Morphite

Czy produkcja inspirowana takimi tytułami, jak Metroid Prime, Ratchet and Clank i Turok, może się udać? Na to pytanie spróbowali odpowiedzieć devi z Crescent Moon Games. Żeby było jeszcze ciekawiej, do gara wrzucili trochę No Man’s Sky. Co z tego połączenia wyszło, dowiecie się już za chwilę.

Akcja Morphite dzieje się w dalekiej przyszłości, w której ludzie skolonizowali już wiele planet, a podróże pomiędzy galaktykami są wręcz ekspresowe. Historia w zaczyna się w chwili, gdy nasz przybrany ojciec w końcu postanawia wysłać nas do pozyskiwania surowców do handlu. Misja powiedzie nas na planetę Aven, gdzie natrafiamy na ślad legendarnego materiału, którym jest tytułowy Morphite. Historia jest tylko pretekstem do popychania nas do dalszej eksploracji kosmosu i służy tylko temu. Nie ma w niej nic ciekawego i nawet gdyby jej nie było, gra by na tym nie ucierpiała.

DOiOhsaU8AAlN5C.jpg large.jpg

Zacznę trochę od końca, ponieważ eksplorację, czyli główny element rozgrywki, zostawię na później. Na początek powiem o podróżach międzyplanetarnych. Nasza bohaterka, Myrah Kale, porusza się po kosmosie małym statkiem, który swoim zasięgiem obejmuje zarówno planety, jak i całe układy słoneczne. Te pierwsze podróże odbywają się właściwie bezstresowo, natomiast dalsze ogranicza ilość paliwa w baku. Jeśli będzie go za mało, żeby dotrzeć do obranego celu, będziemy musieli robić postoje, gdzie albo poczekamy, aż się nam odnowi, albo odwiedzimy kosmiczne BP.

DOiPeXSU8AQ9o4Y.jpg large

Podróże mogą zostać przerwane przez atak wrogiego statku, z którym będziemy musieli się zmierzyć. W takiej chwili w nasze ręce zostanie oddane sterowanie statkiem. Władzę nad okrętem otrzymamy także podczas wpadnięcia w pole meteoroidów. Co ciekawe, omijanie ich bywa trudniejsze niż walka z wrogiem. Każde zderzenie z kosmicznym gruzem lub oberwanie od przeciwnika pozbawia nasz statek punktów „życia”, a ich wyzerowanie cofa nasze postępy do ostatniego checkpointu. Na szczęście w stacjach kosmicznych za gotówkę możemy rozbudować nasz pojazd, zwiększając wytrzymałość czy siłę rażenia.

DOiQrRXUQAAzn_5.jpg large

Gdy już uda nam się dolecieć do jakiejś planety, dostajemy miks strzelanki ze zręczniościówką. Ale zanim zacznie się akcja, bierzemy skaner i pobieramy próbki wszystkiego, co wpadnie pod rękę, aby potem je sprzedać. Natomiast jeśli idziemy ścieżką fabularną, naszym zadaniem będzie dostanie się do jakiejś łatwo dostępnej lokacji. Tu wchodzą właśnie dwa wspomniane gatunki. Poruszanie się to często przeskakiwanie z jednej plaformy na drugą, próba dostania się w jakieś miejsce czy rozwiązywanie prostych zagadek, przy okazji zabijając z pistoletu wszystko, co próbuje nas zabić (ale najpierw to skanujemy, bo martwego się nie da).

DOiQCa_U8AAVEwA.jpg large.jpg

Morphite ma bardzo specyficzną oprawę złożoną z samych brył. Daje to nam sterylny i futurystyczny krajobraz, który jednak nie każdemu będzie odpowiadać. Zaowocowało to dość łatwą implementacją generatora planet, ponieważ tylko miejsca powiązane fabularnie mają z góry ustalony wygląd. Niestety wpłynęło to też na to, iż nasza postać nie ma twarzy, co utrudnia identyfikację się z jej osobą. Towarzyszącego rozgrywce audio nie uznałbym za dobre. Stara się być futurystyczne, ale w pewnym momencie człowiek ma już go dość. Na plus jednak trzeba zaliczyć dźwięki otoczenia, jak chociażby padającego deszczu, oraz dubbing głównych dialogów fabularnych.

DOiRDv_VQAAK0e9.jpg large.jpg

Pod względem wielkości No Man’s Sky nie otrzymaliśmy, ale raczej nikt się tego nie spodziewał, skoro Morphite wyszło także na urządzenia z Androidem. Mimo wszystko na zawartość nie można narzekać, szczególnie że gameplay jest bardzo różnorodny. W końcu na planetach będziemy bawić się w eksplorację i strzelanie, a w kosmosie stoczymy bitwy z innymi statkami oraz wykażemy się zręcznością w unikaniu asteroid. Jeśli chodzi o wady, największą wadą w wersji na Słiczu jest skanowanie. Za każdym razem, gdy podczas analizowania nowego gatunku, ucieknie on nam spod celownika, proces musimy rozpoczynać od nowa, a robienie tego za pomocą pada nie zalicza się do przyjemniejszych rzeczy. Mimo wszystko cena produkcji wynagradza niedociągnięcia, ponieważ 60 złotych to nie fortuna za tak rozbudowaną grę.


Ocena: 7/10


Serdecznie dziękujemy Blowfish
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Crescent Moon Games
Wydawca: Blowfish Studios
Data wydania: 2 listopada 2017 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 586 MB
Cena dla Switcha: 60 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *