Pad(zik) 8BitDo Zero 2
Małe jest piękne – pod warunkiem, że zgodzicie się na kompromisy.
Kochani, przegraliśmy. Gdzie jeszcze kilkanaście lat temu spodziewałem się raczej, że wraz z upływem lat elektronika będzie się stale zmniejszać, rzeczywistość mnie zweryfikowała. Znalezienie “małego” smartphona z dobrymi parametrami i porządnym czasem pracy na baterii jest niemal niemożliwe. Konsole stacjonarne rozmiarami zaczynają przypominać coraz bardziej wielkie obudowy pecetów. No i w końcu nawet konsole przenośne znacząco się rozrosły, a wszelkie GameBoye, DS-y czy PSP przy Switchu wydają się być malutkie, o Steam Decku i innych kieszeniowych pecetach nie wspominając.
Ja jednak zawsze byłem wielkim fanem “malutkiej” elektroniki. Dlatego w dzieciństwie zawsze marzyłem o iPodzie Nano czy PSP Go. Dzisiaj uparcie w dalszym ciągu korzystam z mojego już dwuletniego iPhone’a SE pomimo jego wszelkich ograniczeń. Przyrzekłem sobie, że nigdy nie kupię już laptopa o ekranie większym niż 14-cali, a Switch nadal pozostaje moją ulubioną konsolą. Pewnie to właśnie z powodu tego skrzywienia skusiłem się na zakup kolejnego pada od 8BitDo, który wyróżnia się na tle konkurencji właśnie rozmiarem.
Zero 2 to maleństwo. Oczywiście jako użytkownik Joy Conów jestem przyzwyczajony do kontrolerów o niewielkich rozmiarach, ale po rozpakowaniu pudełka nawet mnie (nie)wielkość Zero 2 zaskoczyła. Padzik ten ma zalewie 73 milimetry szerokości i waży nieco ponad 20 gramów. Jest więc niewiele większy od mojego chyba przeciętnych rozmiarów kciuka. Bez problemy zmieści się raczej w każdej kieszeni, wliczając w to te bezużyteczne malutkie kieszonki wewnątrz prawej kieszeni każdej pary dżinsów, którą kiedykolwiek nosiłem. Tak minimalistyczny design robi wrażenie i naprawdę nie mogłem powstrzymać uśmiechu po pierwszym chwyceniu pada w dłonie. Jakość wykonania kontrolerka jest równie dobra, co w innych urządzeniach producenta i ciężko się do czegoś przyczepić – przynajmniej na początku.
Urządzenie jest dostępne w trzech kolorach – różowym, turkusowym oraz – wybranym przeze mnie – żółtym. Każdy z nich odpowiada innej wersji kolorystycznej Switcha Lite, którego właściciele wydają się być głównym celem marketingowym pada. Zero 2 jest ładowany za pomocą wejścia USB-C (które jest też wykorzystywane do aktualizacji oprogramowania) i oferuje całkiem rozsądne 8 godzin pracy bezprzewodowej, natomiast pełne naładowanie baterii zajmuje do dwóch godzin. W tym celu w pudełku znajdziemy też kilkunastocentymetrowy kabel do ładowania, a także dosyć paskudną w dotyku gumową smycz, za pomocą której możemy się upewnić, że pad nie wypadnie nam z rąk prosto na podłogę (dosyć szybko odłożyłem ją do pudełka).
Oczywiście tak niewielkie rozmiary mają swoje konsekwencje. Najbardziej oczywistą z nich jest brak jakichkolwiek gałek analogowych. Na froncie po lewej stronie znajduje się tylko prosty d-pad, po prawej cztery przyciski funkcyjne, a po środku poniżej logo 8BitDo nie mogło rzecz jasna zabraknąć przycisków Start i Select. Przyciski są raczej bardziej “gąbkowate” jak te na Pro Controllerze niż “klikające” przyciski na Joy Conach, ale stawiają zaskakująco spory opór. Są jednak naprawdę wygodne oraz responsywne. Pewnie część z was zauważyła już, że brakuje tutaj przycisków Home oraz Capture. Na szczęście projektanci nie zapomnieli o tym pierwszym i jeśli będziemy chcieli wrócić do głównego menu konsoli bez podłączania kolejnego kontrolera, wystarczy skorzystać ze skrótu klawiszowego down d-pad + Select. Z jakiegoś powodu nie przewidziano podobnego rozwiązania dla przycisku Capture, więc screenshotów na Zero 2 nie porobicie.
Brakuje także miejsca na triggery ZL i ZR. Zamiast tego po bokach otrzymujemy bumpery L i R. Te są klikające i niestety stawiają zdecydowanie zbyt duży opór. Jest to olbrzymi problem, bo przez swoje rozmiary jedynym optymalnym sposobem na wygodnie chwycenie pada jest złapanie go po dwóch stronach kciukami i palcami wskazującymi. Wywarcie zbyt dużej siły na górny bok sprawia więc, że padzik zaczyna nam uciekać z dłoni. To spore przeoczenie, które sprawia, że granie na padzie w niektóre gry na SNES-a, Mega Drive’a i GameBoya Advance może być kłopotliwe.
No właśnie, 8BitDo Zero 2 to kontroler skierowany głównie do fanów gier retro. Braki w przyciskach sprawiają, że poza garstką gier 2D ciężko zagrać na nim w jakiekolwiek współczesne gry. Na podobne braki cierpią pojedyncze Joy Cony, a d-pad jest odczytywany przez konsolę jako ruchy lewej gałki analogowej, więc teoretycznie możemy na nim zagrać chociażby w Mario Kart 8 Deluxe. Najlepiej Zero 2 sprawdzi się przy ogrywaniu 8- i 16- bitowych klasyków w aplikacjach NSO. Czy będzie to równie wygodne, jak na Pro Controllerze? Gdzie tam. Jednak malutkie rozmiary oznaczają, że pada możemy po prostu wrzucić do torby, gdzie zajmie ekstremalnie mało miejsca, tylko po to, aby mieć go w zanadrzu, gdy akurat przyjdzie nam ochota na zagranie w Contrę na Switchu lub laptopie z zainstalowanym emulatorem (Zero 2 oficjalnie wspiera konsolę Nintendo, Windowsa, MacOS, telefony z Androidem i Raspberry Pi, ale zadziała pewnie z każdym urządzeniem wspierającym X-input i D-input).
Mikroskopijne rozmiary to więc największa siła, jak i źródło największych problemów Zero 2. Tak jak wspomniałem, przyzwyczaiłem już się, że jako fan małej elektroniki muszę się szykować na pewne kompromisy. Lubię mój mały i smukły telefon nawet pomimo tego, że muszę go ładować dwa razy dziennie. Mojego laptopa mogę łatwo zabrać ze sobą wszędzie, ale korzystanie z niego w domu przy biurku ma pewnie nie najlepszy wpływ na kondycję mojego kręgosłupa. 8BitDo Zero 2 nie jest najbardziej ergonomicznym kontrolerem, jednak zajmuje praktycznie zero miejsca i… co tu dużo pisać, posiadanie w kolekcji pada odrobinę większego niż dwie pięciozłotówki położone obok siebie jest po prostu “cool as heck”. Dlatego jeśli dostosujecie swoje oczekiwania, kosztujący ok. 90 zł Zero 2 będzie świetnym pomysłem na mały prezent dla was samych lub znajomego nerda.
Najnowsze komentarze