Oh…Sir! The Hollywood Roast

„Roast – gatunek rozrywkowy, komedia sceniczna, przeciwieństwo benefisu. Polega na występie roastowanego oraz zaproszonych gości, którzy wygłaszają obraźliwe monologi, często wulgarne, w kierunku roastowanego, ale i siebie wzajemnie” (wikipedia.org).

The Hollywood Roast to druga część serii Oh…Sir! polskiego studia Vile Monarch, która polega na składaniu wiązanek, a następnie rzucaniu nimi w przeciwnika. Jedno z nawiązań do Hollywoodu zobaczymy już w dostępnych postaciach, które swoim luźnym wizerunkiem nawiązują do bohaterów filmów i ludzi z showbiznesu. W trybie kariery z dostępnych postaci wybieramy swojego „wojownika”, a następnie ruszamy na pięć pojedynków. Niczym w klasycznych bijatykach stajemy naprzeciwko siebie na arenie 2D z paskami życia  góry. Przegra oczywiście ten, kto pierwszy utraci wszystkie punkty HP.

DVNjWFJVMAAjzt6.jpg large.jpg

Walki odbywają się poprzez naprzemienną kreacje zdań z udostępnionych fraz. Trud polega na tym, że z tej samej puli wybieramy i i my, i przeciwnik, więc nagle może okazać się, że nie jesteśmy w stanie dokończyć myśli. Na szczęście każda postać ma do dyspozycji dwie indywidualne frazy, które mogą uratować nasze zdanie, albo nawet pozwolić na skonstruowanie bardziej złożonej wiązanki. Samo tworzenie obelgi nie jest zbyt trudne, ponieważ jej konstrukcja zazwyczaj wygląda tak:

  1. Ktoś -> jest (przymiotnik) niż/zrobił (rzeczownik) z  -> ktoś
  2. Ktoś -> jest taki i owaki

Te dwie bazy możemy rozszerzać o dodanie dodatkowej osoby (ktoś i ktoś) oraz poprzez budowanie zdań złożonych. Jednak nie wszystko przejdzie. Gra karze nas odjęciem punktów i stratą kolejki za próbę skonstruowania niepoprawnie gramatycznego zdania.

DVNjwsxVoAAy_6_.jpg large.jpg

Poprawnie ułożone wiązanki są odpowiednio punktowane, a jeśli trafimy w czuły punkt, punktacja jest podwajana. Gdy zbyt często obrywamy, to tracimy życie, ale za to ładuje się pasek comeback. Po napełnieniu możemy go użyć, co dodaje do naszej wypowiedzi specjalną kwestię indywidualną, zapewniającą parę dodatkowych punktów obrażeń. W trybie dla jednego gracza każdy pojedynek jest dodatkowo uwarunkowany różnymi wyzwaniami. Gdy je wypełnimy, otrzymujemy coś, co przypomina Oscary, a zabranie ich odpowiedniej liczby odblokuje dla naszej aktualnej postaci dodatkowe kwestie.

DVNjK8kU0AArhrK.jpg large

Oprawa wizualna idealnie pasuje do tonu produkcji. Odpowiednio przerysowane i karykaturalne sylwetki postaci oraz interesujące tła świetnie budują roastowy, hollywoodzki nastrój. Audio przede wszystkim tworzy recytowanie ułożonych przez nas wiązanek, i tu niestety wychodzi słabość układania zdań z przygotowanych fragmentów. Po prostu w wypowiedziach brakuje emocji…

DVNjp3PV4AAhok-.jpg large.jpg

Podchodząc do Oh…Sir! The Hollywood Roast, trzeba przede wszystkim uświadomić sobie, że jest to produkcja, która idealnie spisze się jako gra imprezowa. Tryb dla jednego gracza to raczej możliwość potrenowania przed przyjściem gości aniżeli coś, na podstawie czego można wystawić ocenę, dlatego w tej recenzji jej nie będzie. Ponieważ gra kosztuje tylko 14 złotych, polecam ją, jeśli właśnie chcecie mieć tytuł nadający się na spotkania. Trzeba jednak wziąć pod uwagę znajomość języka angielskiego na poziomie co najmniej B1, ponieważ nie istnieje polska wersja.


Serdecznie dziękujemy Good Shepherd
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Vile Monarch
Wydawca: Good Shepherd
Data wydania: 18 stycznia 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 593 MB
Cena dla Switcha: 13.99 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *