The Fox Awaits Me
Nie lubię moe, ale The Fox Awaits Me sprawiało wrażenie, że jest tam coś więcej. Na pewno wpłynęły na to ładne ilustracje i wyraźna obecność sił nadprzyrodzonych.
Sztampowo głównym bohaterem jest chłopak, który nagle odzyskuje świadomość, ale nie ma żadnych wspomnień. Ten nasz budzi się w bambusowym lesie, kompletnie skołowany. Idąc przed siebie spotyka Shuę, lisicę, która przyjęła ludzką postać. Dowiadujemy się od niej, że nas zna, ale też widać, że nie pali się do wyjaśnienia sytuacji. Za to zaprowadza nas do swojego domu z obietnicą pomocy w odzyskaniu wspomnień. I oczywiście to w trakcie gry próbujemy zrobić, ale nie będzie to zadanie łatwe, także dlatego, że czyha na nas kostucha.
Fabuła została oparta o azjatyckie mitologiczne spojrzenie na lisa. W tamtych regionach są to chytre istoty, które przyjmują postać kobiet, by uwodzić mężczyzn. Jest ku temu powód, ale że nie pada od razu, to i ja go nie zdradzę. Możecie sobie już jednak wyobrazić, jaką bohaterką jest Shua. Nieustannie drażni się z Kaitem, wodzi go za nos, i ewidentnie ma wobec niego jakiś plan. Ale gdy ją poznajemy, nawet się nie spodziewamy, jaką ma moc. Szybko okazuje się, że potrafi robić klony i wiele więcej. Ewidentnie też podkochuje się w bohaterze, co wiąże się z jeszcze większą ilością droczenia. Nie lepsza jest Mimiru, górskie bóstwo, które napotykamy wkrótce po poznaniu Shuy. Loli blondynka jednak wydaję się dowalać nam tylko dla frajdy. Całe szczęście też bohater ma jednak sprawne hamulce. Ostatnią poznaną osobą jest Karin, to aspirująca do posady ponurej żniwiarki taka trochę niedojda, która wiecznie przeprasza.
Historia jest intrygująca już od początku i śledzi się ją z zainteresowaniem. Widać, że lisica ma jakiś cel, Mimiru próbuje nas przestrzec, a Karin… wplątała się w to wszystko. Kłopotliwe bywają jednak momenty, gdy nagle wydarzenia lub lokacje przeskakują na zupełnie inny tor. Zwykle wkrótce później są wyjaśnione, ale nieprzyjemny mętlik przez chwilę się utrzymuje. Mimo wszystko fabuła ma sens, a wydarzenia w większości są ze sobą powiązane. Jeśli ktoś lubi tajemnice i siły nadprzyrodzone, powinien być ukontentowany, szczególnie że otrzymujemy wgląd w kolejny ciekawy element azjatyckiej mitologii. Jednak to, co sprawia problemy, to szczegóły związane z wiekiem bohaterki. Jak do wyjaśnienia przeszłości Shuy byłem w stanie jeszcze przymknąć oko na te wszystkie seksi gierki prezentowane przez lisicę, a także drażnienie się lolitowej Mimiru (jej nie taki młody głos w tym pomógł, także spora rezerwa bohatera względem tych anonsów), tak jednak twórcy granicę musieli przekroczyć… Niestety pełne opisanie, o co chodzi, będzie sporym spojlerem, więc „uderzenie w ślinę dziesięciolatki (na oko) z wyraźnie starszym kolesiem” musi wystarczyć. I perfidne ze strony scenarzystów jest to, że ma to sens ze względu na opowieść, jaką sobie wymyślili. W tym momencie zastanawia mnie też, po cholerę w ogóle istnieje PEGI, skoro wklepali The Fox Awaits Me ograniczenie od lat dwunastu (w grze pojawia się też trochę krwawej przemocy) z dopiskiem o „podtekstach seksualnych” (pierwszy raz takie widzę). Gdy już przebolejemy nieprzyjemne wyjaśnienie przeszłości, czeka nas średni finał. Jak na skalę akcji, jaką przeprowadzają bohaterowie, odzew przeciwnika wydaje się wręcz znikomy. Nie brakuje też przesady w nadaniu jednej osobie nadnaturalnie dużej siły czy już przewidywalnej końcówki. Na szczęście jest to mniejsza część gry.
Zaskakująco proste było odkrycie od razu prawdziwego zakończenia, a testowo wybierałem pierwsze odpowiedzi. Raz trafiłem na jedno z trzech złych zakończeń, ale wystarczyło wrócić do zapisu z wyborem (tak, można tu robić zapisy w trakcie wyboru!) i wybrać druga opcję, by pojechać dalej. W produkcji są też wbudowane trofea, co pokazało mi, że w trakcie tej ścieżki zobaczyłem też już normalne zakończenie, więc osobnego podejścia do gry mi się robić nie chciało. Całkiem możliwe, że będzie to tylko kwestia jednej decyzji w odpowiednim momencie, tak jak to było ze złym endingiem i potem prawdziwym. Pozostałe decyzje pozwolą również odkryć różne możliwości pomniejszych wydarzeń. Poza fabułą do obejrzenia jest siedem dodatkowych scenek, które powinny pojawić się po odkryciu wszystkich, hm, znajdziek (endingi, galeria itp.) w głównym wątku. Jednak te góra dziesięć godzin spędzone z grą nie zachęciło mnie, by próbować zobaczyć wszystko.
Sporą zaletą The Fox Awaits Me jest grafika. Pomijając już małoletni wygląd postaci, rysunki są naprawdę dobrze i ładnie narysowane. Mimo że gra nie jest długa, przewijamy się przez kilkanaście miejsc, które są bardzo detaliczne i atmosferyczne przygotowane. Bardzo dobrze wypadają też postaci, co widać na rysunkach i aż zapytam wydawcę, czy może nie mają jednak chęci zrobić czegoś z bardziej wiekowo adekwatnymi postaciami… Warto też podkreślić, że dziewczyny są w ciągłym ruchu. Częsta zmiana mimiki to jedno, ale też delikatnie się bujają, mrugają i po prostu sprawiają wrażenie żywych, czego nie można by powiedzieć o statycznych grafikach. Aby podczas gwałtowniejszych scen nadać grze tekstowej większej dynamiki, twórcy nie stronili od nakładania efektów graficznych, jak rozprysk krwi czy pokrycie ekranu warstewką lodu, by wyraźniej zaznaczyć, że został użyty atak magiczny. O ile przy grafice widać, że twórcy się napracowali, tak przy efektach dźwiękowych już im się zbytnio nie chciało. Po prostu są cienkie, a najbardziej denerwuje trzask, który ma podkreślać, że bohater będzie krzyczał. Jest to i nienaturalne, i dziwne, bo sam dźwięk jest bardzo nijaki. Co zabawne, został też użyty zamiast konkretnego wybuchu. Muzyka jest w porządku jako podkład, ale nie sądzę, by ktokolwiek zwrócił na nią większą uwagę. Zaskoczyło mnie za to, że od razu w menu była mocno ściszona, zwykle w VN-kach na starcie jest za głośna.
Tekst w oknach dialogowych jest czytelny, choć jest w nim kilka literówek. Jednak przy szybszym przeskakiwaniu do następnego dialogu pojawia się problem ze śledzeniem tekstu, a właściwie osoby wypowiadającej się. Po pierwsze, wpływa na to umieszczenie imienia osoby wypowiadającej się – jest na środku ramki. Jeśli mówi bohater, takiego infa nie ma. W momencie przeklkiwania tekstu nasz wzrok nie skupia się na środku ekranu, tylko kieruje się na lewo, gdzie zaczyna się zdanie. Gdyby z tej samej strony było imię, na pewno byłoby łatwiej. Jednak większym problemem jest brak ucięcia dialogu wraz z przeskokiem do następnej linii. W związku z tym nieraz kończy się na tym, że czytamy linie bezgłośnego bohatera z podkładem głosowym jednej z dziewczyn. Nieraz złapałem się na tym, że czytam, i nie wiem kogo, a wykonanie dodatkowej pracy w postaci szybkiej rozkminy, kto się wypowiada, nie działa na korzyść czytelności. Na pocieszenie można napisać, że jakość japońskiego dubbingu jest bardzo dobra. Z ciekawości spróbowałem koreańskiego, ale szybko nie odtrącił. Shua ma w nim jeszcze młodszy głos i to już była przesada, szczególnie że włączyłem tę opcję akurat w scenie łóżkowej, w której zalecała się do Kaito.
The Fox Awaits Me jest grą ciekawą z kilku względów. Jak przystało na ten gatunek, jednym z nich powinna być fabuła. I tak jest, scenarzystom rzeczywiście udaje się wciągnąć gracza w historię kolesia bez pamięci i wabiącej go lisicy w ludzkiej postaci. Nie ma tu, wbrew pozorom, zabawy w ścieżki romantyczne, naszym jedynym zadaniem jest odkrycie, co się wydarzyło i jakie są tego następstwa. Przez około 3/4 gry poziom jest w miarę równy, niestety wyjaśnienie przeszłości idzie w wiekową kontrowersję. I choć to tylko raptem kilka linii dialogowych, tak jednak razi. Finał gry jest już średni i jest to efekt przesadzenia twórców ze skalą – wcześniej fabuła była bardziej spokojna, klimatyczna, nie szła w taką pompę, jaką twórcy spróbowali wsadzić na koniec. Na plus można też zaliczyć grafikę, tak ogólnie, oraz różne uproszczenia, jak banalna droga przez wybory do właściwego zakończenia czy możliwość zapisu gry na ekranie wyboru. Miejscami trochę gorzej ma się czytelność. Biorąc to wszystko pod uwagę, mogę powiedzieć, że produkcję można sprawdzić, jeśli ma się jakąś tolerancję na moe i loli w dorosłych rolach, ale radziłbym poczekać do promocji.
Ocena: 6,5/10
Serdecznie dziękujemy Cosen
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry
Producent: Talesshop, Cosen
Wydawca: Cosen
Data wydania: 16 kwietnia 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 2,9 GB
Cena: 164 PLN
“Nie lubię moe, ale The Fox Awaits Me sprawiało wrażenie, że jest tam coś więcej.”
Powiedziała osoba, która ma jakąś chorą awersję do czegoś i w końcu spróbowała coś w danym stylu skonsumować, po czym uświadomiła sobie, że ta chora awersja jest chora, lecz nie chce tego przyznać.