użyć specjalnej mocy, która objawia się pod różnymi postaciami. Raz będziemy wystrzeliwać z orbity promienie lasera, a kolejnym zasiądziemy za działem, aby wystrzelać nadchodzące robale. Minigierka trwa kilka sekund, więc ciężko odnotować ją jako istotną część gameplay’u. Reszta rozgrywa się automatycznie, a my możemy podziwiać mechaniczną rzeź. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby rozgrywka stawiała jakieś wyzwania, a tym samym zmuszała do przemyślanych ruchów. Niestety w tym przypadku tego nie doświadczymy. Co więcej, kampania prawdopodobnie nawet nie zdąży Was znudzić. Powód jest prosty, ukończenie trybu „fabularnego” zajmuje około 2,5 godziny, o ile nie będziemy koncentrowali się na wypełnieniu wszystkich misji pobocznych. A nawet gdyby komuś jednak przyszło na myśl szybko zmęczyć się grą, twórcy wpadli na pomysł dodaniu kilku zadań polegających wyłącznie na ostrzeliwaniu wrogów ze wspomnianej już orbity. Zasady są te same, ale od czasu do czasu musimy zmienić broń z lasera na rakiety. Nie muszę chyba mówić, jak marny był to pomysł?
Wspomniałem już o kiepskiej różnorodności wież obronnych, więc czas odnotować jak prezentują się przeciwnicy. Jednostki możemy podzielić na dwa rodzaje: latające i naziemne. W walce z pierwszą grupą idealnie spisują się konstrukcje wystrzeliwujące rakiety. Niestety są bezużyteczne w walce naziemnej, do której o wiele lepiej wykorzystać działa automatyczne czy miotacze ognia. Podział na grupy nie świadczy jednak o szerokim wachlarzu przeciwników. Jest ich zdecydowanie za mało i choć mają swoje unikalne cechy, to wciąż odczuwamy niedosyt oraz monotonność. Szkoda, że twórcy nie postarali się o wzbogacenie arsenału i mięsa armatniego.
Na szczęście ukończenie śmiesznie krótkiej kampanii nie wiąże się z odłożeniem konsoli. Do dyspozycji otrzymujemy jeszcze jeden tryb, a opiera się o rywalizację. Mowa o „Score Challenge”, co można przetłumaczyć jako „wyzwania punktowe”. Na liście znajdziemy dziewięć zadań. O ile kampania domyślnie jest prosta i krótka, o tyle w przypadku dodatkowej wariacji rozgrywki możemy manualnie zwiększać poziom trudności. Gracz otrzymuje możliwość wpływu na przeciwników poprzez zwiększanie ilości zdrowia, szybkości poruszania się oraz czasem odradzania. Gdybyśmy na siłę chcieli doszukiwać się w tej grze innowacyjności, to właśnie ten element pod nią podchodzi. Silniejsi przeciwnicy wiążą się z większą ilością zdobywanych punktów, a to z kolei zapewnia lepszą pozycję w sieciowej tabeli. W głównym menu znajdziemy również opcję „Battle Log”. Wchodząc w ten dział, możemy sprawdzić odblokowane jednostki i budynki, przyjrzeć się swoim statystykom, obejrzeć skład, który przyczynił się do stworzenia Final Horizon, oraz przejrzeć trofea.
W końcu dotarliśmy do elementu, który nieco osładza ogólny odbiór recenzowanej pozycji. Mowa o oprawie audiowizualnej. Z uwagi na fakt, iż przygodę rozgrywamy na terenach różnych planet, pola bitwy są dość urozmaicone. Jako dowódca będziemy musieli sprostać zarówno skrajnie niskim temperaturom na zaśnieżonych obszarach, jak i niebezpiecznie wysokim podczas pobytu na magmowej planecie. Same modele jednostek, choć mało urozmaicone, trzymają satysfakcjonujący poziom wykonania. Warto również zaznaczyć, że tytuł działa płynnie. Pomimo jednorazowego incydentu, w którym gra przestała reagować na moje komendy i musiałem ją uruchomić ponownie, nie uświadczyłem wyraźnych spadków animacji i innych błędów. Jednak mam jeden większy zarzut – jest nim kiepska widowiskowość walk, ale poza tym aspektem wszystko wygląda i działa solidnie. Natomiast muzyka podczas gry nie stara wybić się na pierwszy plan, umilając nam zabawę delikatnym podkładem. Zadaniem udźwiękowienia na pewno nie jest energiczne budowanie napięcia. W wyniku tego pierwszy plan dźwiękowy przejmują odgłosy walki. W późniejszych etapach są to głównie działa wystrzeliwującego wiązkę prądu, co staje się troszkę irytujące.
Podsumowując, Final Horizon to pozycja powielająca gatunkowe standardy, i to w bardzo selektywny sposób, lecz opakowana w nową otoczkę wizualną. Słaba różnorodność wszelkich elementów gry przekłada się na monotonię i brak jakichkolwiek emocji. Dodatkowo nasze działania ekspresowo stają się schematyczne. Zatem, czy warto sięgnąć po recenzowaną pozycję? Tylko i wyłącznie, gdy poszukujecie przedstawiciela gatunku tower defence, a inne, lepsze produkcje są już Wam znane. Jednak i w tym wypadku proponuje poczekać na solidną obniżkę.
Plusy:
- Przyzwoita oprawa audiowizualna
- Sprawdza się przy krótkich posiedzeniach
- Rywalizacja w internetowej tabeli wyników
Minusy:
- Powielane schematy
- Zdawkowa fabuła
- Monotonne walki
- Krótka kampania
Grafika: 6
Dźwięk: 4
Gameplay: 3
Ogólna: 4.5/10
Producent: Eiconic Games
Wydawca: Eiconic Games
Data wydania: 03.12.2014 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 130 MB
Cena: 42 PLN
Najnowsze komentarze