Kill la Kill – IF

Anime „Kill la Kill” uwielbiam, ponieważ jest totalnie pojechane w swojej parodycznej konwencji, a przy tym wychodzi też poza nią, przekazując kilka istotnych wartości. W związku z tym gry odpuścić nie mogłem.

Jednym z głównych punktów, które miały zachęcić fanów animacji do sięgnięcia po grę, była fabuła. Przy jej rozpisaniu brał udział oryginalny twórca, Kazuki Nakashima, a jej tok miał kręcić się wokół alternatywnego rozwoju znanych nam już wydarzeń. Na początku poznajemy opowieść z perspektywy Satsuki, potem przechodzimy do Ryuko. Ponieważ są to te same wydarzenia, przynajmniej połowa scenek się powtarza, zarówno pod względem kolejności, jak i tego, jak się toczą, więc przy drugim podejściu wchodzi trochę znużenia powtórką. Co do samego alternatywnego scenariusza… Coś mi nie pasowało, niektóre wydarzenia kojarzyłem, inne wydawały się dziwne, więc skończyło się na tym, że zacząłem oglądać po raz drugi animu (bardzo dobry wybór, polecam wszystkim powrót!). Generalnie sprawa wygląda tak: zostaje pomięty cały wstęp, historia zaczyna się od wolnych wyborów w akademii, czyli np. pierwsza walka Ryuko to pojedynek z czwórką pomagierów Satsuki. Potem część jest podobna, ale zostaje pomięty cały wątek ataku na inne szkoły, bunt przeciw Ragyo jest trochę zmieniony, a wraz z nim wchodzi konkretna zmiana, która… Cóż, powiemy tyle, że pasuje do konwencji i generalnie dobrze się to ogląda. Szału nie ma, ale fani raczej nie będą narzekać. Z kolei osoby, które nie widziały animacji, po grze powinny nabrać chęci na obejrzenie właściwej opowieści.

Walki zostały przedstawione w pełnym 3D i rozgrywają się na arenach, co bardzo dobrze pasuje do konwencji bazującej na super strojach. W końcu szybki podlot przez całą długość pola walki z mocnego wybicia wydaje się w takich okolicznościach bardzo naturalny, prawda? No właśnie, tak samo radosne jest nabijanie ciągów ataków, używając po kilka razy przycisku bliskiego ataku, dalekiego i specjalnego. Ponieważ za grę odpowiada Arc System Works, to twórcy zadbali o to, by ciosów i form ataku nie brakowało. Do tych podstaw dochodzą jeszcze trzy super ataki i jeden kończący. Jednak, aby z nich skorzystać, najpierw trzeba nabić paski mocy. Można je też przerobić na pojedynek o to, kto jest twardszy. To akurat najsłabszy element walki, bo tak właściwie gramy w papier, kamień, nożyce i niestety trzeba wygrać trzy razy, by móc odpalić atak kończący. Generalnie jednak sama idea pojedynków na arenie, choć bardzo jej nie lubię, w tej konwencji i tak przedstawiona jest bardzo atrakcyjna. Ale…

Mam wrażenie, że decydenci nie trafili z gatunkiem. Gameplay jest bardzo przyjemny przy walce z AI i przechodzenie fabuły dało mi dość frajdy, aby chcieć więcej. Niestety oba podejścia do „Story Mode” nie dają dość czasu z grą, aby odczuć pełnię satysfakcji. Za to pokazują, jak dobrze ta konwencja sprawdza się przy walce z minihordami czy przeciwko kilkorgu twardszych wrogów na raz. I, ponieważ część fabularna skupia się tylko na Satsuki i Ryuko, to nie mamy szansy bardziej zagłębić się w pozostałe sześć postaci, które też maja różne ciekawe zdolności. To, że lubię kopaniny i nie przeszkadza mi walka z AI, to pewnie część z Was kojarzy z innych moich tekstów. W tym właśnie aspekcie przejawia się przewaga klasycznych bijatyk nad Kill la Kill IF – już chociażby głupia arkadowa wieża daje jako taką zachętę do stoczenia choć kilku pojedynków każdą postacią, by ją choć trochę poznać. Tutaj niestety tego nie ma – są albo pojedyncze walki przeciwko innym silnym, albo survival, albo posiekanie jak największej liczby garniaków. Dodatkowym argumentem do mojej teorii, że produkcja lepiej sprawdziłaby się jako solowy slasher, jest multi. Po pierwsze, ile minęło od premiery… Miesiąc może? W każdym razie ani razu nie udało mi się znaleźć przeciwnika w sieci. Jeśli chodzi o lokalnego versusa, udało mi się przetestować grę wspólnie z dwoma kumpami i się po prostu nie wciągnęliśmy w taką zabawę. Nikt nie kwestionował rozgrywki w jej ogólnych założeniach, ale nie dawała całkiem dobrego zbalansowania postaci i tego poczucia „pojedynku”, jaki oferują gry 2 i 2.5D, jak chociażby Tekken czy Mortal Kombat.

Jednym z powodów, dla których walki z AI w trybie fabularnym tak mi się podobały, jest to, że twórcy zrobili świetną robotę w próbie przeniesienia animca do gry. Kreska „Kill la Kill” jest przez większość czasu karykaturalna i luźna, ale bardziej poważna forma, którą dobrał team artystyczny do gry, sprawia, że czujemy klimat oryginału. Przede wszystkim jakość grafiki jest bardzo dobra, wszystko działa super płynnie w 60 fps-ach, a do tego dostaliśmy dużo filmowych animacji, które podbijają jakość akcji. Naprawdę, każdy pojedynek, w którym przynajmniej jedna osoba jest w stanie wykonać lepsze akcje, sprawia, jakbyśmy byli w środku walki z animca. Do tego dochodzi genialna gra aktorska obsady znanej z serialu i bardzo dobra muzyka i efekty dźwiękowej. Może i przesadzę, ale oprawa Kill la Kill IF to majstersztyk w tej konwencji.

PS. Dopiero przy wstawianiu recenzji przypomniało mi się, że miałem też napisać o stonowaniu nagości i, przede wszystkim, krwi. Jednak skoro zapomniałem o tym, to chyba jednak aż takiego znaczenia nie ma.

Mam spory problem z podsumowaniem, a raczej z oceną końcową. Z jednej strony produkcja ma ciekawy system walki i niezły potencjał do bycia slasherem w typie Senran Kagury, co dobrze pokazuje część fabularna. Z drugiej strony twórcy myśleli o tej grze bardziej jako o bijatyce arenowej i tu już nie sprawdza się tak dobrze z powodu braku chociażby trybu arkadowego i niewciągającego kanapowego multi. W przypadku slashera Kill la Kill IF jest po prostu za krótkie i aż żal, że pozostałe postaci nie mają swoich scenariuszy. Jednak to, co dostajemy, jest na tyle ciekawe i świetnie wyglądające i brzmiące, że jednak warto do tej gry podejść. Dam więc szóstkę oraz zostawię Was z zaleceniem, żeby grę kupić na promocji, Im większymi fanami serialu jesteście, tym bliżej ceny premierowej możecie podejść, ale pełnej będzie żałował każdy, to na pewno.


Ocena: 6/10


EDIT (16.01.2020 r.)
W przeciągu kilku miesięcy od publikacji recenzji pojawiły się swa patche, które poprawiają wiele niedociągnięć w balansie postaci, kamerze itp. Co ważne, do zestawu grywalnych zawodników dodano też bezpłatnie kolejną dwójkę: Nudist Beach D.T.R i Mako Mankanshoku. Nie miałem już możliwości tego sprawdzić, ale dzięki takiemu zabiegowi gra powinna się trochę wybić ponad 6/10, które dałem wersji premierowej.


Producent: Arc System Works, A+ Games
Wydawca: PQube (EU), Arc System Works (NA)
Data wydania: 26 lipca 2019 r.
Dystrybucja:
cyfrowa i fizyczna
Waga: 7,66 GB
Cena: 240 PLN


Tekst powstał dzięki naszej współpracy z Play-Asia! Dzięki Waszym zamówieniom zrobionym tam przez wejście przez nasz reflink oraz/lub z użyciem naszego kuponu zniżkowego będziemy w stanie zrecenzować jeszcze większą liczbę gier.

play-asia_mypsvita


Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *