Is It Wrong to Try to Pick Up Girls in a Dungeon? Familia Myth Infinite Combate

Pewnie wszyscy trafiliście już na gry wydmuszki. Natomiast Is It Wrong to Try to Pick Up Girls in a Dungeon? Infinite Combate jest tak puste, jak duże są piersi Hestii.

Zacznijmy od kolorowej skorupki, którą jest „Is It Wrong to Try to Pick Up Girls in a Dungeon?”.  Że coś takiego istnieje, ogólnie wiedziałem, ale niezbyt kojarzyłem, o co w tym chodzi. Okazuje się, że najpierw była novelka, potem manga i oczywiście anime. Z gry dowiedziałem się, jaki jest punkt wyjścia dla świata i muszę stwierdzić, że jest idiotyczny. Otóż z nieba zstępują na ziemię bogowie, którzy chcą doznać trudów życia, jakich doznają ich kreacje. Co więc robią? Zachowują jak typowy Janusz biznesu, który schodzi na dniówkę na halę popatrzeć jak inni pracują. Sam roboty żadnej nie wykona, za to pośle ludzi do lochów, żeby ryzykowali życiem, zabijając potwory i zbierając skarby, aby panu było dobrze. No i ewentualnie żeby pochwalił i podniósł punkty statystyk. Gdzie więc te trudy? Chyba tylko na początku, jeśli któreś z bóstw ma słaby start. Tak to wygląda w familii Hestii, na którą składa się tylko ona i zakręcony wokół niej Bell. Jest u nich tak źle, że podczas bankietu dla bogów dziewczyna planuje podkradanie jedzenia dla swojego podwładnego. Natomiast podwładny w tym czasie ryzykuje życie w lochach, żeby wielka bogini miała co zjeść i za co za czynsz zapłacić. Z wszystkich dialogów, które przeczytałem podczas pięciu rozdziałów fabularnych (z czternastu), tylko te sceny i informacje miały jakiekolwiek znaczenie. Reszta jest kompletnie nieciekawa, począwszy od postaci, przez ich motywy, po w ogóle cały świat „DanMachi”. Tu nawet humoru nie ma… Poza tym dialogów tak naprawdę nie ma dużo, jest ich tylko trochę przed i po misji fabularnej. Z kolei próba zagadania do kogoś w familii czy barze kończy się trzema-czterema linijkami tekstu kompletnie nic nie znaczącego. Takiej cienizny dialogowej w RPG już dawno nie widziałem, co nie świadczy to też za dobrze dla materiału wyjściowego.

Ale jak widać na screenie plot tam jest. To skoro mamy załatwioną kruchą skorupkę, pora na puste wnętrze, a jest nim RPG bazujące na eksploracji lochów. Wygląda to tak, że schodzimy do strasznie topornie wyglądającego zestawu korytarzy. Są tam worki ze skarbami i brzydkie modele potworów, które wydają wręcz tragiczne odgłosy (niektóre przypominają naprawdę trudne posiedzenie na sedesie). Potwory bije się przede wszystkim atakiem zwykłym i mocnym. Zwykły to kilka machnięć ostrzem, po których następuje chwila  zadyszki, pojawia się też ona od razu po użyciu ataku mocnego. W tym momencie nie możemy uciec (ani odejść, ani odskoczyć), więc zawsze dostaniemy strzała od jeszcze żyjącego przeciwnika. Poza tym ogólne poruszanie się płynne też nie jest, więc łatwo wpaść w objęcia gromady wrogów. A jest to problem, bo oczywiście lubią zaatakować grupowo, więc jeśli akurat mamy zadyszkę, to może się to skończyć kilkoma bęckami. Na samym początku nie był to problem, ale w trzecim rozdziale historii Bella natrafiłem na gwałtowny skok trudności. Wcześniej samouczek podpowiadał, aby przy trudnościach podciągnięć staty czy rozwinąć skille, gdy pojawią się problemy. Co mogłem, to robiłem wcześniej na bieżąco, nawet ulepszyłem broń. Szkoda tylko, że twórcy nie zaznaczyli, żeby wykonywać wszystkie misje dostępne w gildii, bo inaczej wpadnie się w pułapkę. Ponieważ zrobiłem tylko zadania fabularnych, Bell w pierwszej misji trzeciego rozdziału jest zdecydowanie za słaby, żeby poradzić sobie z nowymi przeciwnikami. Gdyby tylko walka była lepiej rozwiązana, mógłbym się pobawić w bardziej zręcznościowe podejście do walki, aby nie tracić tyle zdrowia, ale jak już wspomniałem, ciężko tu z taką taktyką. Niby ratunkiem powinna być gildia i zadania poboczne w niej zawarte, ale te dostępne są tak samo wywindowane… Niby jest też dostępna opcja ćwiczeń, ale dostaje się za nie tylko kasę i punkty zdolności. Oczywiście jest ich zdecydowanie za mało i trzeba by stracić kilku godzin na grind. Wisienką na torcie jest ratowanie się przedmiotami leczącymi – naturalnie nie są tanie, a kasy zawsze brakuje. Poza tym po zginięciu w lochu zużyte przedmioty zostają zużyte, więc trzeba by resetować grę, żeby wczytać stan sprzed utraty rzeczy.

Więcej możliwości ataku pokazuje scenariusz Ais. Tak, są dwa rozgrywane równolegle, bo produkcja ma tak mało do zaoferowania, że najwyraźniej to miało uczynić ją ciekawszą. Oczywiście tak nie jest, bo fabuła kręcąca się wokół tej blond bohaterki wcale ciekawsza nie jest. Rozgrywka z kolei w dwóch pierwszych rozdziałach była wręcz banalna (jest pięć, więc na dwoje babka wróżyła, czy dalej jest trudniej), bo przeciwników w większości wystarczy atakować fizycznie. Dostępny jest też jednak atak specjalny oraz dwa dodatkowe od postaci wspierających. Bell ponoć potem też ma dostać takie opcje, ale to w żaden sposób nie czyni części z chodzeniem po lochach bardziej rozrywkowymi.

Już nie będę Was przetrzymywał innymi szczegółami, które pokazują, jak Is It Wrong to Try to Pick Up Girls in a Dungeon? Infinite Combate jest jedynie fasadą, która ledwo trzyma się kupy. Tak właściwie jedną składową produkcji, jaka zrobiła na mnie jako takie pozytywne wrażenie, jest muzyka, która swoją jarmarcznością pasuje przedstawionego świata fantasy. Cała reszta jest pokazem, jak tanim kosztem zrobić byle co, byle na licencji, i a nuż się sprzeda. Wygląda też na to, że przy takich tytułach Mages powinno trzymać się konwencji visual novel, bo dodawanie jakiejś formy rozgrywki im nie wychodzi. Nie polecam, nawet ewentualnym fanom serii, mimo że po przejściu fabuły ma pojawić się opcja randkowania z potencjalnymi waifu.


Ocena: 3,5/10


Serdecznie dziękujemy PQube
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Mages
Wydawca: PQube
Data wydania: 7 sierpnia 2020 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 4,8 GB
Cena: 160 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *