Inferno Climber Reborn

Gdy śmierć przychodzi dwa, albo i więcej, razy.

Zaczynasz swoją przygodę, stając naprzeciw swojemu największemu wrogowi. Twoi upadli towarzysze, których zwłoki mijałeś po drodze, gwarantują, że czeka cię ciężka walka. I tak oto twoim oczom ukazuje się wielki smok i załatwia cię jednym ciosem. Jak widać, fabularnie otrzymujemy jeden ze znanych schematów. Tym razem pomysł został pociągnięty dalej w taki sposób, że zostajemy przywróceni do życia przez kostuchę i zesłani do piekła w celu zdobycia dla niej kilku wyjątkowych kamieni.

Po zmartwychwstaniu zaczynamy od wybrania jednej z kilku klas postaci. Oczywiście każda ma swoje wady i zalety, jednak i tak po wyjściu z grobu zaczynamy jako goły i wesoły awanturnik. Mimo że chwilę wcześniej staliśmy przed olbrzymim smokiem, to nie przeszkadza w ogóle, aby Śmierć od początku tłumaczyła nam, jak się walczy. Pięściami rozwalamy blokujące nam drogę skrzynie, w nich znajdujemy naszą pierwszą broń – deskę, i zaczynamy szukać, jak ją wyekwipować.

I tutaj twórcy naprawdę zaszaleli, ponieważ mamy na to dwa sposoby. Pierwszym jest wejście do ekwipunku, wybranie interesującej nas rzeczy i założenie jej, albo możemy zrobić to z poziomu HUDa. Zaproponowanie tej drugiej opcji zwiane jest z prowadzeniem mechanik, które wymuszają na nas częste wykorzystywanie zawartości plecaka. Niszczenie się ekwipunku sprawia, że musimy dość często zmieniać broń, głód powoduje sięgnięcie po jakąś zagryzkę, a spadające życie po miksturkę życia. Niestety coś, co w miarę działa, gdy w pobliżu nie ma przeciwnika, trochę gorzej sprawdza się podczas starcia, gdy np. szybko musimy się uleczyć.

W action RPGach tak naprawdę najważniejsze są dwie sprawy – wciągające walki oraz eksploatacja terenów. Walki są nudne, ponieważ namierzamy przeciwnika i go nawalamy. Przy czym jeśli nie zablokujemy kamery, trafienie wroga staje się naprawdę trudne. Pojedynki polegają na używaniu ataków przypisanych do broni. Jeśli jest to broń biała, to siekamy, a laska maga ma przypisane zaklęcie. To rozwiązanie sprawia, że nie stworzymy żadnych kombinacji ataków, przez co pojedynki stają się monotonne.

Eksploatacja terenów łączy się bezpośrednio z oprawą graficzną Inferno Climber: Reborn. Plansze nie są generowane losowo, dzięki czemu twórcy mogli się skupić na ich dopracowaniu. I to im się udało. Mamy tu wiele pochowanych komnat czy ciekawych rozwiązań, jednak to wszystko zaburzone jest tym, że nasza postać potrafi się zaciąć między teksturami. Czasami, po kilkuminutowych walkach uda man się wydostać, czasem nie i tracimy postępy… W tle nie zawsze będzie nam coś grało, ponieważ przez większość rozgrywki za oprawę audio będą odpowiedzialne różne dźwięki, takie jak szum wiatru, odgłos deszczu czy grzmoty. To naprawdę się sprawdza, ponieważ buduje dość surowy klimat pasujący do całości.

Krzywdzące dla Inferno Climber Reborn byłoby nazwanie jej grą złą, raczej nazwałbym ją jako niedopracowaną. A to, że miała pomysł na siebie, udowadnia śmierć postaci. Nie oznacza to końca gry, ponieważ wcielamy się wtedy w kolejną klasę, a naszą poprzednią inkarnację możemy ożywić. Nie zmienia to jednak faktu, że nieraz utniemy między teksturami czy nie zdążymy wybrać miksturki życia w czasie walki. Za te premierowe 48 złociszy można się zastanowić, jeśli ktoś lubi ten gatunek.


Ocena: 5/10


Serdecznie dziękujemy Arc System Works
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Island Co.,Ltd.
Wydawca: Arc System Works
Data wydania: 16 maja 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: MB
Cena: 48 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *