Dragon Sinker: Descendants of Legend

No i mamy kolejnego RPGa od KEMCO.

Tego wydawcy chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, ponieważ na Vicie pojawiły się za ich sprawą chociażby Antiquia Lost czy Asdivine Hearts. Dragon Sinker: Descendants of Legend jednak jeszcze bardziej wchodzi w klimaty retro niż wymienione tytuły. Już sama historia jest dość sztampowa, ponieważ po tysiącu latach budzi się największy postrach świata, czyli smok…. Oczywiście milenium wcześniej ten stwór został pokonany przez trójkę bohaterów trzech żyjących na świecie ras, czyli ludzi, elfów oraz krasnali, a teraz ich potomkowie muszą zjednoczyć się w celu zdobycia legendarnych broni i znów stawić czoła zagrożeniu. Na plus jednak można zaliczyć wpleciony humor, który jest dość lekki, przez co umila obcowanie z tytułem.

Wędrujemy więc od wioski do wioski, pokonując przy okazji lokacje wypełnione potworami. Zabłądzić, nie zabłądzimy, ponieważ zawsze na mapie mamy zaznaczony aktualny cel podróży. Oczywiście po drodze prowadzimy konwersacje z NPCami. To, co jednak wyróżnia ten tytuł, to podejście do zespołu. Nasza trójka potomków bohaterów nigdy nie stanie ramię w ramię z przeciwnikiem, ponieważ stanowią oni podstawę trzech oddzielnych drużyn. Właśnie do nich możemy werbować napotkane jednostki, tworząc ostatecznie trzy zespoły po czterech bohaterów. Mimo że pomysł wydaje się ciekawym rozwiązaniem, to ostatecznie sam skończyłem, używając tylko pierwszego zespołu, trochę zabrakło tu zmuszenia gracza do zmiany podejścia.

Walki oczywiście, jak to w tego typu RPGach przystało, są losowe. Idziesz i przenosi cię na oddzielną arenę, gdzie nasza drużyną staje na przeciwko wrogom. Ciekawie za to rozwiązano umiejętności specjalne podzielone na ataki magiczne i fizyczne. Gdy te pierwsze skupiają się na pobieraniu many, te drugie zmniejszają ilość życia. Reszta elementów pozostała w klasycznym kształcie. Najważniejsze jednak jest to, że punkty doświadczenia zdobywają nawet te jednostki, która nie uczestniczyły bezpośrednio w starciu.

Gra dodatkowo szczyci się systemem klas, jednak nasi bohaterowie mają tylko jedną, przypisaną z góry. Dopiero przy NPCach możemy wybierać w maksymalnie 16 zawodach. Jednak aby odblokować wszystkie, musimy zrekrutować posiadającą daną specjalizację jednostkę. Dopiero wtedy możemy ją przypisać do pozostałych. Jak można się domyślać, one też mają swoje poziomy i wpływają na odblokowanie kolejnych umiejętności.

Grafika została upodobniona do 8 bitowych produkcji. Co to w praktyce oznacza? Przede wszystkim dość ograniczone ukazanie planszy na mapie świata. Dodatkowo bardzo ubogo wyglądają efekty czarów czy ataków specjalnych. I o ile do samych wojowników nie można się przyczepić, bo zostali wykreowani dość szczegółowo, tak sylwetki przeciwników mogłyby być bardziej dopracowane, zwłaszcza że nie jest ich dużo. Audio natomiast mnie osobiście męczyło. Jednak zrobić coś porządnego w tej aranżacji nie jest łatwo i tym razem nie wyszło.

Czy warto wydać 63 złotych na Dragon Sinker: Descendants of Legend? Osobiście poczekałbym na obniżkę. Dodatkowo mogę polecić ją głównie osobom, które obcowały z RPGami z np. NESa, ponieważ oddaje ona ten klimat, więc można poczuć lekką nostalgię.


Ocena: 5/10


Serdecznie dziękujemy KEMCO
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: EXE Create
Wydawca: KEMCO
Data wydania: 17 września 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 408 MB
Cena: 62 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *