Gamedec

Sen o Warszawie edycja cyberpunk 2199.

Przyznam, że bardzo długo zajęło mi podejście do tej gry. Intrygował mnie materiał źródłowy, czyli mająca 18 lat seria science-fiction autorstwa Marcina Przybyłka,  ale także wzbudzał nieokreślony niepokój. Ochota na cyberpunkowe klimaty chwilowo też magicznie nie nadchodziła, lecz jak już tylko zaczęłam, to… ciężko było się oderwać.

Pomysł jest  prosty: wcielamy się w gamedeca – detektywa zajmującego się rozwiązywaniem zagadek kryminalnych w grach wideo. Technologia w tym świecie pozwala przenieść się do nich całą duszą, wszystkimi połączeniami neuronalnymi i pełną możliwością odczuwania, zostawiając prawdziwe ciało na wygodnej sofie w realium. Pierwszą robotę załatwiamy dla jakiegoś obrzydliwie bogatego typa, którego synek trochę za dobrze się bawił w grze erotycznej w klimatach sadomaso i od paru dni nie jest w stanie opuścić virtualium. Przy okazji wpadamy na ślad kultu wieszczącego metafizyczne objawienie w cyfrowym świecie i spotykamy tajemniczego błazna, który wydaje się wiedzieć za dużo na temat różnych niepokojących zajść.

Cała ta historia zostaje przedstawiona w postaci izometrycznego, detektywistycznego RPG-a, w którym walki prawie się nie uświadczy, za to czytania jest w bród. Przyznam, że zachwyciły mnie już pierwsze chwile po uzyskaniu kontroli nad swoją postacią, kiedy to mogłam podejść do okna, popatrzeć z góry na Warszawę i przeprowadzić naprawdę długi monolog wewnętrzny na temat tego, co myślę o współczesnym świecie. Potem jest więcej rozmyślania na temat koszy na śmieci czy moralności, ale też sporo naprawdę dobrze napisanych dialogów z mnogością opcji odpowiedzi do wyboru. W ten sposób rozwiązany jest rozwój postaci – odpowiednie sposoby reagowania dają punkcik do jednego z czterech aspektów osobowości, a dzięki punkcikom można odblokować umiejętności, które czasami naprawdę pomagają w problematycznych sytuacjach.

Bycie wirtualnym detektywem, oprócz wymuszania informacji od ludzi lub posługiwania się praktyczną zasadą “oko za oko, przysługa za przysługę”, oznacza także faktyczne myślenie nad rozwiązaniem sprawy (dziwne, wiem). W tym celu przydaje się system dedukcji – zdobywane informacje są uporządkowane w formie wskazówek, które pomagają następnie wybrać jeden z kilku wniosków. Podjęcie jakichś założeń jest konieczne dla dalszego prowadzenia fabuły, ale rzadko kiedy niewłaściwy strzał zablokuje jej postęp. Może za to trochę leżeć na duszy, bo trudno się nie przejmować, jak się dało osobie wyzyskującej dzieci wyjść z obławy bez żadnych konsekwencji.

Fabułę można podzielić na mniej więcej sześć rozdziałów, z których każdy toczy się w innym środowisku i w większości są to różne gry. Każdy epizod ma w związku z tym swój interfejs i wymaga trochę innego podejścia, a w miarę dominacji wątku głównego zmienia się także specyfika narracji. Wychodzi to naprawdę ciekawie i różnorodnie, dzięki czemu wątek główny potrafił mnie wciągnąć na tyle, że po zaserwowaniu jednego z  najbardziej zużytych tropów w science-fiction moją reakcją było bardzo nieironiczne: „Oh wow. Ale świeże. W życiu się tego nie spodziewałam”. Niestety pod koniec robi się trochę zbyt gęsto przez pośpieszne wyjaśnianie intrygi, ale nie przeszkodziło mi to w dobrej zabawie. Do tego wszystkie poboczne wątki, związane czy to z rozwiązaniami zagadek kryminalnych, czy to z małymi porachunkami postaci pobocznych, angażowały mnie emocjonalnie w naprawdę dużym stopniu – a sposobów na ich przeprowadzenie jest trochę, bo w końcu nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka.

Pod względem audiowizualnym gra wypada dla mnie jak najbardziej w porządku, ale nie robi też jakiegoś specjalnego wrażenia. Dwuwymiarowe wizerunki postaci wyglądają bardzo ładnie i dość klasycznie cyberpunkowo, natomiast izometryczna oprawa 3D, cóż, po prostu się sprawdza i pasuje do klimatu, ale wydaje mi się być odrobinę mdła, podobne zdanie mam na temat ścieżki dźwiękowej. Gra raczej nie sprawiała mi problemów technicznych, poza jedną sytuacją, kiedy moja postać zacięła się w miejscu na dobre, co wymusiło zrestartowanie całego epizodu i przejście go od nowa.

Podsumowując, Gamedec to kawał solidnego, detektywistycznego cyberpunka, któremu można poświęcić dobre 10 godzin. Nic tylko pogratulować katowickiemu Anshar Studios dobrej roboty, a ja lecę wypożyczyć “Gamedec. Granice rzeczywistości” i może obczaić, czy gdzieś będę mogła zagrać w planszówkę.


Polecamy


Serdecznie dziękujemy Untold Tales
za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego gry


Producent: Anshar Studios
Wydawca: Untold Tales
Data wydania: 1 lipca 2022 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: 4,5 GB
Cena: 119,99 PLN

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *