Undead Horde

W większości gier przygodowych wcielamy się rolę szlachetnego bohatera, który odważnie walczy z mrocznymi siłami zła. Co jednak, gdyby role te odwrócić?

Undead Horde to właśnie takie Diablo w krzywym zwierciadle. Naszym bohaterem nie jest długowłosy blondyn o niebieskich oczach. Zamiast tego kontrolę przejmujemy nad wskrzeszonym przez ciekawskiego kurczaka Nekromatą, który na horyzoncie widzi tylko jeden cel – destrukcję. Pora więc przećwiczyć złowrogi śmiech, wyczyścić najeżony kolcami hełm i wyruszyć w drogę pełną płonących wiosek i czarnej magii.

Koncepcja ta może co niektórym przypomnieć o klasycznym już Overlord z 2007 roku, który prezentował podobny pomysł. Undead Horde wyróżnia jednak rozgrywka. Jej trzonem jest przypominający właśnie Diablo hack’n’slash z bardzo silnym nastawieniem na zbieranie coraz potężniejszego ekwipunku. I choć w walce uczestniczyć możemy bezpośrednio rozwalając czaszki dzielnych żołnierzy toporem lub paląc domy kulami ognia, sukces naszych podbojów jest uzależniony od efektywności wojska.

Poza bezpośrednim sterowaniem awatarem musimy bowiem wydawać polecenia podążającymi za nami nieumarłymi. Nasz ogon może się początkowo składać z zaledwie kilku podstawowych kościotrupów. lecz zbierając punktu doświadczenia i levelując naszą postać limit ciągle powiększamy. Żołnierzy możemy przyzywać w grocie pełniącej rolę naszej głównej siedziby. Co jednak jeśli nasi podwładni polegną w trakcie bitwy? Oznacza to, że musimy wracać z powrotem do bazy, aby uzupełnić siły? Tutaj przydane okazują się umiejętności nekromanty. Każdego zabitego przeciwnika możemy wskrzesić, przejmując w ten sposób kontrolę nad jego ciałem i wysyłając go naprzeciw dawnych sprzymierzeńców.

I choć ogólny pomysł wydaje się ciekawy, a obserwowanie ciągle rosnącej armii jest satysfakcjonujące, Undead Horde cierpi przez powtarzalność. Naszym podopiecznym możemy wydać zaledwie dwie komendy na przemian – atak i odwrót. Jednostki atakują cele mniej więcej znajdujące się we wskazanym przez nas kierunku, my dodatkowo możemy rzucić zaklęcie wzmacniające, które zwiększy ich skuteczność, od czasu do czasu przytrzymamy przycisk w celu ożywienia poległych postaci i bitwa kończy się. A potem robimy jeszcze raz to samo. I jeszcze raz. I jeszcze raz.

Przez większość gry nie mamy tak naprawdę większego wpływy na przebieg rozgrywki i po prostu obserwujemy jak akcja toczy się obok nas. Całość wydaje się więc być maszynką do grindu, który prowadzi do odblokowywania coraz silniejszych przedmiotów i jednostek. Uczucie stopniowego progresu jest zdecydowanie bardzo ważne w grze o przywódcy nieumarłej armii, lecz samo w sobie nie jest w stanie usprawiedliwić nieciekawej rozgrywki.

Myślę, że koncept Undead Horde dobrze się sprawdzi w modelu przenośnym. To idealna gra do zabicia kilku minut w pociągu, wyłączenia jej po dojechaniu na stację i kontynuacji zabawy kilka godzin później. Na dużym ekranie tytuł nie radzi sobie niestety zbyt dobrze i przy dłuższych posiedzeniach staje się nużący. Jeśli jednak lubicie grindowanie i proste mashowanie przycisków, dzieło 10tons powinno dostarczyć wam dawkę przyjemnej rozgrywki. Minimalistyczny styl graficzny jest miły dla oka, dialogi wypełnione są czarnym humorem, a dodatkowo wszystko działa wyjątkowo płynnie.


Ocena: 5,5/10


Serdecznie dziękujemy 10tons
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: 10tons
Wydawca: 10tons
Data wydania: 15 maja 2019 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 640 MB
Cena: 67,99 PLN


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *