BlazBlue Cross Tag Battle

Już na tyle długo siedzę w pisaniu recenzji, że tekst o BlazBlue Cross Tag Battle będzie moim szóstym związanym z tą serią. Trzy były o bijatykach, a dwa o novelkowym spinoffie. Ta pozycja też jest kopanią, ale jest też kolejną produkcją poboczną.

Arc System Works zakończyło fabułę głównej serii, ale widać nadal mieli ochotę na pracę z pakietem dobrze już nam znanych wojowników, którzy tłuką się o zachowanie lub zniszczenie świata (zależy co się komu uwidziało). Doszli więc do wniosku, że może by tak połączyć kilka różnych tytułów i tchnąć trochę świeżości w pakiet postaci. W związku z tym, obok dziesięciu osób znanych z BlazBlue, dobrali jeszcze trzy inne pozycje. Pierwszą i pewnie najważniejszą dla większości graczy będzie Persona 4. Ja mam uraz do Person z powodu korekty funsubów do słabego animca związanego z trójką, ale wielu ucieszy, że czwórka protagonistów z czwórki wchodzi tu do boju. Następne cztery postaci pochodzą z innej bijatyki, a jej tytuł to Under Night In-Birth. Nawet na PSV pojawiła się ostatnia wersja tej pozycji i miałem przyjemność w nią zagrać, więc ten zestaw mnie ucieszył. Ostatnią pozycją jest RWBY, a wraz z nią dwie główne bohaterki Ruby i Weiss. Nic Wam to nie mówi? Nie dziwię się, jest to amerykańska kreskówka robiona pod anime od internetowej sieci medialnej Rooster Teeth. Nawet niedawno pojawiła się gra typu slasher związana z tą pozycją, ale jeszcze nie miałem okazji jej sprawdzić. Serialu też nie oglądał, niemniej jednak obecność jej bohaterek pasuje tu idealnie. Oczywiście zestawienie różnych uniwersów w jednej pozycji mogło zostać usprawiedliwione w tylko jeden sposób – portalami międzywymiarowymi! I tu nadmienię, że w Cross Tag Battle grałem dwa lata temu, a teraz sobie tylko tę pozycję odświeżyłem. Nie pamiętam więc, o co dokładnie chodziło, na szybkim przeglądzie przypomniałem sobie tylko, że walka toczy się o zebranie jakichś kryształów. Jednak według sejwa przeczytałem całą fabułę, a trochę jej było. Każda ekipa ma swoją osobną ścieżkę do walki z finałowym bossem i jest tam sporo czytania. W ich trakcie postaci z każdej serii się przeplatają, nawiązywane są sojusze, czasem nietypowe, i jeśli mnie pamięć nie myli, czyta się to w porządku. Szału nie ma, ale jak na taki miszmasz, to scenarzystom historia i dialogi wyszły w miarę zgrabnie. Oczywiście jednak daleko tej pozycji do rozwinięcia fabularnego BlazBlue, więc na pewno story mode nie jest konkretnym powodem do zakupu.

Trzy screeny pomiędzy tekstem tekstem zrobiłem sam, więcej się nie dało, bo większość gry ma blokadę. Obrazki w galerii pochodzą od wydawcy.

Od wydania BlazBlue Cross Tag Battle minęły aż cztery lata i serwery świecą pustkami. Więc kolejny powód do zakupu odpada. Ale nie oznacza to, że w ogóle nie warto sięgać po tę pozycję, wręcz przeciwnie. Najmocniejszą jej stroną jest przystępność. Sterowanie dzieli się na dwa typy ataku zwykłego, atak specjalny, przywołanie drugiej osoby z drużyny do asysty oraz stałą zmianą. Każda z dwóch wybranych postaci ma swój pasek zdrowia i jeśli zejdzie, automatycznie wchodzi druga. Pojedynek kończy się, gdy jedna drużyna wyeliminuje dwójkę z przeciwnej. Walki są dość szybkie, a przy tym bardzo efektowne. Prosty system sterowania pozwala każdemu graczowi na robienie efektownych kombosów i ataków bez konkretnego zagłębiania się w zapamiętanie listy ciosów. Po prostu schemat na wyprowadzenie ruchów specjalnych jest wspólny dla wszystkich i zwykle jest to naciśnięcie z dwa razy przycisku kierunkowego lub zrobienie łuku od tyłu do dołu lub od przodu do dołu w połączeniu z jednym lub dwoma kneflami ataku i już leci jakaś krótka seria ciosów lub cios dalekiego zasięgu. Poza tym zmiana partnera/partnerki w trakcie pojedynku i proste przywołanie ataku wspólnego dodaje dodatkowej dynamiki.

Serwery działają, ale online właściwie odpada (chyba że ma się z kim zagrać, czy to zdalnie, czy na kanapie), to warto wspomnieć, jakie są dostępne tryby. Oczywiście jest już wspomniany tryb fabularny. Jest też trening, który pozwala opanować podstawy oraz zestaw misji do wszystkich technik w grze (bo i dla bardziej zaawansowanych fanów gatunku się tu takie znajdą – jakieś rewersale itp.). Można również powalczyć z komputerem, ale tu muszę stwierdzić, że poczułem zawód, bo są to tylko pojedyncze walki, nie ma opcji np. wspięcia się po drabinie, czy tp., a wybieranie za każdym razem przeciwnika jest irytujące. Dla walki z ciągiem zostaje survival, gdzie na jednym zdrowiu trzeba pokonać jak najwięcej par. Z pierdółek zostaje galeria, ale jak to w przypadku BlazBlue bywa, zawiera naprawdę sporo fajnych grafik. Jest też sklep z masą ikonek i innych rzeczy do kupienia.

Gdyby Was zastanawiało, jacy ulubieńcy są dostępnie w wydaniu bazowym, już spieszę z ich wymienieniem (trzeba wydłużyć tekst):
BlazBlue: Ragna, Jin, Noel, Rachel, Tager, No 13, Hazama, Makoto (rządzi!), Azrael i Es.
Persona 4: Yu, Yosuke, Chie, Yukiko.
Under Night In-Birth: Hyde, Linne, Waldstein, Gordeau.
RWBY: Ruby i Weiss.
Oczywiście, jak to teraz w modzie w bijatykach, jest też sporo DLC z dodatkowymi postaciami. Z trzy są bezpłatne, a reszta była głównie wydana w pakietach po dwoje-troje. Cały zestaw dodatkowych wojowników kosztuje jakieś 160 PLN…

No dobrze, cztery lata po premierze chyba nie ma potrzeby więcej pisać. Nie zrobiłem akapitu dla oprawy AV, bo w jej przypadku wystarczy napisać, że jest świetnie. Grafika cieszy oczy, a muzyka uszy, tak po prostu. Zostaje więc kwestia określenia, czy warto poświęcić czas BlazBlue Cross Tag Battle, gdy opcje zabawy z w nim są ograniczone bez graczy online. Zacznijmy od tego, że serwery działają, więc wciąż zostaje opcja, że się kogoś trafi lub znajdzie się kogo w necie do wspólnej zabawy. Dzięki prostemu systemowi walki każda osoba ma szanse się w tej pozycji wykazać w kanapowym starciu, nawet jeśli gry nie zna. Arc System Works po prostu stworzyło tytuł, w który łatwo wskoczyć i robić w nim efektowne ataki, co na spotkaniach ze znajomymi sprawdza się dobrze. A jeśli lubicie grać solo i podejmować rzucone przez twórców wyzwania, to i w tym przypadku znajdziecie coś dla siebie. Obecnie gra kosztuje w eShopie 80 zł, ale jest też często przeceniania, więc ostatecznie niska cena może być tym, co zaważy nad zakupem. I ja Wam ten zakup polecam, w końcu to mój szósty tekst związany z BlazBlue.


Polecamy!


Producent: Arc System Works
Wydawca: PQube
Data wydania: 22 czerwca 2018 r.
Dystrybucja: cyfrowa i fizyczna
Waga: 8,7 GB
Cena: 80 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *