Skautfold: Shrouded in Sanity

Skautfold: Shrouded in Sanity wydał mi się produkcją ciekawą, więc zakręciłem się, żeby go sprawdzić. Długo się grą nie nacieszyłem.

Tak właściwie, to w ogóle się nią nie cieszyłem, bo już tutorial wydał mi się jakiś podejrzany. W końcu dlaczego już ten etap gry musiałem powtarzać cztery-pięć razy? Powodów jest kilka, o czym zaraz w kontekście gry w ogóle. Specyficzną i dziwną rzeczą na tym etapie jest brak informacji, jakim przyciskiem wykonać daną akcję. NPC wyjaśnia mechanikę, ale nie podaje, jak ją uruchomić, więc trzeba naciskać knefle na ślepo, żeby sprawdzić, czy to to –  super. Gdy już przebiłem się przez początek, trafiłem do jakiejś posiadłości. Wyjście z niej wprowadza do dość dużego huba z kilkoma opcjami rozwoju i kilkoma przejściami w głąb terenu. Następnie ginąłem co chwilę, nawet nie dałem rady dojść do jakiegokolwiek innego punktu zapisu gry, więc za każdym razem zaczynałem od tego nieszczęsnego huba, przez który trzeba było za każdym razem przebiegać…

Gdzie leży problem? A chociażby w tym, że nie widziałem w eShopie ostrzeżenia, że to ma być jakiś wyjątkowo trudny tytuł. Nawet trzy-cztery ciosy, a czasem i dwa(!) od zwykłych przeciwników wystarczą, by nasz nibyAlucard padł martwy. Nigdy nie grałem w żadne Soulsy, ale widziałem różne filmiki, i przypuszczam, że to ma być ich odpowiednik 2D… Generalnie niska wytrzymałość na wrogie ataki nie byłaby aż takim problemem, gdy nie pasek staminy. Wszystko się na nim odbija – bieg, unik z przewrotką, a także odpieranie ciosów podczas bloku, no i same ataki. Efekt jest taki, że ciągle nie miałem pary, żeby się tłuc z podstawowymi mobkami. Zasadniczo unik byłby super narzędziem do opanowania potyczki, ale koleś leci tak daleko, że trzeba potem biec z powrotem do wroga lub od razu ustawić blok, bo już leci na nas. Ponieważ grafika jest mocno pikselowa, bywa nieczytelna – czasem jakieś drzewo zasłania wroga, czasem wchodzimy do pojedynku już pokiereszowani  przez ledwo widoczną pułapkę, na którą wleźliśmy po raz enty. Oprócz miecza, którym możemy wykonać szybki słaby atak i mocny wolny, do dyspozycji mamy też rewolwer z bardzo ograniczoną liczbą naboi. O ile miecz ma trochę szerszy zasięg, tak przy pistolecie musimy stać dokładnie naprzeciwko wroga, co nie jest tu takie proste. Do tego kule prawie nie zabierają mobom życia, więc bez sensu. Dochodzi także tłuczenie na nowo po każdej śmierci tych samych wrogów, zresztą chyba nawet ponowne wejście do lokacji powoduje ich reset. No i rzecz, której nie lubię najbardziej – karanie za śmierć zostawieniem truchła, z którego można odzyskać utraconą walutę, ale równie dobrze można ją stracić, bo jest spore prawdopodobieństwo, że zginiemy, docierając do niego.

Szkoda, że tak wyszło, ponieważ spodobał mi się klimat tej gry. Pikselart, choć miejscami utrudniający grę, jak już wspomniałem, jest interesujący. Jest tu dużo gore, kosmiczny horror i tajemnica do odkrycia. Część audio też wydaje się dobra. Ale ta trudność… Za cholerę nie mogłem wyczuć walki w Skautfold, a nawet zmieniałem domyślne ustawienie przycisków. Tytuł jest przeznaczony chyba tylko dla osób, które grają bardzo ostrożnie, bo każda moja próba brawury była mocno karana. Co zabawne, próba podejścia bardziej defensywnego też się nie sprawdzała… Gra raczej znajdzie odbiorców pośród jakichś hardkorów, ale właściwie wszystkim innym graczom radzę ją ominąć.


Trudno powiedzieć


Serdecznie dziękujemy Red Art Games
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Pugware
Wydawca: Red Art Games
Data wydania: 11 lutego 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 560 MB
Cena: 40 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *