Primal Fray – test wersji alpha

Pixel Heaven 2023 nie był w mojej ocenie imprezą zbyt udaną – większość aktywności, w których uczestniczyłem, mógłbym doświadczyć również poza halami w Warszawie. Sprawę uratowało mi małe stoisko, gdzie niepozornie ubrany chłopak prezentował swoją grę. I ta gra jest teraz najbardziej wyczekiwanym przeze mnie tytułem 2024 roku.
Primal Fray w skrócie opisać można jako Into the Breach, ale na hexach. Ta turowa gra strategiczna już na pierwszy rzut oka mechanicznie kojarzy się z dziełem studia Subset Games, ale już po pierwszych turach jednak możemy wyczuć sporą różnicę między oboma tytułami. Dzieło Tymoteusza Pietruszki ma bardzo wiele wyróżniających cech, z których już pierwszą jest piękna i kolorowa grafika, która przykuwa wzrok i zachęca do rozgrywki. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak tytuł wygląda na tak wczesnym etapie produkcji – postacie są wyraziste i pasują do swoich umiejętności. Co prawda niektóre różnią się tylko kolorem, ale pamiętajmy, że to wersja alpha i wiele w tym temacie może się zmienić. Podobnie sprawa ma się z wszelkimi animacjami – są ładne, ale mam wrażenie, że dość krótkie i niezbyt czytelne dla nowych graczy.

Jeśli chcecie rozładować baterię w trakcie jednej sesji gry, to będzie to długa sesja.

Każda z jednostek charakteryzuje się standardowym zestawem cech, takich jak zdrowie czy zasięg poruszania, i należy zwrócić na nie szczególną uwagę. Pierwszą z najistotniejszych jest sposób poruszania się – czołgowate lodowe stwory potrafią potencjalnie zablokować przejście, ale nie jest to problem dla kreatur latających. Niektóre jednostki potrafią zamieniać się miejscami z przeszkodami terenowymi (w alphie są to zniszczalne krzaczki), należy więc bardzo ostrożnie zadbać o rozłożenie jednostek. Najważniejsze jednak w graniu “na poważnie” w Primal Fray jest odpowiednie używanie zasobów. Każda jednostka ma cztery umiejętności podzielone na dwa rzędy – w jednej turze możemy wykorzystać tylko jeden skill z danego rzędu. Zazwyczaj poza standardowym poruszaniem się i atakiem mogą to być czary obszarowe, support skille (nakładanie tarczy) czy czary wpływające na teren potyczki.

Zasady są niby proste, jednakże używanie umiejętności generuje lub zużywa manę konkretnego żywiołu – a że zazwyczaj startujemy z pustym baniakiem, manę należy wygenerować. Jednostki dostępne w grze są zbalansowane w taki sposób, by wzajemnie się uzupełniać – lodowy golem wykorzystuje tylko lodową manę, ale ognista żaba nie pogardzi ani ogniem, ani zimnem. Potyczki wymagają więc odpowiedniego zaangażowania i planowania, warto przed walką z nowymi jednostkami sprawdzić ich właściwości. Poziom trudności jednak nie frustruje – łatwo nie jest i nie ma szans, by przejść demo w całości przy pierwszym podejściu, ale mi ostatecznie udało się za czwartym razem. Demko do długich nie należy – ukończyłem je w 30 minut, ale nie ukrywam – skorzystałem z buga, który na początku gry dał mi dodatkową jednostkę 😀

Andrzej, to yebnie!

Skąd w takim razie brać jednostki w sposób “normalny” i “legalny”? Gra ma na to kilka pomysłów. Zacznijmy może od tego, że Primal Fray jest roguelite’em, więc przy porażce tracimy wszystko oprócz złota. Pomiędzy rundami stajemy przed wyborem – możemy wybrać rekrutację jednej z trzech losowych jednostek, wybrać jedno z trzech losowych ulepszeń, zarobić więcej złota za walkę lub udać się do sklepu, gdzie zgromadzony hajs możemy wydać na trzy ulepszenia/jednostki w jednej rundzie. System bardzo prosty, ale wprowadzający do rogalika nie tylko element losowości, ale też ryzyka. Jeśli nie jesteśmy pewni swojej sytuacji, warto wybrać hajs, natomiast jeżeli dumnie kroczymy ku wygranej, możemy u pandziochy wykupić wszystko, by przeciwnika zmiażdżyć.

Pierwszy boss zaskakuje niespotykaną wcześniej mechaniką, chociaż uważni mogą się przygotować na jego ataki, czytając skille. Ja nie przeczytałem…

No dobrze, a jak to działa na Steam Decku? Pod względem wydajności nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń – przy mocy ściętej na 3 waty, by uzyskać maksymalny czas grania na baterii, wskaźnik klatek na sekundę solidnie wskazuje na 60. Gorzej jest ze sterowaniem – wersja alpha obsługiwana jest tylko za pomocą połączenia klawiatury i myszki (niestety nie wszystko zrobimy samą myszką), więc trzeba lekko kombinować. Nie jest to kombinowanie zbyt wielkie – wystarczy zmienić układ sterowania z pada na combo “Klawiatura (WSAD) i mysz” i właściwie podstawowe sterowanie mamy ustawione. Gorzej z interfejsem – ten niekoniecznie bywa czytelny nawet na dużym ekranie, a na ekranie Decka wszystko robi się jeszcze mniejsze. Do muzyki i efektów dźwiękowych zastrzeżeń nie mam – jest klimatycznie, ale bez wyrywania z kapci.

Primal Fray dzięki angażującej i wciągającej pętli rozgrywki stał się dla mnie faworytem do walki o tytuł indie gry roku 2024 – nie ukrywam że mocno przemawia do mnie lokalny tryb multiplayer, który sprawi, że Steam Deck przestanie w spotkaniach towarzyskich być “sprzętem od Herosów”. Samodzielny twórca w tej chwili szuka wydawcy, planuje jednak wersję na Steam’a i Switcha. Ja trzymam kciuki i czekam z niecierpliwością na kolejne wieści o grze – planowane jest publiczne demo w trakcie jednego ze steamowych festiwali. Jeśli tytuł zaoferuje odpowiednią długość rozgrywki i różnorodność jednostek/taktyk – będzie hit.

Między walkami możemy wybierać pasywne ulepszenia – czasem nic nie trafi w naszą taktykę, a czasem wszystko jest rewelacyjne.

Zachęcamy Was by dodać Primal Fray do listy życzeń na Steam. Dodatkowo jeśli nie boicie się języka angielskiego, możecie zajrzeć na YouTube Tymka, gdzie opowiada on o tworzeniu konkretnych mechanik w grze.


Czekamy z niecierpliwością!


Serdecznie dziękujemy Tymoteuszowi Pietruszce
za udostępnienie wersji alpha do testów


Producent: Tymoteusz Pietruszka
Wydawca: Nieznany
Data wydania: 2024 r.
Dystrybucja: cyfrowa
Waga: około 1 GB

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *